Rozdział 85

31.7K 1.8K 130
                                    


-Yhh, w pewnym sensie to ja jestem tą Kendall. - zaśmiałam się, stukając palcami o czarny materiał spodni. Dziewczyna niespodziewanie zahamowała. Dobrze, że jechaliśmy jakąś poboczną ulicą, gdyż nie było żądnego auta wokół nas.

-To ty jesteś tą dziewczyną, która z nim pisze? O której tyle nawala swoim kolegom?!

-Noo tak..

-Ja nie wierzę, Kendall... - pacnęła się z otwartej ręki w czoło. - Serio? Piszesz do niego, ale on nie wie, że to ty? - pokiwałam głową nerwowo.

-Powiem ci jedno, jesteś w czarnej dupie kochana. Z tego co ostatnio słyszałam na stołówce, Horan strasznie nie może się doczekać tego spotkania i wreszcie poznania tej jego Kendall.

-Wiem. - sapnęłam zrezygnowana.

-Ale wiesz co jeszcze wtedy powiedział? - pokręciłam głową. Nie wiedziałam co mógł przecież powiedzieć. Może, że się w niej zakochał? Sama nie wiem.

-Powiedział, że bardzo polubił ta twoją ,,kuzynkę'''. - przy słowie ,,kuzynka'' zrobiła cudzysłów w powietrzu. - Ale dodał, że chyba ładniejszej dziewczyny od ciebie to nie znajdzie, ze nikt nie jest tak równie mądry, zabawny jak ty. - popatrzyłam na nią spod ukosa, dziwiąc się jej słowo. Naprawdę Brain tak o mnie powiedział? Woli mnie, od mnie, ale od SMSów?

-Dobra, jedźmy już, ja poszukam czegoś na moją randeczke z Georg i przy okazji znajdziemy coś dla ciebie. - uśmiechnęła się szeroko, znów włączając się w ruch uliczny, pomału dojeżdżając do pobliskiego centrum handlowego.

----------------

-Emma! Przymierzyłaś już z chyba pięćdziesiąt sukienek i każda ci nie pasuje! - wyrzuciłam ręce do góry,

-To nie moja wina, że ty potrafisz za pierwszym razem znaleźć coś dla siebie idealnego, a ja muszę szukać i szukać.

-Tamta szara sukienka była super! Alba ta czerwona! Ale nie, bo ta za długa, a ta dziwny fason ma. - przewróciłam oczami, szukając wśród dużej sterty ubrań czegoś, co może wreszcie przypadnie dziewczynie do gustu. Nagle do moich rąk ,,wpadła'' zwykła, mała czarna, która jednak miała coś w sobie, w okolicach biustu oraz talii przeszyta była przezroczysta, ciemna siateczka, podkreślająca kobiece kształty. Podniosłam ją do góry, odwracając się przodem do Emmy.

-Znalazłam! Trzymaj i idź przymierzać! - wepchnęłam ją siłą do tej przymierzalni, opierając się o framugę ściany szatni, czekając na jej opinie. Po paru minutach, które ciągły się w wieczność blondynka niepewnie wyszła z kabiny, oglądając się wokół siebie. Aż zaniemówiłam, gdy ujrzałam jak ta sukienka pięknie na niej leży.

-I jak? Może być? - uśmiechnęła się delikatnie. W ramach odpowiedzi uniosłam do góry dwa kciuki, szczerząc się przy tym jak nastolatka, którą prawdę mówiąc jeszcze jestem.

-Dobra, to biorę. - zniknęła znów za kotarą przymierzalni, z której po chwili wyszła, ubrana w poprzednie ciuchy. Obydwie skierowałyśmy się do kasy, płacąc za nasze zakupy. Wychodząc ze sklepu popatrzyłam się jeszcze na zegarek na moim telefonie. Było już parę minut po godzinie osiemnastej, a ja chciałam jeszcze odwiedzić mojego tatę, przed tym, jak ma jutro wyjść już do domu.

-Emm, mam prośbę.

-Słucham cię kochana.

-Podwieziesz mnie do miejskiego szpitala, niedaleko centrum?

-Jasne, nie ma problemu, coś się stało? - zapytała zaniepokojona.

-Muszę tatę odwiedzić, w piątek wraca ze szpitala.

-Jasne, rozumiem. Chodź. - udałyśmy się w kierunku parkingu, pakując nasze torby z ubraniami do bagażnika. Wsiadłyśmy na przód samochodu, chwilę później ruszając z piskiem opon.

Podróż trwałyśmy w ciszy, wsłuchując się w brzmienie ,,Love Yourself'' Justina Biebera, którego Emma nuciła pod nosem, a ja razem z nią.

-A ty nie myśl, że ci popuszczę, że mi nie powiedziałaś wcześniej mi o tej waszej ,,smsowej znajomości''. - pomachała palcem, jakby chciałaby mnie zastraszyć.

-Nie wiedziałam jakbym miała to wszystko ująć, przepraszam.

-Nie masz za co przepraszać. Ale moim zdaniem nie będzie Brainowi miło ja się o tym dowie. - spojrzała na mnie z ukosa. -Zdenerwuję, się, ja ci mówię. A szkoda chłopa, bo niezłe ciasteczko z niego jest.

-Powiem wszystko Georgowi! - zaśmiałam się, a ona razem ze mną.

-Ale naprawdę Kendall, boję się, że on się załamię.

-Niby czemu? - zdziwiłam się. Przecież Brain ni8czego się nie boi, ma większość rzeczy w dupie i on ma się załamać?

-Kendall, nie wiem czy ty udajesz taką idiotkę, czy co, ale ty nie widzisz, że zależy mu na tobie? Niezależnie od tego, co was kiedyś łączyło, co o nim uważasz, to jednak widać, że cie lubi. I to bardzo. Zależy mu na tobie jak nikomu innemu. - powiedziała, a ja milczałam. Nie wiedziałam co powiedzieć. Czy faktycznie jest tak , jak mówi Emma? Nie wiem, będę musiała to sprawdzić.

Po dosłownie minucie dojechaliśmy pod duży, biały budynek. Dziewczyna zjechała na parking, zatrzymując się, bym mogła wyjść. Wychodząc pożegnałam się z nią, dodając.

-Będę pamiętać o twoich słowach. Dziękuję. - uśmiechnęłam się, co ona odwzajemniła. Odeszłam parę kroków od auta, machając dziewczynie, która wyjeżdżała poza teren szpitalny. Odwróciłam się, kierując się ku wejściu budynku. Rzuciłam szybkie ,,Dzień Dobry'' pani w recepcji, które zmęczona już całym dniem podpierała głowę na knykciu dłoni, wpatrując się w migający ekran.

Po cichu otworzyłam drzwi, wkładając do środka tylko głowę, by zobaczyć, czy nie przeszkadzam.

-Wchodź córcia! Nie chowaj się tak! - przywitał mnie radośnie tata, który aktualnie leżał na białym łóżku, przeglądając dzisiejszą prasę.

-Bałam się, że śpisz, a nie chciałabym cie obudzić. Musisz wracać stopniowo do sił. - powiedziałam, wchodząc głębiej do sali, zamykając za sobą drzwi.

Rozmawiałam razem z tatą przez jakąś godzinę. Niestety gdy spojrzałam na zegarek dochodziła powoli już ósma wieczór. Pasowało mi się już zbierać, jutro szkoła. Pożegnałam tatę całusem w policzek, obiecując, że jutro do niego wpadnę i odbiorę go w piątek z Zaynem.

Wychodząc ze szpitala zadzwoniłam do mojego brata, czy dałby radę po mnie przyjechać. Na szczęście miała załatwienia niedaleko szpitalu, a że miał zaraz po tym jechać do domu wziął mnie ze sobą.

Gdy jechaliśmy samochodem rozmawialiśmy na różne błahe rzeczy. Chłopak opowiadał, że ma zamiar jechać w sobotę razem z Maddy do jej rodziców na obiad. Cieszyłam się jego szczęściem. Ja natomiast pochwaliłam mu się moim osiągnięciem z konkursu chemicznego. Był ze mnie dumny, że ma taką mądrą siostrę. Nie lubię, gdy ktoś prawi mi komplementy, jednak jeśli robił to Zayn, byłam szczęśliwa podwójnie.

Dojeżdżając do domu chłopak ściszył grające radio. Wysiedliśmy z pojazdu, chwilę dyskutując, zanim oboje udaliśmy się do swoich pokoi, gdzie wykonaliśmy codzienną, wieczorną rutynę. Byłam cała wykończona dzisiejszym dniem, ze prawie od razu, gdy nałożyłam na siebie piżamę ułożyłam się w łóżku, zapadając w głęboki sen.  



~~~~~

Dzisiaj nie ejstem POlsatem, jakiś postęp :P Mam do was pyanie, myslę powiem nad nową książką, z One shotami. Komuś by się to podobało? Mam już pomysły na 2 historie, więc jeśli wam to przypadnie do gustu, to zacznę pisać. :D 

Będziemy razem, zobaczysz. ✔Where stories live. Discover now