Rozdział 12

52.7K 3.1K 91
                                    


Brian pov
Pojechałem szybko moim kabrioletem do tamtego baru. Musiałem zostawić w samochodzie na pół przytomnego Zayna. I tak nie będzie mi teraz potrzebny.

Szybkim krokiem wszedłem do Piekielnych Wrót i zacząłem się oglądać czy w przypadkiem w pobliżu nie ma gdzieś mojego telefonu. Podszedłem do barmana.

-Cześć. Byłem tu wcześniej i chciałem zapytać, czy nie znalazłeś tu mojego telefonu?

-Tak, pamiętam cię. Ale wiesz ile tutaj telefonów zostaje?

-No proszę, na pewno jest gdzieś tu mój. - zacząłem nawet go błagać, żeby chociaż sprawdził.

-No dobra, jaki był to telefon? - spytał.

-IPhone 6s złoty, na tapecie był zdjęcie graffiti ulicznego, a na nim był czarny case z Adidasa.

-Czekaj, sprawdzę. - szukał czegoś pod ladą. Wyciągnął z niego niewielki koszyk wiklinowy, a w nim kilka telefonów. Przeszukiwał je, włączając każdy, by sprawdzić tapetę. Spojrzał na jeden , po czym go obrócił i powiedział.

-To ten? - pokazał mi mój telefon.

-Tak! Dzięki stary. - uścisnąłem mu rękę.

-Spoko. Ale następnym razem pilnuj swoich rzeczy. - burknął.

-Ok. Jeszcze raz wielkie dzięki. - posłałem mu wymuszony uśmiech, po czym wróciłem do mojego kolegi.

Dalej spał. Postanowiłem w międzyczasie zadzwonić do mojej mamy, rzadko z nią rozmawiałem, bo mieszkałem sam, a ona na drugim końcu miasta. Lubi, kiedy do niej przyjeżdżam, ona mi opowiada, jak jej idzie w agencji nieruchomości. Pracuję ona jako agent i ona właśnie znalazła dla mnie mieszkanie. Była ze mnie dumna, że jestem samodzielny. Rzadko prosiłem ją o pomoc, a jeśli już, to stała do mnie z otwartymi rękami. Ale nigdy nie mogła zrozumieć, dlaczego nie mam dziewczyny. W prawdzie znała Sarę, ale uważała, że jest dla mnie nieodpowiednia. Zawsze mówiła, że dla mnie jest idealna Kendall. Lecz ja jej powtarzałem, że ona jest idiotką.

Po trzeciej próbie dodzwonienia się do mojej rodzicielki dałem sobie spokój. Spojrzałem na zegarek i było już po 22. Musiała być jeszcze w pracy albo chciała odpocząć po ciężkim dniu. Postanowiłem to w pełni uszanować. Ruszyłem z piskiem opon i skierowałem się do rezydencji Malików. Nie był to zwykły dom, tylko coś na wzór małej, białej willi. Naokoło domu było dużo krzewów, drzew oraz duży taras zrobiony z bambusowego drewna.

Podjechałem pod dom, parkując przed samym garażem. Wysiadając z auta wziąłem na ręce pijanego pasażera i poszedłem w kierunku drzwi. Nie chciałem wchodzić, pewnie Kendall siedzi przed telewizorem przed jakimś romansidłami, opychając się chipsami, jak przeciętne nastolatki w jej wieku. Gdy już byłem przy drzwiach, zobaczyłem jakąś postać w oknie. Nie chciałem być jakimś podglądaczem, no ale ciekawość mnie przerosła. Spojrzałem w okno i ujrzałem w nich Kendall. Była ubrana w różowo-białe onesie przypominające jednorożca. Chciałem pomyśleć, ze wygląda dziecinnie, no ale powiem szczerze, ze wyglądała w tym sexownie, a jednocześnie uroczo. Kiedy odwróciła się twarzą do okna, szybko otworzyłem drzwi i mogę nawet powiedzieć, ze wepchnąłem do środka jej brata. Sam czym prędzej udałem się do samochodu i odjechałem.


~~~


Wow! Wow! Dziękuję za ponad 400 wyświetleń na tej książce! Jesteście cudowni! 

Będziemy razem, zobaczysz. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz