Rozdział 42

37.2K 2.3K 39
                                    


~Horan Możesz. Zaraz do was przyjadę! :D

~Ja Co?!

On chyba żartuje ze mnie. No ja nie wierze!

~Ja Nawet nie wiesz, gdzie mieszkam...

~Horan No niestety nie wiem, ale wiem gdzie Maliki.

~Ja No i co z tego?

~Horan No bo jesteś u Malików?

~Ja Czemu niby miałabym być u nich? Chora jestem...

~Horan Ale mówiłaś, że jesteś z Kendall.

~Ja Możemy być też u mnie. :)

~Horan Ale wiem, że jesteście u niej.

~Ja Nie?

~Horan Tak.

~Ja Nawet gdybym była u niej, to by mnie już nie było. ;*

~Horan Czyli byłaś?

~Ja Możliwe..

~Horan :C

~Ja Co?

~Horan Byłaś u nich i nic mi nie powiedziałaś?

~Ja A po co ci to gdzie jestem? Zaraziłbyś się tylko.

~Horan Dla ciebie wszystko słoneczko. ;*

Ohh, jaki on słodki! STOP! Co? Brian? Brian Horan słodki? Słodki to może być, gdy będzie umazany lizakami i będzie go pies chciał zjeść. To wtedy tak. Ale on nie może być słodki, kochany. Nie zasługuję na to.

~Ja Taa, a skoczyłbyś z mostu dla mnie?

~Horan Oczywiście!

~Ja To to zrób.

~Horan Ok.

~Ja Serio?

~Horan Nie :p

~Ja To wszystkiego nie zrobisz?

~Horan No zrobiłbym.

~Ja To dlaczego nie chcesz skoczyć z mostu?

~Horan Tęskniłbym. ;C

~Ja Za czym? Za życiem?

~Horan Za tobą.

Zatkało mnie. Naprawdę Brian będzie za mną tęsknił? Ale jesteś głupia. On będzie tęsknił za Kendall, ale tą z SMSów. Dla niego jesteś nikim. Przy pierwszej okazji zaliczyłby cię i porzucił, jak większość dziewczyn w szkole. Ale zawsze powtarzałam sobie jedno. Nie jestem większością szkoły.

Byłam lekko zmęczona, wręcz mogę powiedzieć, że senna. Cóż, przy chorobie to norma. Dobrze by mi sprawiła krótka drzemka. Położyłam się na łóżku, chowając mój telefon, chowając mój telefon pod poduszkę. Uprzednio włączyłam sobie jeszcze delikatną, uspokajającą muzykę. Idealną do snu. W mgnieniu oka zasnęłam.

Do około było pełno wody. Jednak ja leżałam na trawie. Sama. Nikogo nie było w pobliżu. W moich uszach dudniła cisza, którą przebijały delikatne fale, które rozbijały się o siebie. Leżałam, a słońce mnie ogrzewało. Oczy miałam zamknięte, by móc zatopić się w błogiej ciszy. Nagle poczułam czyjś uścisk na moich kończynach. Otworzyłam szeroko oczy. Wstałam gwałtownie z miejsca. Ale nie mogłam się tuszyć od pasa w dół. Byłam sparaliżowana. Spojrzałam nad moje ciało. Nade mną stała wysoka, ciemna postać. Nie mogłam jej rozpoznać. Nagle poczułam na ciele straszny ból. Spojrzałam na moje nogi, ręce. Spływały po nich ciurki krwi. Mój wzrok padł na tamtą czarną postać, która trzymała w ręce nóż. Mały, podłużny, lecz ostry nóż. Postać niebezpiecznie szybko się do mnie zbliżała. Gdy była dostatecznie blisko, spojrzałam w jej niebieskie tęczówki. Tęczówki które doskonale znałam. Chciałam krzyczeć, by mnie zostawił, lecz z moich ust wydobyły się delikatne jęknięcia. Niesłychane w ogóle. Brian, którego poznałam, uśmiechnął się pod nosem. Wyciągnął ręce, którymi potem złapał moje nogi. Z tylnej kieszeni spodni wyjął gruby sznur , którym związał moje kostki. Następnie przerzucił mnie, że leżałam na brzuchu. Chwycił mocno moje ręce. Związał z tyłu moje nadgarstki tak mocno, aż zaczęła się lać po nich krew. On jednak tym się nie przejmował. Chwycił za wystający sznurek i zaczął mnie ciągnąć po ziemi. Niejednokrotnie obijałam się po gałązkach czy wystających kamieniach. Gdy byliśmy już przy brzegu, Brian wziął mnie na ręce. Jednak trwało to krótko. Wrzucił mnie do rzeki. Woda napływała mi do gardła, przez co się dusiłam. Nagle poczułam w środku ciepło. Ale nadal byłam w wodzie. Światło, które świeciło mi w oczy, wyglądało jak jakaś ścieżka. Do nowego życia. Po śmierci.


~~~~~~~''

Hejo, hejo. :D Jejciu, od wczoraj przybyło mi prawie 40 nowych obserwatorów, prawie 10 k wyświetleń, prawie 100 komentarzy i drugie 1k votes! *,* Jesteście najlepsi <3 LOve #20 miejsce :DDD <3 

Będziemy razem, zobaczysz. ✔Where stories live. Discover now