Rozdział 59

34.7K 2.2K 102
                                    

Louis?! Max?! - odwrócili natychmiast głowy.

-Kendall, co tu robisz? - zająknął się Max.

-Hmmm... Pomyślmy, może mieszkam?

-Ty tu mieszkasz? - zdziwił się Max.

-Nie, sprzątam. Phii, przecież ci mówię, że mieszkam tu!

-Stary, czemu mnie nie uprzedziłeś? - Max skierował te słowa do Louisa.

-Zapomniałem... Sory. - podrapał się po karku.

-Ale czemu nie powiedzieliście, że wy coś? - spytałam ich z wyrzutem. Obydwoje wzruszyli ramionami.

-Nie chciałem cię zranić Kendall, wiem, że cię zdradził. - Mruknął Louis.

-A ja chciałem cię przeprosić, chciałem mieć szybko jakąś dziewczynę, by ukryć moją orientację. - powiedział zmieszany Max.

-Ok, też się to za szybko potoczyło. - wysiliłam się na uśmiech.

-To między nami spoko? - wyciągnął dłoń w moim kierunku.

-Spoko. - uśmiechnęłam się, podając swoją dłoń. On natychmiast przyciągnął mnie do mocnego uścisku. Gdy mnie wreszcie wypuścił, powiedziałam z oburzeniem.

-Maxymilianie, chyba troszeczkę za dużo wypiłeś.

-Przepraszam, lubię się przytulać. - powiedział z łobuzerskim uśmieszkiem.

-Potwierdzam! - krzyknął z kanapy Louis, na co cała nasza trójka się zaśmiała. Czekaj, trójka? A gdzie Brian? Odwróciłam się dookoła, szukając go, ale niestety zniknął.

-Widzieliście może Braina? - spytałam kolegów.

-Szedł w kierunku kuchni. - odparł Tomlinson.

-Dobra, dzięki. - uśmiechnęłam się do nich i ruszyłam we wskazane miejsce. Musiałam się przepychać między pół żywymi ludźmi, którzy nie wstydzili się żadnych ruchów. W końcu udało mi się dojść do kuchni, w której też nie panował mniejszy ruch niż w salonie. Podeszłam do małej wysepki, na której stały już prawie puste butelki alkoholu i nalałam sobie trochę. Sama się dziwiłam, nie lubię pić, ale chciałam. Wszyscy wokoło spożywali napoje w nieograniczonych ilościach, że myślałam iż niedługo będziemy musieli odwieźć kilka osób do szpitala. Ale widać, że nastolatki mają dość silną głowę do takich używek.

Jednym ruchem wypiłam całą zawartość kubeczka, w którym znajdował się wcześniej nalany alkohol. Od razu zaczęło mnie niemiłosiernie palić w przełyku. Automatycznie do wcześniejszego kubka nalałam wody mineralnej, by choć minimalnie zmniejszyć pieczenie. Patrzyłam na zegar, którego tykanie mnie po prostu wkurwiało. Tik tak, tik tak, tik, tak. Było kilka minut po północy, a ja wypaliłam tylko jednego jointa i napiłam się jeden kubek whisky. Nawet nie tańczyłam, a czuję się niczym te dziewczyny w skąpych strojach z mojej szkoły, które robią niby uwodzicielski taniec dla facetów, którzy na nie patrzą, jakby chcieli je zjeść. Prawda jest taka, że przy najmniejszym ruchu wszystko im wyskakuje i na to tak się gapią ci ,,faceci".

Mój wzrok padł też na jakąś obściskującą się parę na ladzie, która co chwilę wymieniała się zachłannymi pocałunkami. Z innej perspektywy może to wydawało się słodkie czy urocze, ale teraz to bardziej obleśne. Dwójka pijanych ludzi, ślini się na swój widok jak kilkumiesięczne dziecko. Teraz czuję się jakoś dziwnie na to patrząc, jakbym im przeszkadzała.

Kiedy się oderwali od siebie zobaczyłam Briana i Madison, tą samą, która się na mnie rzuciła w szkole. Gdzieś w środku czułam narastającą złość, ale ją w porę powstrzymałam. Przecież co mnie to obchodzi? To jego sprawa z kim się umawia, jest wolnym człowiekiem.

Madison szepnęła mu coś na ucho, na co on się uśmiechnął. Ona zaś ruszyła w stronę łazienki. Na mojej twarzy pojawił się delikatny grymas, ale szybko się go pozbyłam, wymyślając ciekawy pomysł. Wyciągnęłam z kieszeni telefon, który co chwilę wibrował z powodu powiadomień. Co chwilę albo ktoś dodawał post na Facebooku, zdjęcie na Instagramie czy też videorelacje na Snapchacie z domówki u mnie w domu. Na mojej twarzy automatycznie pojawił się szeroki uśmiech, że ta impreza się w ogóle spodobała. Nagle poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu. Odwróciłam głowę do tyłu, patrząc na właściciela dłoni.

-Tak? - spytałam się chłopaka.

-Co tu tak siedzisz? - spytał jakoś dziwnie Horan.

-Mhmm, pomyślmy, co można robić w kuchni, gdzie nalewa się alkohol? - uniosłam jedną brew do góry.

-Myślałem, że nie pijesz.

-Tak samo wszyscy uważali, że jestem gburowata, święta dziewica, pilna uczennica, która nie wie co to zabawa. - burknęłam, po czym wzięłam pełnego łyka prosto z butelki Jacka Daniel'sa.

-Spokojnie, nie tak łapaczliwie. - zaśmiał się Brian.

-I kto to mówi.

-Nie rozumiem, o co chodzi? - rzekł zdezorientowany.

-Nic, nic. Wiesz co? Spadaj na drzewo banany prostować. Idę do George i reszty, bo ich zostawiłam. - powiedziałam i na pięcie odwróciłam się i poszłam w kierunku mojego pokoju. Idąc po schodach musiałam mocno trzymać się ściany, co chwilę na schodach leżał ktoś pijany, ale całujący się z kimś.

Gdy weszłam do pokoju było całkowicie ciemno. Po ciemku szukałam włącznika światła, by cokolwiek tutaj widzieć. Gdy już to zrobiłam, zobaczyłam mojego znajomego dilera leżącego z Emmą na moim łóżku, przytulając się do siebie. Pokręciłam głową, szeroko się uśmiechając. Nic nie wypili, a już śpią zakochańce. Włączyłam światło, by udać się następnie do mojej garderoby. Siadłam w rogu na miękkiej pufie, na której bym najchętniej teraz się przespała. Ale chciałam coś zrobić, co mi Horan przerwał. Wyciągnęłam telefon, pisząc wiadomość.

~Ja Hejo

Po 5 minutach dostałam odpowiedź.

~Brianuś Hej ;*

~Ja Co tam robisz?

~Brianuś A wiesz nic, nudno trochę :D

~Ja Tak? A gdzie jesteś?

~Brianuś W domu. A co, chcesz mnie odwiedzić?

Oj, nieładnie tak kłamać.

~Ja Nie, tylko się tak pytam, bo jestem u Malików i chyba cie widziałam.

~Brianuś COO!??

~Ja To dobrze, że nie ty, będę mogła podbijać, ha ha ha. :D

~Brianuś Jesteś tam?

~Ja Nie, w kosmosie. ;_; Przecież ci mówię.

~Brianuś Idę cię szukać.

~~~~~~~~

~

Pamiętam, jak miałam chyba #48 miejsce i płakałam, że ktoś to czyta. A co mogę powiedzieć, jak jestem teraz na #2 miejscu? Przez 10 minut bezczynnie patrzyłam się w ekran, nie wierząc, że to prawda. Z całego mojego serduszka (Jak go posiadam XDD) Dziękuję każdej osóbce, która to czyta, komentuje, gwiazdkuje. Nawet nie wiecie, co ja wtedy czuję. Takie piękne uczucie, że coś, co ja robię, komuś się może podobać. Wow, po prostu brak słów. Chyba najlepsze będzie jedno słowo. DZIĘKUJĘ! <3

Będziemy razem, zobaczysz. ✔Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang