A. Wellinger & S. Leyhe part III

1K 102 30
                                    

{461}

Podium Stephana. Razem z Kamilem Stochem. Stoją obok siebie. Polak go obejmuje. Rozmawiają. Żartują. Śmieją się.

Czy może być gorszy widok?

Nie. Dla mojego złamanego serca nie.

Leyhe zobaczył, że mu się przyglądam. Uśmiechnął się do mnie delikatnie, ale nie mogłem tego odwzajemnić. Nie umiałem. Po prostu odwróciłem się i odszedłem.

Cieszyłem się, że mam pokój sam. Nie musiałem z nikim gadać. Mogłem, jak teraz, leżeć na brzuchu z głową w poduszce i nie musiałem na nikogo zwracać uwagi.

Na ostatnich zawodach miałem pokój z Markusem. Widział, że coś jest nie tak. Chciał mi pomóc, ale nie mógł. Ale powiedziałem mu o wszystkim. I mi ulżyło. Naprawdę zrobiło mi się lepiej.

Rozległo się pukanie do drzwi. Zignorowałem to. Wiedziałem, że to Markus, albo Richi. Nikt inny by nie przyszedł.

Pukanie rozległo się ponownie, wstałem i poszedłem otworzyć.

- Stephan? - zdziwiłem się.

- Mogę? - zapytał. Odsunąłem się wpuszczając go do pokoju.

- Co tu robisz? - zamknąłem za nim i oparłem się o drzwi.

- Nie mogę z tobą nie gadać - oznajmił.

- Dobrze ci szło jak do tej pory.

- Zrobiłem to dla ciebie - podszedł do mnie. - Nie mogę ci dać tego czego chcesz... Nie chcę cię ranić.

- Twoja obecność mnie nie rani, ale jej brak owszem.

- Przepraszam - szepnął. - Myślałem, że tak będzie lepiej.

- Nie było - założyłem ręce na piersi. - Ja cię tylko kocham... Nie odsuwaj się ode mnie. Proszę.

- Więcej tego nie zrobię... Obiecuję - uśmiechnął się.

- A teraz mnie przytul - poprosiłem. Chciałem sprawdzić, czy się zawaha, ale nie zrobił tego. Od razu mnie objął. - Ale nie mogę cię całować, nie? - wyszeptałem  w jego szyję.

- Nie - zaśmiał się. - Aż tak cię się podobało?

- Tak. Bardzo... Świetnie całujesz - odparłem. - Pozwolisz mi na to jeszcze kiedyś - szepnąłem.

- Nie wiem. Może - odsunął się trochę.

Najwyżej mnie uderzy.

Pocałowałem go mocno.

Reakcja Stephana była natychmiastowa. Odepchnął mnie od siebie przez co wpadłem na drzwi za mną.

- Oszalałeś?! A gdyby ktoś wszedł?! - sięgnął i przekręcił klucz w drzwiach.

Zmarszczyłem brwi, ale zanim zdążyłem się odezwać, pocałował mnie, obejmując ramionami moją szyję. Przyciągnąłem go bliżej, pogłębiając pocałunek.

Co się dzieje?! Jak do tego doszło?!

Moje dłonie wędrowały plecach Stephana, a gdy jedna z moich rąk wylądowała na jego pośladku, odsunął się.

- Bądź grzecznym chłopcem - wymamrotał w moje wargi, a ja przesunąłem dłoń wyżej.

- Teraz nagroda - uśmiechnąłem się. Stephan się roześmiał i ponownie mnie pocałował. Stanął na palcach i pogłębił pocałunek. Znowu chciałem złapać go za tyłek, aby się z nim podrażnić, ale odsunął się poza zasięg moich rąk. - Chodź bliżej.

- Muszę iść - odparł.

- Dokąd?

- Kamil chciał pogadać... Musisz mnie wypuścić.

- Nic nie muszę - uśmiechnąłem się, zakładając ręce na piersi.

- Andi - westchnął.

Podszedł do mnie i przepychaliśmy się, pozwoliłem mu otworzyć drzwi, ale obie dłonie położyłem na jego pośladkach.

- Andreas! - odepchnął mnie. - Uspokój się - odepchnął moje ręce. - Niedługo przyjdę. Na razie.

- Cześć - rzuciłem, kiedy wychodził.

One shots | ski jumpingWhere stories live. Discover now