Rozdział 89

35.8K 1.9K 365
                                    


Nowy dzień zaczynam jak zawsze wcześnie rano, niestety tym razem jest strasznie wymęczona o wieczorze z Brainem, który praktycznie do późna przegadaliśmy i bardzo ciężką nocą. Nawet nie wiem, czy usnęłam spokojnie, bez przebudzenia godzinę. Co chwilę budziłam się, cała mokra z potu i roztrzęsiona. Śniły mi się różne koszmary związane z dzisiejszym spotkaniem, przed którym się stresowałam chyba bardziej niż przed pierwszym dniem w liceum. A wtedy też nie byłam spokojna.

Zwlokłam się z łóżka, leniwie otwierając najpierw prawo, a później lewe oko. Resztkami sił po nieprzespanej nocy przeszłam do łazienki i pod zimnym prysznicem próbowałam się zregenerować się przed długim i ciężkim dniem.

Dzięki zimnym kroplom spływających po mojej skórze czułam w sobie więcej energii. Owinięta w biały, puchowy ręcznik wyszłam z łazienki i wzięłam z komody przygotowane dzień wcześniej ciuchy. Szybko ubrałam się w czarne jeansy z przetarciami na kolanach i w białą koszulkę w delikatne paski z moją ulubioną cyfrą ,,96''. Przebrana wróciłam do swojej łazienki, by wykonać makijaż. Najchętniej w ogóle bym nie nakładała tej maski na siebie, szczególnie dzisiaj, ale gdy zobaczyłam siebie w lustrze mogłabym dostać zawału. Szybkim ruchem zakryłam dokładnie wory pod oczami korektorem i lekko zaróżowione policzki.

Gotowa zeszłam na dół, gdzie już siedział przy stole Zayn, pochylony nad telefonem, który co parę sekund przegryzał tosta i popijał herbatę. Gdy weszłam do pomieszczenia zauważył moją obecność. Posłał mi szeroki uśmiech i powrócił do pisania czegoś na ekranie. Za pewnie pisał z Maddy.

-Co taki szczęśliwy jesteś Zayni? - zapytał przez śmiech, kradnąc mu jedną z jego kanapek, na co on posłał mi mordercze spojrzenie.

-Planuję z Maddy weekend, jestem zmęczony strasznie tym tygodniem , potrzebuję jakieś przerwy. - oparł, głośno zdychając. Pokiwałam porozumiewawczo głową, zajadając dalej się kanapką. Gdy mój wzrok padł na ścienny zegarek wiszący na ścianie szybko wstałam gwałtownie z miejsca, szybko biorąc do ręki torbę leżącą koło krzesła. Mój brat patrzył na mnie w tym czasie ze śmiechem, widząc jak się spieszę.

-Ale śmieszne. - prychnęłam.

-Dobra młoda, nie denerwuj się, jako twój dobry brat podwiozę cię. - puścił mi oczko, wstając z krzesła. Włożył do zmywarki brudne naczynia, a ręce jak zawsze wytarł o spodnie. Przewróciłam oczami na ten jego czyn, uważałam, to za niekulturalne. No po jaką cholerę kupujemy ręczniki do rąk, jak on wyciera je o ciuchy!?

-Idziesz, czy co? - spytał Zayn, stojąc we framudze drzwi kuchni. Westchnęłam i podeszłam do niego. Przechodząc obok niego uderzyłam go z ramienia i szybko uciekłam do auta. Po chwili chłopak przyszedł do mnie z zadziornym uśmieszkiem. Wiedziałam, że coś planował.

-Pamiętasz, że masz po tatę jechać? - spytał, ruszając z podjazdu przed naszym domem.

-Tak, pamiętam.

-Wyślę ci SMSem adres warsztatu i podejdź tam, to ci dam samochód. Ok?

-Ok. - odparłam i wyszłam z auta, żegnając się z chłopakiem.  

*********

Wychodząc po kilku godzinach w szkole czułam coraz to większy niepokój. Mało powiedziane, że się bałam, byłam przerażona dzisiejszym dniem. Nie wiem jak to przeżyję, ale to moja wina. PO jaką cholerę wygłupiałam się z tymi SMS-ami? Po co udawałam kogoś, kim nie jestem?

Szybkim krokiem szłam w kierunku warsztatu, do którego adres wysłał mi Zayn. Był on bardzo blisko mojej szkoły, niecałe trzy przecznice, więc w parę minut doszłam do miejsca. Wchodząc zauważyłam dużego, czarnego Volkswagena, a pod stopem parę nóg. Podeszłam, pokajać delikatnie w auto, a po chwili z ziemi wysunął się mój brat, który był cały wysmarowany w oleju.

Będziemy razem, zobaczysz. ✔Место, где живут истории. Откройте их для себя