Rozdział 80

32.4K 1.9K 182
                                    



-Urok osobisty. - zachichotałam i weszłam do szpitala. Jednak nie zdążyłam jeszcze przejść przez wejście, gdy poczułam silne pieczenie na prawym policzku, a koło siebie Andersen z uniesioną, całą czerwoną ręką. Podniosłam się z miejsca, mierząc się z dziewczyną wzrokiem. Na jej twarzy widniał mały uśmieszek, który chciałam jak najszybciej usunąć.

-Czasami tak myślę czy ty jesteś głupia czy głupia, ale wtedy mówię że jesteś totalnie popieprzona. - jęknęłam, ciągle trzymając się za ciepły policzek.

-Mogę być głupia, ale przynajmniej jestem piękna! Nie to co ty!

-Piękna wyglądem nie wystarczy. Chociaż Kendall i w tym nie próżnuje. - usłyszałam za swoimi plecami, a po chwili poczułam na swoich plecach silne ramię. Odwróciłam się i ujrzałam mojego brata, który bacznie obserwował Madison. Obok niego pojawiła się Maddy, która zaraz jak zobaczyła moją towarzyszkę wyraźnie się zdenerwowała.

-O Maddy! Kope lat przyjaciółko! - wyszczerzyła się złośliwie.

-Witaj Madison. - powiedziała przez zaciśnięte zęby, stojąc bardzo blisko Zayna, który objął ją ramieniem. Na ten widok Andersen się głośno zaśmiała.

-No, no. Widzę, że szybko znalazłaś nowego chłoptasia koleżanko. Ale muszę przyznać, że masz gust, sama bym chętnie schrupała takiego przystojniaczka.

-Cóż, niestety odmówię, nie gustuje w plastikach. - uśmiechnął się krzywo mój brat, powodując tym samym u dziewczyny zdenerwowanie.

-Nie wiesz co mówisz, będziesz kiedyś błagać o mnie. - zaśmiała się.

-Serio Madison, jak cię zrozumieć? Masz jakieś wonty do wszystkich dziewczyn, które mają chłopaków czy przyjaciół, bo chcesz ich mieć na wyłączność. To chore.

-Mów jak chcesz, ale to sama prawda, nikt nie zasługuję na takie pokraki jak wy. Ja jestem ideałem, mnie by chcieli wszyscy. Zobaczycie kiedyś.

-Zobaczymy cię kiedyś w psychiatryku chyba. - powiedziałam, na co ona prychnęła, odwracając się na pięcie i kierując się na parking. Pokręciłam głową z bezsilności do niej. Ona strasznie wnerwia człowieka. Nawet nie wiem jak można mieć tyle siły, by komuś tak niszczyć życie.

-Jak ona mnie denerwuje. - szepnęłam do siebie, na co Zayn z Maddy pokiwali głową, nad czymś gorączkowo myśląc. - Dobra, idziemy do taty? Pewnie się już niecierpliwi. - powiedziałam, nawet nie czekając na nich, tylko wchodząc do budynku i od razu kierując się na piętro, na którym powinien leżeć mój tata.

Będąc już pod drzwiami lekko się odwróciłam, sprawdzając czy idzie za mną mój brat ze swoją dziewczyną. Chwilę później wymieniona dwójka stała już obok mnie, trzymając się mocno za rękę. Mimowolnie uśmiechnęłam się na ten widok. Cieszyłam się szczęściem Zayna, zasługiwał na taką osobę w swoim życiu jak Maddy.

Otworzyłam drzwi i pierwsze, co rzuciło mi się w oczy to mój ojciec leżący na łóżku, cały podpięty do aparatury, który wpatrywał się w nas z wyraźnym uśmiechem.

-Cześć tatku! - podeszłam do niego, delikatnie go przytulając, by nic go nie zabolało. Od razu odwzajemnił uścisk. Po chwili, gdy od niego odeszłam kawałek w ciasnym uścisku zamknął go Zayn. Gdy się oderwał od niego, nasz tata spojrzał na Maddy, która trochę speszona się uśmiechnęła.

-Tato, to Maddy, moja dziewczyna. - powiedział brat, przyciągając ją do siebie.

-Miło cię poznać drogie dziecko.

-Z wzajemnością proszę pana. - odpowiedziała.

-Więc tatku, co u ciebie słychać? Kiedy wychodzisz? - zapytałam, siadając na drewnianym krzesełku obok łóżka.

-Chcą mnie trzymać na obserwacji do końca tygodnia, ale myślę że jutro się wypiszę na własne żądanie, nie ma potrzeby żebym tu dłużej był.

-A może żebyś lepiej został? Jakby coś się stało?

-A co? Tak bardzo nie chcecie mnie w domu? - zaśmiał się a my razem z nim.

-No skąd tato, ale to dla twojego zdrowia.

-Cieszę się, że się o mnie martwicie, ale uważam że w domu będzie mi równie dobrze. - uśmiechnął się. Parę minut jeszcze rozmawialiśmy. Gdy wychodziliśmy, pożegnaliśmy się z ojcem i we trójkę zmierzyliśmy w stronę wyjścia. Szliśmy w milczeniu, aż doszliśmy do BMW Zayna.

-Jedziesz z nami? - zapytał. Pokiwałam głową i siadłam z tyłu samochodu. Od razu ruszyliśmy. I w tej samej chwili, jak po wyjściu ze szpitala trwaliśmy, aż dojechaliśmy do naszego domu. Wychodząc z auta spostrzegłam, że chłopak nie wychodzi. Spojrzałam na niego zdezorientowana.

-Ja jadę do Maddy, wrócę jutro.

-Wczoraj mówiłeś tak samo. - jęknęłam na myśl, że znowu będę musiała być sama.

-Nie martw się, będziesz miała towarzystwo. - mruknął puszczając mi oczko. Szybko odjechał, zostawiając mnie pełną niepewności. O co mu chodziło? Może jednak później przyjedzie? Albo może odwiedzi mnie Emma?

Wchodząc do domu od razu rzuciłam się na kanapę. Byłam wymęczona dzisiejszym dniem. Wstałam na równe nogi, myśląc co właśnie robi moja przyjaciółka. Wyjęłam telefon z zamiarem zadzwoniłam do niej. Po dwóch sygnałem usłyszałam jej głos w słuchawce.

-Halo?

-Hej Emma!

-O, cześć Kendall! Co słychać?

-Wszystko dobrze, a u ciebie? Pomyślałam że może byś tak wpadła do mnie. Nikogo nie ma w domu i się trochę nudzę. - przyznałam się.

-Z miłą chęcią, ale może innym razem, aktualnie jestem zajęta.

-Ohh, przepraszam, nie chciałam przeszkadzać.

-Eee, nic się nie stało. George właśnie poszedł do łazienki, to mam chwilę by z tobą porozmawiać. - mogłam wyczuć przez słuchawkę, że się uśmiecha.

-George? Czy ja o czymś nie wiem? - zachichotałam, na co ona mi zawtórowała.

-Jutro w szkole ci wszystko opowiem. Ale pod warunkiem jeśli ty powiesz co jest między tobą a Brianem.

-Między mną a Horanem nie ma nic.

-Tsa, bo ci uwierzę Malik.

-A co niby miało być między mną, a tym typem? Odpowiedz mi. - dziewczyna chwilę się zastanawiała, aż odpowiedziała.

-Wielka miłość!

-Jesteś niemożliwa! Nic mnie z Brianem nie łączy! Zapomnij!

-Nie zapomnę! Dobra ,kończę bo George wrócił. Do jutra!

-Do jutra! - pożegnałam się i odłożyłam telefon na poduszkę, kładąc się na plecach i spoglądając na sufit.

-No, no Kendall, co jest między mną a tobą? - usłyszałam zza pleców śmiech, na co podskoczyłam wystraszona, spadając z kanapy. Trzymałam się za obolały tyłek i masując delikatnie głowę, która miała spotkanie ze szklanym stolikiem koło sofy.

Będziemy razem, zobaczysz. ✔Where stories live. Discover now