164. |obliviousness| M. Hayboeck & S. Kraft part I

492 39 29
                                    

Stefan otworzył drzwi od domu, które skrzypnęły cicho, co rozniosło się echem po ciemnym wnętrzu. Chłopak wszedł do środka i sięgnął dłonią do włącznika światła. Pstryknął i korytarz zostały zalany białym, zimnym światłem z ledowych lampek umieszczonych w suficie.

Kraft zamknął za sobą drzwi, dokładnie przekręcając je na dwa górne zamki. Zdjął z sobie ciemną, ciekną kurtkę, którą założył wychodząc z domu.

Wieczory były zimne.

A dla niego... Każdy wieczór od pół roku był zimny. Każdy wieczór spędzał na kanapie pod kocem, albo w łóżku w pokoju gościnnym zawinięty w kołdrę i wspominał.

Wspominał, jak cudowne było jego życie jeszcze kilka miesięcy temu, gdy trwał u boku miłości swojego życia.

Szatyn skierował ciche kroki do kuchni. Tam z lodówki wyjął jogurt, który chwilę później zjadł w ramach później kolacji. Co weszło mu już w nawyk, bo tylko takie jadał od pół roku.

Luty 2020 to nie był jego miesiąc.

2020 to nie był jego rok. Nie był jego i Michaela.

Już nigdy żaden nie będzie.

Chłopak wyrzucił pusty pojemnik po jogurcie i wyszedł z kuchni, gasząc za sobą światła. Po ciemku wszedł na piętro domu i skierował swoje kroki do głównej sypialni, która należała do niego i Michaela.

Szatyn stanął przed białymi, drewnianymi drzwiami i wziął głęboki oddech. Uniósł lewą dłoń, która lekko drżała i położył płasko na jasnej powierzchni.

Nie wchodził do tego pokoju od pół roku. Od momentu, kiedy jego narzeczony wyszedł z domu i nigdy nie wrócił. I wszyscy sądzą, że już nie wróci. Wszyscy już pochowali Michaela Hayboecka. Policja już przestała szukać.

Ale Stefan czuł, że on żyje. Ale z jakiegoś powodu do niego nie wracał.

Może nie chciał.

Może już go nie kocha i to był jego sposób na uwolnienie się od Krafta.

A może nie mógł?

Może ktoś go porwał i przetrzymuje?

Może ktoś robi krzywdę najważniejszej osobie z życiu Stefana Krafta, a chłopak nijak nie może na to zaradzić!

Szatyn wziął kolejny głęboki oddech i prawą dłonią sięgnął do klamki, którą powoli nacisnął. Drzwi ustąpiły bezszelestnie jak zawsze. W pokoju było dość jasno, bo wpadało do niego światło księżyca, który dzisiejszej nocy świecił naprawdę mocno.

Chłopak rozejrzał się po sypialni. Niepodzielone łóżko, które zostawił tak Michi, bo spieszył się, gdy wychodził. Zaspał jak zawsze. Narzuta z łóżka, która leżała złożona na komodzie pod telewizorem.

Austriak podszedł do łóżka i stanął przed nim, a po chwili podszedł do jego lewej strony i położył się na nim. Ukrył twarz w poduszce i przykrył się kołdrą. Od pościeli było czuć kurz, ale poduszka nadal pachniała Michaelem. Czuć było delikatny zapach jego szamponu i żelu pod prysznic.

Nagle chłopak usiadł gwałtownie na łóżku i rozejrzał się. Wydawało mu się, że gdzieś tu powinna być koszulka jego narzeczonego, że ta tego dnia rzucił ją gdzieś w kąt sypialni, gdy wpadł tu z garderoby, która była na przeciwko ich pokoju.

Wstał i zapalił światło.

Miał rację. Szary t-shirt leżał pod ścianą, koło wyjścia na balkon.

Stefan tam podszedł i podniósł go. Zwykła szara koszulka, bez nadruków, bez ozdóbek.

Położył t-shirt na łóżku, zdjął z siebie górne ubranie i założył koszulkę Michaela. Była na niego za duża. I to dużo za duża. Zwłaszcza, że ostatnio znowu schudł.

One shots | ski jumpingWhere stories live. Discover now