Rozdział 6

62.4K 3.6K 678
                                    



Do szkoły szłam bardzo szybko, nie chciałam się spotkać po drodze z Brianem. Mieszka on niedaleko mnie, tylko dwie ulice dalej i zawsze jeździ do szkoły swoim czarnym kabrioletem wraz ze swoją dziewczyna Sarą. Ona jest nawet spoko. Lubię ją, no ale szkoda, że nie wie w co się pakuje w związku z nim. Współczuję jej, ale i zazdroszczę, chciałabym być na jej miejscu. Jednak moje przeczucia były słuszne. Za moich pleców usłyszałam głośne dźwięki klaksonu. Odwróciłam się, chociaż wiem, że nie powinnam tego robić.

-Czego chcesz? - spytałam z ironią Briana.

-Trąbię, żeby uważać, bo dziewczyny przewracają się na mój widok. - uśmiechnął się łobuzersko.

Sara, która siedziała na przodzie, zaraz koło niego nic nie mówiła. Wzrok miała utkwiony w ziemię, jedynie czasem podnosiła wargi w górę, a potem zmieniała je w delikatny uśmiech.

-No chciałbyś. - powiedziałam bez zastanowienia.

-No chciałbym, ale po co, skoro mam taką piękną dziewczynie przy sobie? - patrzył na mnie długo, nawet myślałam, że mówi o mnie. Ale potem zwrócił się do dziewczyny siedzącej obok.

-Prawda kotku?

-No rejczel. - uśmiechnęła się mocniej, ale widać, że był to wymuszony uśmiech.


Chłopak szybko ją pocałował, po czym spojrzał na nią z góry i znowu siadł za kierownicą. I odjechali.


Po niecałych 10 minutach byłam już przed szkołą. Idąc w kierunku wejścia czułam czyjś wzrok na mnie. Odwróciłam się i zobaczyłam Sarę, Briana, Louisa, Matta i Scar. Coś do siebie po cichu mówili, od czasu do czasu spoglądając na mą osobę. Pewnie Brian im powiedział, że jego ,,znajoma'' mnie broniła i znała. Jeśli on w ogóle im powiedział. Ale zważając na osobę Sary nie powinien tego robić, każdy mógł by zarzucić mu zdradę, chociaż do niczego nie doszło, no ale jednak nazywa mnie kochaniem, pisze czułe słówka. To już coś znaczy. No nie?


Nie chciało mi się już na nich patrzeć, więc weszłam do budynku kierując się pod salę chemiczną, w której mieliśmy mieć pierwszą lekcję. Gdy nagle jakaś silna i umięśniona ręka złapała mnie od tyłu, łapiąc tył mojej bluzki. Odwróciłam się i ujrzałam nikogo innego jak Briana.

-Czego? - spytałam.

-Mam sprawę...

-Nie.

-Nawet nie wiesz o co chodzi, proszę cię!

-Masz dziewczynę, niech ona...

-Haha, nie, nie o to mi chodzi. - mrugnął do mnie.

-O miły Brian, Brian, który czegoś chce.

-Strzał w dziesiątkę.

-No to czego chciałeś ode mnie?

-No bo wiesz, masz koleżankę...

-No tak, mam koleżanki jak każda osoba.

- I ta koleżanka ma kuzynkę.

-Matko, mam pełno koleżanek i każda ma jakąś kuzynkę, czy nawet więcej. I nie, nie są zainteresowane twoją osobą. Zajmij się lepiej Sarą.

Będziemy razem, zobaczysz. ✔حيث تعيش القصص. اكتشف الآن