Rozdział 81

32K 2.1K 385
                                    



-No, no Kendall, co jest między mną a tobą? - usłyszałam zza pleców śmiech, na co podskoczyłam wystraszona, spadając z kanapy. Trzymałam się za obolały tyłek i masując delikatnie głowę, która miała spotkanie ze szklanym stolikiem koło sofy. Popatrzyłam wrogo na Briana, który zwijał się ze śmiechu na ziemi, trzymając się za brzuch. Prychnęłam na niego. Wstałam z podłogi, otrzepując spodnie z niewidzialnego kurzu i udałam się do kuchni, by zrobić sobie moją ulubioną herbatkę.

Zalewając napój wrzątkiem poczułam silne ramiona oplatające mnie w pasie. Momentalnie zatrzymałam się, delikatnie odwracając głowę.

-Co ty odwalasz? - zapytałam go, nie odrywając wzroku od jego błękitnych tęczówek, które uważnie mnie lustrowały.

-A taki przytulasek na zgodę! - wyszczerzył się. Walnęłam go w klatkę piersiową, chichocząc przy tym jak mała dziewczynka.

-Au! Czemu ty niedobra kobieto mnie bijesz?

-Bo na to zasłużyłeś! Haha, a teraz posuń się, bo wyleje na ciebie lub co gorsza na mnie, gorącą herbatę, a ręki nie chce poparzyć drugi raz. - powiedziałam, zakładając sobie ręce na piersiach. Chłopak delikatnie się przesunął, a ja przeszłam do salonu, włączając w telewizji stacje muzyczną. Siadłam na kanapie, rozkładając się po całej długości mebla, tak było mi najwygodniej. Ze skupieniem oglądałam i skupiałam się w słowa piosenki Shawna Mendesa ,,Stitches". W pewnym momencie zamiast obrazu w podziemnym garażu i obijanego Shawna, zauważyłam Briana, stojącego przed telewizorem. Patrzył na mnie uważnie, jakby na coś czekał. Przez dłuższą metę próbowałam go ignorować, ciągle wiercąc się, by coś zobaczyć na ekranie. Po chwili już całkiem zła, odezwałam się do niego.

-Możesz z łaski swojej odsunąć swoją szanowną dupę sprzed mojego telewizora? - warknęłam.

-To włącz coś normalnego, a nie tego chłoptasia.

-A co? Zazdrosny? - zaśmiałam się.

-Phii, o takiego chłoptasia? Jeszcze czego.

-Jeśli nie jesteś to daj mi spokojnie oglądać jak śpiewa. - wzdychając, przesunął się o krok, dając mi możliwość na obejrzenie końca piosenki.

-Dobra, dobra. Ten twój Shewn...

-Shawn.

-Jeden pieron. No już skończył piszczeć, więc obejrzymy jakiś film. - zaproponował chłopak, ciesząc się jak jakieś dziecko. Delikatnie pod nosem zaśmiałam się, na co chłopak spojrzał na mnie wzrokiem ,,no co?"

-Przyszedłeś do mnie tylko po to, żeby mnie wkurzać i oglądać jakiś film?

-No skąd! Phii! Przyszedłem do przyjaciółeczki! Takie masz zdanie o mnie Kendall? Nie poznaję cię. - mówił piskliwym głosem, co mnie rozśmieszało do łez. - A tak serio teraz, Zayn mówił że jedzie do tej swojej dziewczyny i jak chcę to mogę się tobą zaopiekować. - poruszył znacząco brwiami, na co dostał z łokcia w brzuch. Zgiął się z bólu, łapiąc się za niego, lecz po chwili wstał, mierząc mnie groźnym wzrokiem.

-Nie powinnaś tego robić. - mówi przyciszonym, lekko zachrypniętym głosem. Na mojej skórze automatycznie pojawia się gęsia skórka.

-Bo co mi zrobisz? - prychnęłam. W jednej chwili złapał mnie za biodra, przerzucając przez ramię. Ruszył szybko po schodach mocno dłonie na talii, bym się mu nie wyślizgnęła.

-Dokąd mnie zabierasz idioto! - biłam piąstkami po jego plecach, lecz to nie dawało nawet minimalnych efektów.

-Spokojnie słoneczko, tylko pokaże ci że nie warto ze mną zadzierać. - uśmiechnął się szyderczo, co nie powiem że nie, ale zrobiło mi się bardziej gorąco.

-Brian! Proszę! Nie rób mi nic! Przepraszam! - krzyczałam, ale chłopak nie reagował. Szczerze powiedziawszy bałam się, co on wymyślił.

Po chwili znalazłam się w moim pokoju, wciąż na plecach Horana, obserwowałam jak przemieszcza się po pomieszczeniu kierując się do łazienki. Wszedł ze mną pod prysznic, włączając go. Gdy poczułam zimne krople spływające po moim ciele zaczęłam się wyrywać z objęć chłopaka, ale on nadal silnie mnie trzymał.

-Horan! Ty dupku! Jestem cała mokra!

-Nie dziwię się skoro ja tu jestem. - uśmiechnął się, a ja przewróciłam oczami. Ciągle mu się wyrywałam. Już oboje byliśmy mokrzy, jakby po jakimś maratonie podczas ulewy. Ale nie. Brian Dupek Horan wymyślił sobie prysznic w ubraniach, w lodowatej wodzie. Czy on naprawdę jest taki głupi czy tylko udaje? Chyba nie udaje. Naprawdę jest głupi.

Po paru minutach zimnej kąpieli, chłopak postanowił wreszcie wyjść z kabiny, wciąż mając mnie przerzuconą na jego plecach. Wziął z półki mój największy puchowy ręcznik i owinął naszą dwójkę, byśmy szybciej wyschli.

-Co do cholery ci strzeliło do tej pustej główki, by wchodzić ze mną pod prysznic! Lodowaty! W ubraniach! - pokazałam mu swoje zdenerwowanie, a on jedynie wzruszył ramionami. Pokręciłam z bezsilnością głową, wyrywając się wreszcie z jego uścisku, przechodząc do swojego pokoju po suche ciuchy. Na łóżku leżały jakieś szary dresy i duża koszulka Zayna do koszykówki, którą musiał tu zostawić przez przypadek. Z szafki jeszcze wzięłam czystą bieliznę i wróciłam do łazienki, w której nadal czekał Brian.

-Możesz na chwilę wyjść?

-A co? wstydzisz się? Nie ma się czego wstydzić Kendall. - uśmiechnął się szeroko, na co ja zgromadziłam go wzrokiem. Podniósł ręce w geście obronnym i wyszedł z pomieszczenia. Szybko się przebrałam, wrzucając mokre ubrania do kosza na pranie i wyszłam z łazienki. Wychodząc ujrzałam Briana w całej okazałości, ubranego jedynie w bokserki, który leżał na moim łóżku i przeglądał telefon. Gdy zrobiłam krok w jego kierunku, podniósł głowę, puszczając mi oczko i znów powrócił do swojej zabawki.

-Zadam ci proste pytanie, proszę cię, udziel mi w miarę normalnej odpowiedzi. Co robisz na moim łóżku goły?

-Leże. - odpowiedział jak gdyby nic. Ominęłam go, idąc do pokoju Zayna, który na szczęście nie był zamknięty. Wyjęłam z jego szafki szare dresy i czarny podkoszulek. Mając chyba wszystko czego potrzebowałam, wróciłam do swojego pokoju. Rzuciłam ubraniami w zajętego Briana, który popatrzył na mnie gniewnie. Na moją twarz wkradł się delikatny uśmieszek. Chłopak szybko ubrał się w wybrane przeze mnie rzeczy i popatrzył na mnie wyczekująco. Nie wiedząc o co może mu chodzić zeszłam na dół, by włączyć jakiś film, dopóki nie zasnę, na nic innego nie miałam siły po dzisiejszym dniu. Usiadłam na skórzanej kanapie, biorąc do ręki pilota i zaczęłam przeskakiwać po kanałach w celu znalezienia czegoś ciekawego. Nawet nie wiem kiedy koło mnie usiadł Horan i po prostu wyrwał mi z rąk pilota i sam zaczął szukać czegoś ciekawego. Po paru chwilach zostawił telewizor włączony na ,,Gwiezdnych Wojnach", których nigdy nie oglądałam. Jakoś nie miałam okazji.

Poczułam jak ktoś mnie niesie. Podniosłam się delikatnie i spotkałam się z wzrokiem Briana, który uśmiechnął się i niósł mnie po schodach. Gdy dotarliśmy do mojego pokoju, chłopak ułożył mnie na łóżku przykrywając kołdrą. Obszedł łóżko i wsunął się obok mnie, przyciągając moją osobę do jego silnych ramion. Byłam taka śpiąca, że nawet nie chciało mi się stąd go wyganiać.Uśmiechnęłam się, czując jakie ciepło bije od jego skóry.

-Dobranoc księżniczko.

~~~~~~~~~~~

O kurna, już 800k *,* Ja nie wierzę, jesteście najlepsi <3 Mam pytanie, bo czytam, że do czasu, kiedy okazało, ze to nie mama  Kendall zmarła było ciekawie, a teraz już jest do dupy i nie zasługuje na tyle wyświetleń. Wiec, co wy uważacie o fabule? Dla tych, co pytają kiedy koniec, myślę że max 10 rozdziałów i epilog, chociaż wolałam, żeby to było z jakieś 5 rozdziałów, ale się zobaczy. :D 

Pamiętajcie o hastagu na Twitterze   #ff_brz   

Będziemy razem, zobaczysz. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz