K. Stoch & P. Prevc

1.2K 79 24
                                    

Wybaczcie, wiem, że wasze zamówienia czekają, ale... Cholera, zamówienia zamówieniami, ale klasyka to klasyka.

Byłem zaskoczony przyjazdem Petera. Nie spodziewałem się, że pojawi się u mnie w tym roku na święta. Spodziewałem się, że spędzę je sam.

Po awanturze, która miała ostatnio miejsce między mną a Pero... Naprawdę nie liczyłem, że zobaczę go w święta, dlatego też nie dzwoniłem do niego, jak co roku, aby upewnić się, że jedzie bezpiecznie.

- Dlaczego tak na mnie patrzysz? - zapytał, robiąc sobie kawę.

- Pomijając fakt, że robisz sobie kawę o pierwszej w nocy? - upewniłem się, a Słoweniec przewrócił oczami. - Nie spodziewałem się, że przyjedziesz - odparłem, a on gwałtownie odstawił kubek na blat.

- Kamil - spojrzał mi w oczy. - Mogę się na ciebie wściekać... Mogę na ciebie krzyczeć, mogę się obrażać, ale cię kocham i nie pozwolę żebyśmy spędzili święta osobno, do cholery! A to, czy będziemy na siebie obrażeni, czy będziemy normalnie rozmawiać jest mniej ważne! Naprawdę sądziłeś, że chcę spędzić te święta bez ciebie?!

- Przeszło mi to przez myśl... Po prostu... Wiem, że to moja wina, że się pokłóciliśmy i... Naprawdę rozumiem dlaczego tak się zdenerwowałeś i naprawdę bym się nie zdziwił jakbyś wtedy ze mną zerwał...

- Kamil - podszedł i wziął moją twarz w dłonie. - Jesteś całym moim światem... Nie mam pojęcia co musiałbyś zrobić żebym z tobą zerwał... Naprawdę nie wiem... Nawet zdradę ci wybaczyłem, więc chyba nic nie jest w stanie zmusić mnie do tego żebym się z tobą rozstał. Owszem, nadal jestem zły, ale to nie znaczy, że nie chcę spędzać z tobą czasu... Kurwa, przecież cię kocham.

- Przepraszam - wtuliłem się w niego. - Wiem, że dałem słowo, że będę go unikał, ale... Nie mogłem wtedy z nim nie gadać, gdy złapał mnie na korytarzu przy świadkach - wymamrotałem w jego koszulkę. - A na tej imprezie po podium... Przepraszam.

- Muszę cię o czymś poinformować - oznajmił.

Nie objął mnie, co było trochę dziwne.

- O czym?

- Musisz wiedzieć, że wybaczyłem ci tą, pieprzoną, zdradę z tym, cholernym, Niemcem... Wybaczyłem ten, pieprzony, pocałunek na imprezie też z tym, cholernym, Niemcem, ale... Kolejnej takiej sytuacji z tym, cholernym, Wellingerem ci nie wybaczę... A jego zabiję, jasne?

- Jak słońce - wyszeptałem. - Naprawdę cię kocham, Peter. Może nie okazuję tego, ale kocham. Jesteś moim światem.

- Chciałbym w to wierzyć. Naprawdę bym chciał... Bo... Kiedyś wierzyłem, ale teraz nie potrafię, ale jestem z tobą mimo, że ci nie ufam... I cholernie walczę sam ze sobą żeby nie zamknąć cię w złotej klatce. Wtedy byłbym spokojny, ale wiem, że ty byłbyś nieszczęśliwy, więc tego nie robię... Bo wolę sam nie być do końca szczęśliwy niż miałbym unieszczęśliwić ciebie.

- Nie zasłużyłem na ciebie, Peter... Naprawdę. Jesteś dla mnie za dobry.

- Możliwe... I jeśli się nie zmienisz to mnie stracisz, bo naprawdę mam dość tego, że mnie ranisz, a ja nie umiem od ciebie odejść - objął mnie w końcu. - Po prostu się postaraj i... Niech będzie tak jak na początku.

- Dobrze. Zrobię wszystko żeby cię nie stracić. Obiecuję.

- Mam nadzieję - pocałował mnie w głowę.

One shots | ski jumpingDove le storie prendono vita. Scoprilo ora