Rozdział 38

39.6K 2.3K 107
                                    


-Czego chcesz znowu Zayn? - burknęłam.

-To nie on. - usłyszałam inny, męski głos.

Odwróciłam się i cała zastygłam. Zobaczyłam w drzwiach męską posturę. Było ciemno i nie wiedziałam czy to w końcu Zayn, Brian czy może mój ojciec.Wyłączyłam telefon, kładąc go na szafce nocnej. Wstałam z łóżka, by zapalić lampkę, która znajdowała się koło mojego łóżka. Gdy została włączona, spojrzałam w kierunku drzwi, w których stał mój ojciec. Był ubrany jeszcze w garnitur, pewnie przed chwilą wrócił co dopiero z pracy.

-Coś się stało? - zapytałam. Rzadko ze mną rozmawiał, dla niego i dla mamy praca w największej korporacji w kraju jest najważniejsza. Nawet od swoich dzieci. Cały dzień siedzą w pracy, nie ma ich nieraz od wczesnego ranka do bardzo późnego wieczora.

-Nie mogę już przyjść do swojej córci? - zapytał słodko.

-Jakoś nie za często ci się to zdarza. - odpowiedziałam.

-No wiem właśnie. Chciałem to jakoś naprawić.Spojrzałam na niego jak na idiotę. On chcę naprawić ze mną relację? Może stracili kontrakt z jakąś firmą i teraz chcę się z tego pozbierać, poprawiając relacje ze swoja córką, z którą jedynie czasem się wita rano i wieczorem i je niedzielny obiadek. Cały mój ojciec.

-Straciliście jakiś ważny kontrakt z jakąś firmą? - prychnęłam.

-Nie, dlaczego? - odpowiedział niewinnie. -No bo chyba bez powodu byś nie chciał poprawiać sytuacji? - odparłam bez zastanowienia.-Dlaczego tak o mnie uważasz? - spytał? -Bo mi to tak pokazujesz, tato.-Kendall, ty wiesz, że chce dla ciebie i Zayna dobrze, a praca w mojej firmie wymaga dużych poświęceń.

-Taa, na przykład swojej rodziny. - burknęłam.

-Ken, ja wiem, że źle robiłem przez ten czas, ale proszę, chcę, żebyśmy znów byli tą kochającą się rodziną, jak kiedyś. - powiedział z żalem.

-Po pierwsze, nie mów do mnie Ken, rozumiesz? - powiedziałam.

-Dobrze słoneczko. - prychnęłam na to.

-A po drugie, jak chcesz niby poprawić naszą sytuację rodzinną? - uniosłam delikatnie brew do góry.

-Wymyśliłem, żeby pojechać w weekend do Nowego Yorku! - ucieszył się na tą myśl.

-Naprawdę? - byłam ucieszona, rodzice wiedzieli, że zawsze chciałam lecieć do Nowego Yorku, nigdy tam jeszcze nie byłam. Mieszkałam w Californi, a było to trochę od Nowego Yorku. A wreszcie udało mi się tam jechać.

-Tak, tylko jeszcze trzeba powiedzieć Zaynowi. - powiedział.

-Teraz nie.

-Czemu? - zdziwił się.

-Kolega u niego jest.

-Aha, to dobrze, pójdę do niego jak ten kolega pójdzie. - uśmiechnął się.

-Ok.

Tata właśnie miał wyjść, gdy ktoś znowu chciał mi wejść do pokoju.

-Kendall, możemy pogadać? - odparł Brian, stając w drzwiach. Pewnie nie zauważył mojego ojca.

-Zajęta jestem. - odchrząknęłam trochę niegrzecznie.

-Tak, ty zawsze jesteś zajęta. TY jesteś kobieto psychiczna, Ogarnij się wreszcie. - powiedział z oburzeniem.

-Aha, ciekawe. A teraz idź stąd Brian. - powiedziałam.

-Brian!? - wkurzył się mój ojciec.

-Pan Malik... Eee, pójdę do Zayna. - uciekł a mój tata za nim.



~~~~~~

Pierwszy rozdział dzisiejzego maratonu. :D 100 wyświetleń i 15 votes i leci nowy ;* 

Będziemy razem, zobaczysz. ✔Where stories live. Discover now