Rozdział 58

36.7K 2K 168
                                    



Po jakiejś godzinie 20, siedziałam ciągle na kanapie razem z moją koleżanką oraz z dwójką dziewczyn z naszej szkoły, które wręcz pożerały swoje twarze. Przewróciłam na to oczami, szukając wzrokiem czegoś bardziej interesującego. Mój wzrok padł na drzwi, o które opierał się mój oczekiwany gość. Uśmiechnęłam się pod nosem, co on odwzajemnił. Wstałam z kanapy, ruszając w jego kierunku.

-Witaj Kendall. - rzucił mi uwodzicielskie spojrzenie.

-Witaj George. - również się przywitałam. Chłopak nachylił się, by dać mi szybkiego całusa, a ja tymczasem zapytałam go szeptem.

-Masz towar?

-Oczywiście, dla około 8 osób wystarczy.

-Doskonale! Pójdę po resztę, a ty idź już do mojego pokoju. - poszłam w poszukiwaniu reszty, mając na myśli mojego brata, Harrego, Louisa oraz Emmy. Do tego jeszcze mogłam wliczyć Maddie, chociaż nie wiem czy Zayn jej pozwoli. Może i pali, ale zna umiar i jest odpowiedzialny. Jednak mi nie zabroni, niejednokrotnie już odpływaliśmy przy joincie. Ogólnie w to wciągnął mnie właśnie George, znajomy ze szkoły Zayna, który jest dilerem. Kiedyś na imprezie u niego, pół roku temu byłam na niej, bym potem mogła odwieść bezpiecznie mojego brata do domu i jeszcze parę osób. Spytał mnie, czy chcę spróbować, byłam niepewna, ale chciałam spróbować. Wiele osób nie wierzyło, że taka szara myszka jak ja, paliła jointa, a jednak. Od razu to polubiłam, ale zatrzegam, palę jedynie na imprezach. Zamiast alkoholu, tego to nigdy nie wezmę do ust, nigdy.

Zayna, Maddie oraz Harrego znalazłam pijących drinki w kuchni. Szybko powiedziałam mojemu bratu, kto własnie przyszedł. Kazałam mu iść do mojego pokoju, a ja w tym czasie poszłam szukać mojej przyjaciółki. Chwilę potem dostrzegłam ją tańczącą z jakimś napalonym chłopakiem. Aby zapobiec czemuś więcej pociągnęłam ją po schodach, w kierunku mojego pokoju. Co nie obyło się bez jej rozgoryczeń. Po kilku sekundach byłyśmy pod drzwiami, przed którymi stała zdenerwowana grupka.

-Czemu nie weszliście? - spytałam zdziwiona.

-Pokój jest zamknięty. - oznajmił mi Zayn.

-A no tak. Zapomniałam. - strzeliłam sobie ,,facepalm". Ze stanika wyjęłam kluczyk, którym otworzyłam pokój. Wszyscy weszli.

-Ciekawe miejsce na schowanie klucza. - mruknął do mnie Harry.

-Wiem. - zaśmiałam się.

Usiedliśmy wszyscy w okręgu, niczym w jakimś przedszkolu. Po chwili George wyjął z kieszeni małe, metalowe pudełeczko. Gdy je otworzył zobaczyłam to, czego oczekiwałam. 4 jointy, równie poukładane.

-Dobra, to zróbmy tak, że będzie jeden na parę, spoko? - powiedział diler.

-Ok, ja będę z Maddie. - powiedział Zayn i objął ramieniem dziewczynę.

-Ja z chęcią wezmę te blond piękność. - mrugnął oczkiem w kierunku Emmy, na co ona się zarumieniła.

-To ja będę z Haroldem. - uśmiechnął się.

-Ok, to jeden zostanie na później.

George wręczył każdej z dwójki po jednym skręcie. Już po chwili byliśmy na totalnym haju, oprócz mnie i mojego towarzysza, dzięki któremu bawimy się o niebo lepiej niż ci na dole, jakoś nie straciliśmy jeszcze głowy. Obydwoje mieliśmy silną głowę.

-I co tam Kendalino? - zaczął rozmowę ze mną, inni byli zajęci sobą, Maddie udawała kota, Zayn psa, a Emma z Harrym nieumiarkowanie się śmiali.

-A no nic. Nudaaaa! - ciągnęłam ostatnią literkę.

-A co u ciebie Georgeusie?

-A no, też nic ciekawego. Żadna laska nie jest mną zainteresowana. - zasmucił, ale po chwili znów się śmiał.

-Chociaż ta twoja koleżaneczka nawet niezła jest.

-No nawet, nawet, do tego wolna. - poruszyłam zabawnie brwiami.

-Uuu, to trzeba działać. - ucieszył się.

-No no, trzeba. Jejciu, jaka jestem szczęśliwa! - wyrzuciłam ręce wysoko w górę.

-A czemu to? - zdziwił się.

-Bo uwielbiam jointy! Uwielbiam imprezy! Uwielbiam Zayna, ciebie! Ha ha ha! - podczas haju mówiłam różne dziwne rzeczy, ale jak to po haju, ludzie robią gorsze rzeczy. Nagle poczułam z tyłu mocny uścisk. Odwróciłam głowę, spotykając się z parą brązowych tęczówek wpatrujących się we mnie. Znów wybuchnęliśmy śmiechem, nawet nie wiem, który raz z kolei. Rzucaliśmy się po podłodze, głośno się śmiejąc i wygłupiając. Nagle drzwi się otworzyły z hukiem, a w nich stał Brian. Szukał po pomieszczeniu kogoś. Spojrzał na mnie, stał się jakiś... inny.

-Eee, przepraszam?


-Brian! - krzyknęłam, podbiegłam do niego, przytulając się do niego.

-Kendall? - był zdziwiony moją reakcją.

-No, to ja. Taki pijany jesteś, że mnie nie poznajesz? - zaśmiałam się z niego.

-Nawet nie zacząłem pić.

-Tak, na pewno. Ale dobrze się składa, alkoholu nie powinno się łączyć ze skrętami! - klasnęłam w ręce. - Chodź, zajaramy.


-Ty już jesteś nieźle zjarana. - zauważył Brian.


-Oj tam, oj tam. - machnęłam ręką.

Podeszłam do George, który leżał na podłodze z Emmą. Spoglądali na sufit, mówiąc jakie widzą gwiazdy.. I kto tu jest bardziej zjarany?-Georgeus, mogę ostatniego jointa?

-Mała, to nie za dużo dla ciebie? - spojrzał na mnie, ale gdy zobaczył Horana za mną od razu się uśmiechnął. - Jak z kolegą, to oczywiście maleńka. - puścił mi oczko i podał skręta. Wróciłam do Briana, który nasz uważnie obserwował całe zajście.

-Kto to? - zapytał.

-George.

-A to jest...?

-Mój i Zayna znajomy, a co? Zazdrosny? - kąciki moich ust powędrowały do góry, a w między czasie już odpaliłam jointa.

-Nie jestem. - oburzył się, o czym perfidnie zabrał mi skręta.

-Otwórz usta. - kazał. Zrobiłam tak i po chwili mogłam poczuć jak ciepły dym napełniał moje usta. Spojrzałam na Briana, który bardzo uważnie zajmował się tą czynnością. Miał zamknięte oczy, więc nie mógł widzieć, że mu się przyglądam. Po chwili jednak je otworzył i po kolei próbowaliśmy zioła.

Gdy skończyliśmy zeszliśmy we dwójkę na dół, chociaż jeden gospodarz powinien nadzorować co tam wyprawiają ludzie.Nie działo się nic ciekawego. Ludzie tańczyli lub bardziej trafne będzie, że się ocierali o siebie, jakby byli niedźwiedziami i zaznaczali swoje tereny na drzewach. Przeszłam na kanapę, a za mną podążał Brian. Spoglądnęłam szybko na zegarek, który wisiał nad drzwiami. Było kilka minut po godzinie 23, a impreza dopiero się rozkręcała. Postanowiłam chwilę odpocząć, zasiadając na kanapie, do której szłam, ale była niestety zajęta całującą się parą. Dokładnie dwójkę chłopaków. Przyglądałam się im dłużej, aż nagle krzyknęłam do nich.

-Louis?! Max?! - odwrócili natychmiast głowy.


~~~~~~~~~~~~

Wczoraj pojawił się rozdział, ale po prostu nei mogłam nie napisać dzisiaj tego, gdy zobaczyłam, o matko, nadal nie wierzę.... #3 miejsce i już ponad 200k wyswietleń! Po prostu was kocham! <3 

Będziemy razem, zobaczysz. ✔Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ