Rozdział 8

55K 3.2K 118
                                    


Brian pov

Natychmiast wybiegłem z kawiarni, błądząc wzrokiem po wszystkich uliczkach. Nagle zauważyłem Kendall, która szła w stronę ulicy Menśkiej, machając do kogoś. Na pewno do mojej telefonicznej Kendall. Nie wiele myśląc pobiegłem do niej. Niestety, gdy już byłem na skrzyżowaniu, ujrzałem, jak dziewczyna wchodzi do czarnego mercedesa. Nim zdążyłem do niego podbiec odjechał. Wzruszyłem rękami, miałem taką szansę poznać moją ,,przyjaciółkę'' chociaż wiedziałem w głębi duszy, że znaczy dla mnie coś więcej. Mam nadzieję, że ona też coś czuję do mnie. Zna mnie lepiej niż ja ją, wie jak wyglądam, widziałam mnie, a ja nawet nie mam jej zdjęcia. Zdjęcia! Tak! Poproszę ją o zdjęcie! Ale jak się nie zgodzi? Sam nie wiem.


Kendall pov

Nie wiem co robić. Wyjść? No ale jak to będzie wyglądało? Wyjdę bez mojej ,,koleżanki''? Może i w takim momencie pomoże mi telefon? Niewiele myśląc wzięłam telefon i, że niby ktoś do mnie dzwoni odebrałam.

-No ok Kendall, to ja już idę do ciebie, czekaj przed wejściem, tylko zapłacę. I potem pójdziemy do apteki, nie martw się.


Zobaczyłam kątem oka jak zawiedziony Brian spogląda na mnie. Chciał pewnie spotkać swoją ,,znajomą''. Nie patrząc na niego dłużej wyszłam z budynku, kierując się do równoległej uliczki. Miał tam czekać na mnie Matten Casya, mój starszy o trzy lata kuzyn, któremu miałam po lekcjach pomóc w chemii, gdyż niestety był zagrożony z tego przedmiotu, a ja jestem najlepsza i opanowałam materiał już z jego klasy. Chciałam też być ,,idealną'' kuzynką, taką jaką moja mama by chciała. Zawsze chciała, by jej dzieci były mądre, piękne, miały dużo zainteresowań, były lubiane. Chociaż najbardziej w tym idealizmie brakowało matczynej miłości. Opiekowała się nami, to przyznam, ale najważniejsze dla niej były praca i porządek. No i oczywiście ten cały idealizm. Zasadniczo jakoś mi nie brakowało tej miłości mamy, lecz wiem, że Zaynowi dało się to we znaki. Stał się typowym bad boyem, tatuaże, piercing, jedyne co go różniło od innych niegrzecznych chłopców to, że uczył się jak najlepiej i nie miał dziewczyn, ani niczego w tym typie. Zawsze uważał, że nie zasługuję na miłość, nawet na tą udawaną, tylko na obustronne przyjemności. Wolał zdecydowanie samotność, ewentualnie kolegów. Taki był właśnie mój brat. Ale do siebie wysyłaliśmy prawdziwą, rodzinną miłość.

-No heeeej Kendall! - przywitał mnie Matten, udając głos Króla Lwa z filmu ,,Madagaskar''. Zaśmiałam się cicho i również się przywitałam.


-Cześć Matten. - posłałam mu szeroki uśmiech.


-Matt. Po prostu Matt. - mruknął do mnie oczkiem.

-Ha Ha, no okejka Matt.- wysłałam mu w powietrzu buziaka i kazałam już jechać, żebyśmy nie siedzieli do północy przy książkach. Tak naprawdę chodziło mi o jak najszybszy odjazd, bo w lusterku zauważyłam Briana, biegnącego w naszą stronę. Zanim do nas dotarł już ruszyliśmy. Mogłam zauważyć w lusterku jego minę, niczym małego szczeniaczka.

~~~~~~~~~~~~~

Przepraszam, za ten jakże beznadziejny i króciutki rozdział, no ale jestem chora, nie mogę spać, a przy komputerze mogę siedzieć jedynie po południu, bo dopiero wtedy tabletki działają. :C

Zostawiajcie vote i komy. ;D 

Będziemy razem, zobaczysz. ✔Where stories live. Discover now