G. Schlierenzauer & A. Wellinger & P. Prevc

1.3K 71 30
                                    

Zerknąłem na telefon, który leżał na blacie koło mojego zeszytu. Powinienem robić notatki, ale nie mogłem się skupić i cały czas wyczekiwałem wiadomości od Petera. Gdy telefon zawibrował, od razu wziąłem go do ręki.

Pero💖 : Już jestem, czekam pod aulą, kotek

Ja: Ok, wykład zaraz się kończy. Już się nie mogę doczekać aż cię zobaczę 😘

Pero💖 : Aż tak się za mną stęskniłeś?

Ja: Tak, nie widzieliśmy się trzy tygodnie!

Pero💖 : Już zaraz mnie zobaczysz. Będę cały twój na dwa tygodnie, kochanie.

Ja: Wiem i nie mogę się doczekać, co będę mógł z tobą robić...

Pero 💖: A co chciałbyś robić?

- To wszystko z mojej strony - usłyszałem wykładowcę. - Jesteście wolni, ale osoby, które nie zaliczyły kolokwium proszę o zgłoszenie się i ustalimy termin poprawkowy. Dziękuję i do widzenia.

Wstałem z miejsca, szybko schowałem swoje rzeczy i wyszedłem z auli. Stephan spojrzał na mnie dziwnie, ale to olałem. Na korytarzu od razu zobaczyłem Pero, Podbiegłem do niego. Chłopak, kiedy mnie zobaczył, wstał z ławki, na której siedział. Rzuciłem mu się na szyję, a on mocno mnie objął.

- Tęskniłem - wyszeptałem mu do ucha.

- Ja też, skarbie - pocałował mnie w czoło. - Jedziemy? - odsunął się trochę.

- Tak - pocałowałem go lekko. - Idź do auta, ja pójdę do łazienki i zaraz do ciebie przyjdę.

- Dobrze, słonko - musnął ustami moje czoło i odsunął się. Skierowałem się do łazienki, a Pero do wyjścia z budynku.

Gdy już wychodziłem, przed wejściem zobaczyłem osobę, której w ogóle nie spodziewałem się zobaczyć. Miałem nadzieję, że już do końca życia nie będę go widział. Chciałem go minąć bez słowa, ale Gregor złapał mnie za łokieć.

- Czego chcesz? - warknąłem.

- Porozmawiać.

- I dlatego nachodzisz mnie na uczelni? Skąd wiesz, o której kończę? - wyrwałem mu rękę.

- Czy to ważne? Powiem co mam do powiedzenia i więcej mnie nie zobaczysz.

- Gówno mnie obchodzi, co masz do powiedzenia. Chłopak na mnie czeka - zszedłem po schodach, a gdy byłem już na chodniku, Gregor znowu złapał mnie za rękę.

- Nie odwracaj się, kiedy do ciebie mówię - warknął. To był ten ton, którego używał, gdy byliśmy razem. - Widzę, że na zbyt dużo pozwala ci ten twój chłopak.

- Traktuje mnie tak jak powinien. I mnie kocha. Jestem z nim szczęśliwszy niż z tobą kiedykolwiek byłem... Traktuje mnie lepiej niż ty... W ogóle jest lepszym człowiekiem i... - nie dokończyłem, bo poczułem piekący ból na policzku. 

Przyłożyłem dłoń do bolącego miejsca i cofnąłem się o krok. Spojrzałem na niego przerażony, a on znowu do mnie podszedł.

Nagle poczułem obejmujące mnie ramiona. Nie musiałem patrzeć, żeby wiedzieć, że to Pero. Chłopak schował mnie za siebie i stanął twarzą twarz z Gregorem. Patrzyli sobie przez chwilę w oczy, aż w końcu Gregor uśmiechnął się kpiąco i obciął Petera spojrzeniem.

- I ty niby jesteś lepszy ode mnie? - zaśmiał się.

Peter zabrał rękę z mojego biodra, którą utrzymywał mnie za sobą i zanim się obejrzałem, uderzył Gregora. Ten zatoczył się do tyłu, a Pero uderzył go jeszcze raz. Blondyn upadł, a mój chłopak odwrócił się do mnie.

- W porządku? - złapał mnie za nadgarstek i spojrzał na policzek, w który uderzył mnie Greg.

- Jedźmy już - poprosiłem. 

Brunet objął mnie ramieniem i podeszliśmy do jego samochodu. Wsiedliśmy, pojechaliśmy do mojego mieszkania, które wynajmowałem.

- Będziesz miał siniaka - stwierdził Peter, gdy staliśmy w kuchni i patrzył na mój policzek. - Powinieneś przyłożyć coś zimnego... Jakąś mrożonkę, czy coś.

- W zamrażalce mam kostki lodu - szepnąłem.

Prevc podszedł do lodówki, wyjął kostki lodu, wrzucił je do foliowej torebki, którą zawiązał, a potem owinął to czystą ściereczką. Wrócił do mnie i przyłożył mi to do policzka.

- Ma szczęście, że byliśmy pod uczelnią - szepnął, głaszcząc mnie po drugim policzku.

- A ja mam szczęście, że ty tam byłeś - objąłem go w pasie. Chłopak uśmiechnął się lekko.

- Załatwię ta sprawę raz na zawsze... Daj mi godzinę - chciał się odsunąć, ale mu nie pozwoliłem.

- Pobijesz go, a nie chcę żebyś to robił. To bezsensu. Nie wracajmy do tego... Oberwał za mnie, wystarczy, Pero.

- Andi, ja naprawdę...

- Wiem - przesunąłem dłonie na jego pierś, a potem na szyję. - I kocham cię za to.

- Ja ciebie też, słonko. Bardzo - pocałował mnie w czoło.

- Lubię, kiedy tak robisz - uśmiechnąłem się.

- Wiem, dlatego to robię - odsunął okład od mojego policzka. - Niewiele możemy z tym zrobić. Będziesz miał siniaka.

- Przeżyję - wtuliłem się w niego, a Pero mocno objął mnie ramionami. Czułem się bezpieczny. Przy nim zawsze czułem się bezpieczny, jak przy nikim innym.

One shots | ski jumpingWhere stories live. Discover now