163. catch me if you want - Kraftboeck

884 57 23
                                    

Cały czas byłem krok przed nim. Przed Stefanem i ludźmi, którzy mieli mnie znaleźć i z powrotem postawić przed sądem. Tym razem za ucieczkę z więzienia.

Ale ja nie miałem zamiaru tam wracać. Nie ma takiej siły, która zmusiłaby mnie do powrotu za kratki.

Uważnie śledziłem każdy krok Krafta i tej całej jednostki. Trochę śmieszyło mnie to, że powstał specjalny oddział mający mnie złapać. Jakbym był jakimś niebezpiecznym mordercą. A ja jestem tylko złodziejem. Co prawda zrobiłem ze wspólnikiem kilka dużych napadów, ale... Nikogo nie zabiłem. Tylko okradłem.

W każdym razie... Byłem czujny, jeśli chodzi o szefa jednostki, która miała mnie wsadzić ponownie za kratki. Na szczęście nie potrafili przewidzieć moich ruchów.

I nie przewidzieli tego, że pojawię się w restauracji, w której Stefan Kraft będzie jadł kolację i pił drinka. Między nami zaiskrzyło od razu. Nie wiem, czy to przez to, że obaj jesteśmy uparci i zawzięci, czy może jednak chodzi o to, że zakazane uczucie kusi najbardziej. Bo ja jestem tylko zwykłym przestępcą, a on stoi na straży prawa. 

Od razu zauważyłem bruneta siedzącego samotnie przy stoliku. Usiadłem przy barze i obserwowałem go. Czekałem aż mężczyzna spokojnie zje. Wolałem żeby nie zakrztusił się na mój widok, co jest bardzo prawdopodobne. Bo na pewno się mnie tu spodziewa.

Widziałem jak kelnerka podchodzi do jego stolika, aby zabrać naczynia, a Stefan dopija jeszcze swoje wino. Wziąłem z baru swoją szkocką i ruszyłem w jego stronę.

— Może postawię ci drinka? — zapytałem, zatrzymując się tuż za jego plecami.

— To, że jestem po pracy nie oznacza, że nie mogę cię zatrzymać, Hayboeck —  odwrócił się w moją stronę.

— Aż tak bardzo chcesz mnie zobaczyć skutego kajdankami? — usiadłem przy stoliku na przeciwko niego.

— Już nie mogę się doczekać. Osobiście cię skuję — oznajmił patrząc prosto w moje oczy.

— Mów tak do mnie więcej — pochyliłem się w jego stronę. — Co jeszcze byś chciał mi zrobić?

— Wiele rzeczy. Na przykład widziałbym cię w takim pomarańczowym więziennym wdzianku, za stalowymi kratami.

— Kręci cię uległość, Kraft? — uwielbiam te wymiany zdań z nim. — Myślę, że jak mnie ładnie poprosisz to zgodziłbym się na jakiś mały eksperyment. Może dałbym ci podominować.

— Skąd pomysł, że poszedłbym z tobą do łóżka? — spojrzał na mnie kpiąco. — I że w ogóle jestem pasywny? Czy zainteresowany tobą? — jego wzrok się zmienił i teraz patrzył na mnie z wyższością.

— Wiem, że cię kręcę, skarbie… I mam dla ciebie propozycję. Nie możesz odnowić.

— Ja też mam dla ciebie propozycję… Wstań i odejdź dopóki nie wezwałem policji. Nie mam ochoty na towarzystwo. Zwłaszcza twoje — dopił swoje wino, a ja kiwnąłem głową do kelnerki, aby podeszła. 

Dziewczyna dolała Kraftowi wina, a następnie odeszła, zostawiając nas samych. Stefan obserwował mnie uważnie przez cały czas. 

— No to, co to za propozycja? — westchnął zrezygnowany. Widziałem po nim, że był zmęczony tym dniem. I zapewne miał wyrzuty sumienia, bo minęliśmy się dziś w hotelu, do którego wpadł z jednostką, aby mnie aresztować, ale zdążyłem opuścić pokój i hotel, a Stefan zobaczył mnie na ulicy. I nie powiadomił nikogo. Pozwolił mi i mojemu wspólnikowi odejść. To znaczy i tak byśmy uciekli, ale on nikogo nie zawiadomił i nie utrudnił nam tego.

— Chodźmy do mnie — rzuciłem, a on zakrztusił się winem, które pił.

— Słucham?! Chyba sobie żartujesz?! — oburzył się. — Nigdzie z tobą nie idę! Nawet teraz nie powinienem z tobą rozmawiać. Mogą mnie odsunąć od tej sprawy — wziął głęboki oddech i patrzył na mnie przez chwilę. Potem duszkiem wypił całe wino z kieliszka i nasz wzrok się znowu spotkał. — To gdzie się zatrzymałeś?

— Niedaleko — wstałem. Kraft do mnie dołączył i razem wyszliśmy z restauracji. — Zatrzymałem się w hotelu, który jest piętro niżej — powiedziałem, gdy wsiedliśmy do windy. Brunet spojrzał na mnie zaskoczony, ale powstrzymał się od komentarza.

Nie spodziewałem się, że to tak się skończy. Przychodząc tu za nim, myślałem, że znowu się z nim podrażnienię, poflirtujemy trochę i tyle. Pójdziemy w swoje strony.

Ale odpowiada mi takie zakończenie tego wieczora. Zwłaszcza, że Stefan naprawdę mnie podnieca. Kręci mnie to, że nie jest taki uległy, i że potrafi odpowiedzieć złośliwie i kpiąco na moje zaczepki.

Weszliśmy do pokoju hotelowego. Zamknąłem za nami drzwi i od razu ściągnęliśmy z siebie marynarki, które wylądowały na podłodze. Przekręciłem klucz w drzwiach i podszedłem do bruneta. Złączyłem nasze usta w pocałunku, a Kraft od razu wczepiłem palce w moje włosy. Przycisnąłem go do swojego ciała i przesunąłem dłonie, aby wyjąć jego koszulę ze spodni.

Stefan zaczął rozpinać moją koszulę, którą miałem na sobie, a po chwili wylądowała ona na podłodze, tak samo jak górna część garderoby Krafta.

Chciałem znowu przyciągnąć go do pocałunku, ale ten pchnął mnie do tyłu, w stronę łóżka. A gdy stałem tuż przed meblem, naparł na mnie po raz kolejny, więc na nim usiadłem. Stefan ściągnął z siebie resztę ubrania, więc także zacząłem się rozbierać. 

Kręci mnie to, że nie pozwala mi przejąć kontroli. To, cholernie, podniecające.

Kraft znalazł się nade mną, siedząc na moich biodrach i pogrążyliśmy się w głębokich i mokrych pocałunkach. Moje dłonie wędrowały po ciele drobniejszego chłopaka, obmacując go i pieszcząc jednocześnie.

Zmieniłem gwałtownie naszą pozycję, kładąc bruneta na plecach na pościeli. Oderwałem jego ręce od mojego ciała i uwięziłem mu je nad głową i złączyłem nasze usta. Kraft próbował mi wyrwać ręce, ale byłem silniejszy, więc w końcu zrezygnował.

A przynajmniej ja tam myślałem, bo już chwilę później ugryzł mnie w język.

— Puść — szarpnął rękami, a ja złośliwie go trzymałem go mocno i uśmiechnąłem się wrednie. Pochyliłem głowę i przycisnąłem usta do jego klatki piersiowej, aby złożyć na niej kilka mokrych pocałunków. — Hayboeck, puść — znowu szarpnął ręce, więc go puściłem, a on objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie bliżej.

Złączyłem nasze usta w mokrym pocałunku i docisnąłem biodra do tych jego, na co brunet jęknął w moje usta.

Nie mogę powiedzieć, że nie byłem przygotowany na to, że wrócę z kimś do pokoju. I liczyłem, że będzie to Kraft. No i wszystko poszło tak jak chciałem. 

Nie chciałem go wykorzystać. Po prostu uznałem, że w tej całej rozgrywce między nami, tych pościgach i ucieczkach, przyda nam się trochę rozrywki. I przyjemności.

I takiż był ten wieczór. I noc. Pełna przyjemności i uniesień rozkoszy. Pełna splątanych rąk i nóg oraz urwanych oddechów. Pełna jęków i westchnień przyjemności.

Gdy zasypiałem, muskałem palcami plecy Krafta, który leżał przy mnie na brzuchu i wpatrywał się we mnie. Jego oczy też się już przymykały, był senny.

Liczyłem, że rano będziemy mieli jeszcze jedną może dwie rundy. Ale niestety. Obudziłem się sam. Stefana nie było w moim łóżku, czy nawet w pokoju. Wyszedł jak spałem. Na poduszce zostawił mi tylko karteczkę, na której napisał, że było fajnie, ale teraz każdy z nas powinien wrócić do swojego świata. I dodał, że przeprasza. W pierwszej chwili nie zrozumiałem za co i co ma na myśli. Ale za moment to zrozumiałem.

Podszedłem do okna i zobaczyłem radiowozy na syrenach jadące w stronę hotelu.

To taka mini zapowiedź tego nad czym pracuję teraz z OfficialAustriaBober. Nie jest to wyjęte z nasze pracy, ale powiązane z nią. Dajcie znać, co myślicie 😘

One shots | ski jumpingWhere stories live. Discover now