| 50 twarzy | P. Prevc

789 73 34
                                    

2012*

Raz.

Dwa.

Trzy.

Kurwa cztery.

Pięć.

Ja pierdolę, sześć.

Nie dam rady, siedem.

- Rusz się - mruknął Robert.

- Nie dam rady - odparłem. - Przecież... Kurwa, on mnie wyśmieje - szepnąłem. Mimo wszystko byliśmy w kościele i nie chciałem rzucać się w oczy.

- Kiedy to zrobisz? - przy moim boku pojawił się Piotrek.

- Co?

- Zaraz przysięga, jak nie przerwiesz ślubu to będzie katastrofa... A to nie dlatego tu jesteś?

- On mnie tu zaciągnął. Nie miałem zamiaru przyjechać. Nie chciałem na to patrzeć - syknąłem.

- Super - Piotrek Żyła się uśmiechnął. - Przepraszam!!! - wydarł się podnosząc rękę i zwracając na siebie uwagę wszystkich zebranych w kościele. - On chce coś powiedzieć!!! - wskazał na mnie, a ja czułem jak moje policzki robią się gorące. Spojrzałem na Żyłę i zmrużyłem oczy, a następnie stanąłem na początku środkowej nawy.

Ewa zmarszczyła brwi, nierozumiejąc, a Kamil patrzył na mnie. Po prostu patrzył. Jego mina nic nie wyrażała. Chyba czekał na to, co powiem, a ja kompletnie nie wiedziałem co mam powiedzieć.

Wziąłem głęboki oddech i nadal nie wiedziałem co powiedzieć.

Dlatego po prostu zrobiłem kilka kroków w stronę Kamila, ten zmarszczył brwi i uniósł kącik ust.

Okazało się, że nie muszę mówić nic.

Kamil odsunął się od Ewy.

- Kamil!!! - krzyknęła blondynka, ale ten ją zignorował i po prostu podszedł do mnie, przez chwilę patrzyliśmy na siebie w milczeniu. Widziałem, że Kamil otworzył usta, ale nic nie powiedział, po prostu złapał mnie za rękę i wyciągnął z kościoła.

- Co teraz? - wyszeptałem niepewnie. Nie wiedziałem co mam zrobić. Spojrzałem na Kamila, a ten po prostu uśmiechnął się szeroko.

- Jedziemy - rzucił i z kieszeni wyciągnął kluczyki. Podeszliśmy do starego Mercedesa, otworzył mi drzwi, a gdy wsiadłem przeszedł na drugą stronę auta i wsiadł za kierownicę.

Kamil pewnie prowadził przez ulice miasta. Nie wiem gdzie jechaliśmy, ale bałem się odezwać. Chyba bałem się, że Stoch powie, że to błąd i że żałuje, że ze mną wyszedł.

Nagle Stoch zjechał z głównej drogi w jakąś gruntową. Patrzyłem na niego w szoku. Przekonałem głośno ślinę.
Na ustach Kamila cały czas błądził uśmiech.

Gdy byliśmy kilka kilometrów od drogi na kompletnym odludziu, Polak wjechał między drzewami i zgasił silnik pojazdu.

- Dlaczego tu jesteśmy? - szepnąłem, a gdy Kamil uśmiechnął się znacząco, moje policzki zrobiły się czerwone.

- Kocham to że jesteś taki nieśmiały - pogłaskał mnie po policzku. - Jesteśmy tu, bo nikogo tu nie ma i nikt nie będzie przeszkadzał.

- W czym? - odwróciłem wzrok.

- W rozmowie.

- O czym? - zerknąłem na niego.

- O, mam nadzieję, - złapał mnie za rękę - nas - uśmiechnął się. - Chyba nie po to zrobiłeś przedstawienie na ślubie, żeby teraz nie spróbować, co? - jego uśmiech się poszerzył, a ja znowu się zaczerwieniłem.

- To Piotrek przerwał ślub - zauważyłem.

- Ty byś tego nie zrobił.

- Nie. Nie miałbym odwagi.

- Pero... - Kamil mocniej zacisnął palce na mojej dłoni. - Ja... Chciałbym żebyśmy...

- Ja też - przerwałem, a on zaśmiał się lekko. Zawtórowałem mu, patrząc w jego oczy.

*Uznajemy, że Kamil wziął ślub dwa lata później niż naprawdę.

One shots | ski jumpingTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon