Rozdział 52

41.1K 2.2K 162
                                    



Głośny dźwięk budzika, który ustawiłam na 6:00 skutecznie mnie obudził. Od razu wstałam na nogi i ruszyłam do łazienki. Szybko się ogarnęłam, a zimny prysznic sprawił, że się rozbudziłam na maxa. Gdy skończyłam poranną toaletę na ramiona wsunęłam mój biały, puszysty szlafrok, który wisiał sobie świeżo wyprany na drzwiach. Odświeżona, nawet już umalowana wychodzę z łazienki, kierując się w kierunku mojej garderoby. Na szczęście mój pobyt jest tam krótki, od razu wiem, co dziś założę. Mój wybór padł na czarne leginsy, czarną bluzkę w emoji oraz koszulę czerwono-czarną w kratkę. Na stopy wsunęłam moje ukochane czarno-biało superstary. Włosy, które aktualnie były w totalnym nieładzie uczesałam w dwa francuskie warkocze, tworząc w ten sposób typowy look tumblr girls. Rzadko chodzę tak ubrana, ale bardzo mi się podoba taka stylówka. Wygodna, taka w moim stylu.

Już gotowa do wyjścia zeszłam jeszcze szybciutko do kuchni, by coś zjeść. Przeszukując szafki do rąk wpadła mi paczka płatków owsianych, które postanowiłem sobie przyrządzić z mlekiem. Gdy już miałam wyciągnąć mleko z lodówki, mój wzrok padł na karteczkę, dość dużą, która wisiała na drzwiach lodówki. Widniała na niej jakaś informacja.

,,Kendall! Przepraszam cię najmocniej słońce, mieliśmy dzisiaj jechać do Nowego Jorku, ale wypadło dla mnie bardzo ważne spotkanie w biurze, rozumiesz. Obiecuję, że ci to wynagrodzę!Tata. "

Powiem szczerze, że nawet zapomniałam o tym niby rodzinnym wyjeździe. Może i nawet lepiej, że nie jedziemy. W końcu dzisiaj jest ta impreza, przez nią całkiem zapomniałam o tym wyjeździe.

Kartkę zgniotłam, a następnie wyrzuciłam do kosza. Nie będę sobie głowy brudzić takimi drobnostkami. Mam o wiele ważniejsze rzeczy do robienia. Na przykład moje płatki owsiane. W końcu śniadanie to najważniejszy posiłek dnia, co nie?Po skończonym posiłku wstałam od stołu. Brudną miskę włożyłam do zmywarki i wzięłam do ręki plecak, który rzuciłam koło drzwi. Wychodząc jeszcze wzięłam z przedpokoju moje białe słuchawki, które zostawiłam ostatnio na półce z butami. Podpięłam je do telefonu, a do moich uszu zaczęły napływać ciche dźwięki głosu Adama Lamberta. Nuciłam jego słowa całą drogę ze szkoły. No może nie całą, jakieś z półtora kilometra. Pewnie bym słuchała dalej gdyby nie głośny klakson, na który aż podskoczyłam w miejscu.

-Cześć Milik! - uśmiechnął się do mnie Brian ze swojego cabrioletu.

-Hej, co chcesz? - odpowiedziałam.

-A nic, Jechałem sobie do szkoły i spotkałem bezbronną dziewczynę. Jak myślisz, porzucić ją?

On mówi o mnie?

-Oj nie wiem Horan, najlepiej ją o to zapytaj. - puściłam do niego oczko.

-Kendall, zawsze dobre rady daje. - zaczął się śmiać. - To może cię podwieźć Ken?

-Co to za skrót? Ken? - zdziwiłam się.

-A mówi ktoś tak do ciebie?

-Nie, nikt.

-To ja będę jedynym. - odparł z entuzjazmem.

-Eee, dobra? Niech ci będzie. - odpowiedziałam jakby na odczep.

-To co, podwieźć cię?

-Jeśli to nie problem, to chętnie.

-Jeśli sam zaproponowałem, to nie problem. - na jego twarzy pojawił się uśmiech, aż sama zaczęłam się szeroko uśmiechać. Wsiadłam do auta, na miejsce obok niego. Zapięłam pasy, w celu bezpieczeństwa.

-Nie martw się, jadę powolutku. - zaśmiał się.

-Kłóciłabym się.

-Eee, czuję się urażony. - zrobił minę szczeniaczka.

-Ahh, przepraszam, skrzywdziłam ego naszego Brianusia?

-A żebyś wiedziała. Jest na to tylko jedna pomoc.

-Przeprosiłam przecież.

-To też.

-To o co ci chodzi?

-Całus. Tu. - pokazał palcem na policzek.

-Chyba coś ci się przekręciło w tej małej główce.

-Uuu, Malikówna się boi! 0 uśmiechnął się na swoje słowa szyderczo.

-Ta, chyba ty.

-Ale teksty. Naprawdę ranisz. Boli jeszcze bardziej. - zrobił jeszcze raz minę szczeniaczka.

-Huh, dobra. - przybliżyłam się do niego na siedzeniu i delikatnie złożyłam buziaka na jego policzku. Jednak gdy moje usta dotknęły jego skóry, on odwrócił głowę, stykając się ustami. Szybko się odsunęłam.

-Ty idioto! - zaśmiałam się.

-No co? Szyja mnie bolała i musiałem się przekręcić. - próbował się wytłumaczyć.

-Taa, na pewno.

Nawet nie wiedziałam kiedy znaleźliśmy się pod szkołą. Kilka osób się nam z zaciekawieniem przyglądało. Oj, będzie źle.


~~~~~~~~~~~~~~~

Hejo, hejo! Dziękuję  wszystkim za życzenia! :* Wreszcie mam oficjalnie 14 lat, hihihih ;D 

Będziemy razem, zobaczysz. ✔Where stories live. Discover now