A. Wellinger & S. Leyhe part II

1K 100 42
                                    

Nie odczułem, aby nastawienie Stephana do mnie się zmieniło. Cały czas w było tak samo. I cieszyłem się z tego. Naprawdę.

Stephan jest świetnym przyjacielem. Nie mogę wymarzyć sobie lepszego kumpla.

Ale ja chciałem więcej. Chciałem go całego. Tylko dla siebie. Chciałem żeby był mój. I to, że wiedziałem, że nie ma na to szans nie miało znaczenia.

Postanowiłem z nim porozmawiać.

Po następnym konkursie.

Czekałem w pokoju siedząc na jego łóżku. Nie mogłem się doczekać, ale jednocześnie, cholernie, się bałem.

Kiedy chłopak wszedł do pokoju, rzuciłem się na niego, aby pogratulować mu dobrego konkursu.

- Pogadamy? - zapytałem.

- Kiedy ostatnio o to zapytałeś, wyznałeś mi miłości... Co tym razem? Zaproponujesz mi seks? - zażartował. Pokręciłem głową z uśmiechem.

- Nie, spoko. Nie jestem taki, wiesz przecież.

- Wiem - uśmiechnął się. - Co jest? - zdjął kurtkę i rzucił ją, ja w tym czasie usiadłem na swoim łóżku. Stephan stał na środku pokoju i zdejmował z siebie bluzę. Podciągnęła się przy tym jego koszulka, więc nie odmówiłem sobie przyjemności popatrzenia na jego brzuch.

- Zaraz ci ślina poleci - zaśmiał się, a ja poczułem jak moje policzki robią się gorące. - O czym chciałeś rozmawiać? - zapytał, opierając się o parapet.

- To... Trudne... - wstałem i zbliżyłem się do niego. Zmarszczył brwi, zastanawiając się do czegoś zmierzam. - Mam do ciebie prośbę.

- Co tylko zechcesz - uśmiechnąłeś się.

- Nietypową prośbę.

- To prośba, czy propozycja?

- Możesz być poważny? Proszę - poprosiłem.

- Dobrze. Słucham.

- Ale nie wyśmiejesz mnie? - zagryzłem dolną wargę.

- Oczywiście, że nie.

- I nie zdenerwujsz się na mnie? - upewniłem się.

- Nie. Mów - uśmiechnął się.

- Pozwól mi się pocałować - powiedziałem, a uśmiech zniknął z ust Stephana.

Zjebałem. I to po całości.

- Andi...

- Przepraszam, wiem, że...

- Milcz - zażądał. Pokiwałem głową. - Mogę ci na to pozwolić. Oczywiście, ale wiesz co to znaczy? - zapytał, a ja pokręciłem głową. - Że koniec z naszą przyjaźnią... Posłuchaj - położył mi dłoń na ramieniu. - Naprawdę nie przeszkadza mi to, że jesteś we mnie zakochany. Nie przeszkadza mi to jak mi się przyglądasz, jak wodzisz za mną wzrokiem... Nie przeszkadza mi, że przez sen mówisz moje imię, nie przeszkadza mi jak rozbierasz mnie wzrokiem... Ale pocałunek zmieni wszystko... Wiesz dlaczego?

- Nie - odparłem zgodnie z prawdą.

- Już ci mówię... Jeśli mnie pocałujesz to będziesz chciał to powtórzyć, a potem będziesz chciał jeszcze więcej, ale ja ci nie mogę tego dać... Zacznę cię unikać... Zacznie mi przeszkadzać twój wzrok i to co do tej pory nie miało znaczenia... To będzie koniec naszej przyjaźni.

- A nie pomyślałeś, że możesz coś do mnie poczuć? - zapytałem szeptem.

- Obaj wiemy, że nie ma na to szans, Andi - ścisnął moje ramię. - Decyzja należy do ciebie... Pocałunek, czy przyjaźń?

Patrzyłem na niego przez chwilę.

Gorzej chyba już być nie może, nie?

Przysunąłem się do niego i złączyłem nasze usta. Stephan nie tylko pozwolił na tą pieszczotę, ale też odwzajemnił pocałunek, pogłębiając go. Wczepił palce w moje włosy, a ja przycisnąłem go mocno do swojego ciała. Chciałem go zdominować w tym pocałunku, ale nie pozwolił mi na to. Mimo to przycisnąłem go do parapetu i zsunąłem dłonie po jego ciele, ale gdy złapałem go za pośladki, odepchnął mnie.

- Nie wiem, czy to była dobra decyzja - szepnął i ruszył w stronę wyjścia. - Pójdę zapytać Richarda, czy zamieni się pokojem - wyszedł, a ja oparłem dłonie o parapet.

Podjąłem, kurewsko, złą decyzję.

One shots | ski jumpingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz