Rozdział 10

58.7K 1.9K 30
                                    



Szybko dojechaliśmy do mojego domu. Wysiadając z auto pożegnałam się mocnym uściskiem z Mattem i ruszyłam w kierunku drzwi. Stanęłam pryz nich, by popatrzeć, jak mój kuzyn wraca do siebie i weszłam. W domu panowała ciemność, nie było chyba nikogo. Znając rodziców, oni będą do późna w pracy, a Zayn albo cichutko gra Call of Duty albo pojechał do jakiegoś kolegi.

Wchodząc po schodach na górę, gdzie były pokoje oraz łazienka weszłam bez pukania do brata. Niestety, jak myślałam, nie było go. Cóż zapowiada się samotny wieczór przy książkach.

Poszłam w kierunku mojego pokoju, kw którym panowała całkowita ciemność Zaświeciłam światło, po czym razem z moją torbą szkolna rzuciłam się na moje białe łóżko. Jak je kochałam. Ogólnie kochałam ten cały pokój. By w taki w moim stylu. Na moim łożu zawsze były rzucone jakieś kocyki z frędzlami, nawet niektóre ręczne robione przez moją babcie. Za łóżkiem a dokładnie nad, była rozstawiona wysoko metalowa rura, która była przeznaczona na moje ubrania. Ale nie myślcie, że mieści ona wszystkie ciuchy. Baa! Tam ubrania mogą być tylko na tydzień. Za tymi ubraniami znajdowały się bowiem drewniane, białe drzwi, które prowadziły do dość dużej garderoby. Tam już mogłam pomieścić wszystko, ubrania, płaszcze, buty, torebki, szale, czapki, nawet jakieś biżuterie. Kiedy się z kimś pokłócę w domu zawsze tu przychodzę, nie przychodzi im na myśl, ze tu jestem, tylko, że gdzieś sobie poszłam. Był to w pewnym sensie drugi mój Starbucks, miejsce, gdzie mogę spokojnie myśleć, mój mały świat.

Wyszłam wreszcie z garderoby, po czym wzięłam do ręki torbę, wyciągnęłam wszystkie potrzebne do nauki książki i zaczęłam się uczyć. Postanowiłam zacząć od matematyki, której było najmniej, potem przeszłam na ćwiczenia z angielskiego, a skończyłam na moim ulubionym przedmiocie, chemii. Na tą rzecz poświęciłam chyba najwięcej czasu, bo aż półtorej godziny. Chciałam jak najlepiej ogarnąć.

Skończyłam wszystko, wiedząc w głębi duszy, że jestem przygotowana gdzieś 21.00 .Yey, nie ma to jak spędzić prawie 4 godziny ucząc się. Matt chyba miał racje, że powinnam się trochę rozerwać.

Weszłam do mojej garderoby i założyłam swoje ukochane różowo-białe onesie jednorożec. Uwielbiałam je, kupiłam je dość dawno, ale zawsze uwielbiałam w tym spędzać samotne wieczory. Jak zawsze.

Poszłam do kuchni, szukać w szafkach jakiś przekąsek. Bingo! Było kilka paczuszek popcornu, więc wsadziłam go do mikrofalówki i czekałam. W międzyczasie nalałam sobie do szklanki Coca Coli i wybrałam co będę oglądać. Padło na ekranizacje jednej z moich ulubionych książek, ,,Gwiazd naszych wina''. Czytając to, płakałam. To było takie wzruszające.

Gdy zrobił mi się popcorn wsypałam go do miski i ruszyłam w kierunku salonu. Włączyłam telewizje i zaczęłam oglądać wspomniany wcześniej przez mnie film. Już na początku byłam cała mokra z łez, taka byłam delikatna.

Gdy film już się kończył usłyszałam gwałtowne otwarcie drzwi. Zapomniałam je zamknąć, oby nie był to żaden morderca. Wstałam miejsca i miałam już iść, gdy zobaczyłam w progu Zayna. Pijanego Zayna.

-Zayn! Ty piłeś? - byłam naprawdę zdziwiona, nigdy nie pił, jedynie okazjonalnie czy też jedno piwo.

-Nnniiee, jjaa tyyylkioo troosssskęęe - bełkotał, pokazując mi przy tym za pomocą kciuka i palca wskazującego ile niby wypił.

-Zayn! Jesteś totalnie pijany! A jutro szkoła!

-Nioo iii? - zamruczał. - Trzzeebaa czaasem szasiiialec. - zrobił minę szczeniaczka.

Przypomniały mi się słowa Matta. Dlatego nie lubiłam się zabawiać.

-Jak rodzice przyjdą to będziesz miał przesrane.

Nic nie odpowiedział. Spal sobie. Na podłodze. A ja, jaka ta dobra siostra muszę go zanieść do pokoju.  


~~~~~~

Jej! #330 miejsce już! Jesteście najlepsi! Dziekuję! 

*U góry pokój Kendall* 

Będziemy razem, zobaczysz. ✔حيث تعيش القصص. اكتشف الآن