Taka mała rywalizacja na shota z Domenem między mną a KochamSkoki, więc polecam zajrzeć też do niej. Nie wiem kiedy pojawi się u niej shot z Domenem, ale polecam inne shoty, myślę, że wam się spodobają :-D
Inna wersja Procha :-*
- Więc? - zapytał Pero, gdy wyciągnąłem go z hotelu, bo chciałem pogadać, ale nie odezwałem się słowem. - Co się dzieje?
- Kamil się dziwnie zachowuje... - zacząłem.
- To znaczy co robi?
- Coś przede mną ukrywa... Nie wiem co, ale coś na pewno...
- To może go zapytaj - zasugerował.
- Zapytałem, czy coś się stało, ale on tylko się uśmiechnął i powiedział, że wszystko ok.
- Może się będzie oświadczał? - zaśmiał się.
- Wypluj te słowa! - zatrzymałem się i popatrzyłem na niego.
- Wiesz, zaraz święta, może serio to planuje... Będziecie sami, u niego... Święta we dwoje... Romantycznie - mówił.
- Nawet tak nie mów - czułem jak serce mi przyspieszyło. - Boże, a jeśli on naprawdę się oświadczy?!
- Nie zgodzisz się? - zdziwił się.
- Nie o to chodzi... Zgodzę się, kocham go, ale... Ja mam 20 lat?!
- Domen, spokojnie - położył mi dłonie na ramionach. - Jeśli ci się oświadczy, to na spokojnie sobie pogadacie. Mówisz jakbyś nie znał Kama - zaśmiał się. - Wracamy do hotelu.
No tak, Pero ma rację. Poza tym oświadczyny nie oznaczają, że za rok ślub, prawda?
Bo na to, to na pewno jest za wcześnie.
- Domen! - brat szturchnął mnie barkiem. - Mówię do ciebie.
- Zamyśliłem się - pchnąłem go. Peter znowu mi oddał i zaczęliśmy się przepychać, aż w końcu skończyłem w zaspie. - Poskarżę się Kamilowi - jęknąłem ze śmiechem.
- Nie marudź, wstawaj - podał mi rękę, złapałem ją, a on pociągnął mnie do pionu. Wróciliśmy do hotelu. Staraliśmy się nie wpaść na żadnego z Polaków na korytarzu, przede wszystkim na Kamila, bo obaj z Pero dostalibyśmy ochrzan. Oczywiście jak najbardziej się kogoś unika to trzeba na niego wpaść i gdy wchodziliśmy do naszego pokoju, usłyszałem jak Kam mnie zawołał. Odwróciłem się do niego z uśmiechem.
- Co się stało? - obciął mnie spojrzeniem, a potem zerknął na Pero, który był suchy. - Co zrobiłeś? - patrzył na mojego brata. Weszliśmy do pokoju, a ja znad ramienia Kamila patrzyłem z uśmiechem na Petera.
- Dlaczego tak na mnie patrzysz?! To nie moja wina, że zaliczył glebę! - zaczął się bronić. Kamil na mnie zerknął.
- Wepchnął mnie w zaspę! - poskarżyłem się.
- Peter! - mój facet podniósł głos. - Oszalałeś?! - chyba się zdenerwował. - A ty się przebieraj, bo będziesz chory! - zwrócił się do mnie.
- Dlaczego na mnie krzyczysz? - szepnąłem, a po minie Kamila, widziałem, że cała złość mu przeszła.
- Nie krzyczę - oznajmił. - Weź ciepły prysznic, bo naprawdę będziesz chory - dodał, głaszcząc mnie po policzku. Uśmiechnąłem się i zrobiłem jak mówił.
- To ten... Ja pójdę do Andiego.
Peter wyszedł, a Kamil usiadł na łóżku, a ja dopiero wtedy zdjąłem przemoczoną kurtkę, powiesiłem ją na krześle. Ściągnąłem buty, skarpetki, bluzę, którą też powiesiłem.