| this date | K. Stoch & P. Prevc part IV

1.2K 75 17
                                    

- Kamil... -  złapałem go za rękę. Podniósł na mnie wzrok, a ja uśmiechałem się do niego. - Odpłynąłeś.

- Przepraszam... Zamyśliłem się.

- O czym myślałeś? - usiadłem wygodniej na krześle, ale nie puściłem jego dłoni.

- O tobie - przyznał i  zagryzł dolną wargę.

- Wypiłeś? - wskazałem na jego filiżankę.

- Tak - zmarszczył brwi.

- Więc chodźmy na spacer - zaproponowałem. Kamil uśmiechnął się do mnie szeroko. Byliśmy w mieście, gdzie był nasz park. Często tam chodziliśmy, aby mieć spokój i móc porozmawiać na luzie, bez strachu, że ktoś nas zobaczy.

- Co będziemy tu robić? - zapytał, a ja objąłem go w pasie. 

- Miałem taki plan, aby cię związać, wsadzić do bagażnika i wywieźć daleko, a następnie wykorzystać seksualnie - oznajmiłem z grobową miną, a co oberwałem w klatkę piersiową od Kamila, który się roześmiał.

- A tak naprawdę? - zadarł głowę do góry i spojrzał mi w oczy.

- Jesteśmy na spacerze... I tu mogę cię obmacywać bez obaw, że ktoś nas zobaczy - moja dłoń zjechała na jego pośladek i wsunąłem ją w kieszeń jego dżinsów.

- A ty o jednym - zaśmiał się i wtulił we mnie bardziej. Wolną ręką poprawiłem czapkę na jego głowie.

- Nie jest ci zimno? - zapytałem i pocałowałem go w czoło.

- Nie. A tobie?

- Bardzo - uśmiechnąłem się. - Co z tym zrobisz?

- Odprowadzę cię do hotelu i wpakuję do łóżka - zatrzymał się i popatrzył mi w oczy.

- Ciekawa propozycja... A wiesz, że najlepiej ogrzewać ciało od ciała? - przyciągnąłem go bliżej do siebie.

- Pero nie tutaj - położył mi dłoń na ustach, gdy pochyliłem się, aby go pocałować.

- Ale...

- Jak wrócimy - oznajmił.

- No to chodźmy - chciałem zawrócić, ale Kam mi nie pozwolił.

-Mieliśmy iść na spacer - złapał mnie za nadgarstek, kiedy drugą rękę też chciałem położyć na jego pośladkach. - Peter, uspokój się - zaśmiał się.

- Nie mogę... Stęskniłem się.

- Widzieliśmy się wczoraj wieczorem.

- No właśnie... Wiesz jak ja tęskniłem? Całą noc - wymruczałem, opierając czoło o jego. - Wracajmy już - poprosiłem, a on się roześmiał. - Kochanie - jęknąłem i zacisnąłem palce na jego pośladku. Tą rękę też oderwał od swojego ciała. - Kamil... Proszę cię... Wracajmy - prosiłem.

- No dobrze - uśmiechnął się. - Dopóki nie będziemy w pokoju trzymaj ręce przy sobie, jasne?

- Oczywiście, kochanie.

Przez całą drogę grzecznie trzymałem ręce przy sobie, czasami tylko muskając palcami dłoń Kamila, ale tak żeby nikt nie widział. Oczywiście brunet się na to uśmiechał, ale też zabierał mi rękę. 

Po przekroczeniu progu hotelu, uśmiechnąłem się do niego znacząco, ale on tylko pokręcił głową. Gdy wsiedliśmy do windy i drzwi się zamknęły, Przycisnąłem go do ściany i pocałowałem mocno. Polak odwzajemnił pocałunek i wplątał palce w moje włosy. Zsunąłem usta po jego ciele, a kiedy zacząłem całować jego szczękę, odepchnął mnie.

- Jesteśmy w windzie - oznajmił.

- Nie da się ukryć - poprawiłem włosy, które rozczochrał mi Kamil.

- Zostaw już te włosy - zaśmiał się, a winda się otworzyła. Wysiedliśmy z niej i skierowaliśmy się do mojego pokoju. Jak tylko zamknąłem za nami drzwi na klucz, ponownie pocałowałem Kamila. Odwzajemnił pieszczotę, a j ściągnąłem mu czapkę i kurtkę, które wylądowały na podłodze. Polak pozbył się mojej kurtki, która dołączyła do jego.

Przesunąłem usta na jego szyję, gdzie składałem mokre pocałunki, a Kamil pociągał mnie lekko za włosy. Wsunąłem dłonie pod jego bluzę i odsunąłem się, aby go rozebrać. Bluza upadła na podłogę razem z koszulką, więc Kam był teraz nagi od pasa w górę, ale nie pozostał mi dłużny i także mnie rozebrał.

Zsunąłem dłonie na jego pośladki i podniosłem go. Oplótł mnie nogami w pasie, a ja ruszyłem w stronę łóżka. Położyłem na nim Polaka i zacząłem całować jego ciało co wywoływało jego westchnienia.

Byłem ciekawy na ile mi dziś pozwoli, bo zawsze mówił stop, gdy miałem zdjąć z niego spodnie.

Dlatego postanowiłem się nie spieszyć. Pomęczę go dziś trochę.

Powoli i delikatnie pieściłem ustami jego ciało. Kawałek po kawałku. Kamil mocniej zacisnął pięści w moich włosach. Westchnął, gdy zrobiłem mu malinkę pod obojczykiem. Zawsze ją robiłem w tym samym miejscu.

- Pero - jęknął, kiedy zacząłem ponowną wędrówkę ustami po jego ciele.

- Tak, kochanie? - wyszeptałem całując jego brzuch.

- Wiem, co robisz - oznajmił.

- Tak? - przeciągnąłem językiem po jego mięśniach na brzuchu. Nic nie odpowiedział, ale pociągnął mnie za włosy, na co się lekko zaśmiałem. Odsunąłem się lekko i rozpiąłem jego spodnie, Kamil nie próbował mnie powstrzymać, więc rozebrałem go, pozostawiając go w samych bokserkach.

Dłonie Kamila przesunęły się po moim ciele, po czym wsunął je za moje spodnie i zacisnął dłonie na moich pośladkach.

- Kochanie - wymruczałem, a Kamil przesunął ręce na mój brzuch a potem na guzik spodni.

- Tak?

- Jesteś pewien? - wyszeptałem, podczas gdy Kam zsunął ze mnie spodnie.

- Oczywiście - uśmiechnął się. - Kochaj się ze mną.

- Dwa razy nie musisz tego mówić - odpowiedziałem mu uśmiechem i złączyłem nasze usta.

A potem... A potem się z nim kochałem.

One shots | ski jumpingWhere stories live. Discover now