⚫28⚫

2.6K 174 93
                                    

Udałam się do najbliższego hotelu jaki znajdował się w pobliżu. Nie chciałam płakać ze względu na przechodni.. To by dziwnie wyglądało.

-Chciałam zarezerwować pokój, tylko na dzisiaj jutro wyjeżdżam z San Diego - powiedziałam recepcjonistce która sprawdzała dostępne pokoje

-Proszę podać dane..

-Marinette Suzanne Du pain - podałam swoje imię jak i nazwisko

-Moja córka miała dokładnie takie same imię - uśmiechnęła się i spojrzała na mnie - Miała piękne fiołkowe oczy.. I ciemne jak noc włosy.. Powiedziała bym nawet ze pani mogła być być jej odpowiednikiem.. - zrobiła jeszcze większy uśmiech na co zareagowałam w podobny sposób

-Ile lat ma pani córka? - spytałam z ciekawości

-W tym roku kończyła by 19.. - posmutniała a ja chyba zrozumiałam że jej córki mogło już nie być..
19.
Ja mam 19 lat.

-Och przepraszam.. - dodałam szybko

-Nie szkodzi - spojrzała w moją stronę - Pomyślałabym nawet ze mogłabyś być nią.. Masz jej oczy..-Zaczynało się robić dość dziwnie

-Przepraszam że zapytam ale.. Co się stało z pańską córką ? - spytałam ostrożnie

-Została porwana.. - otworzyłam szerzej oczy.. To co musiała przeżyć ta kobieta było strasznie smutne, cholernie smutne - Niestety po wielu poszukiwaniach nie znaleźliśmy jej.. Mojej drugiej córce która się urodziła dwa lata po zaginięciu Marinette dałam imię Allison, na jej cześć.. - ponownie się uśmiechnęła - Alisson ma teraz 17 lat.. Zaraz po jej narodzinach wyprowadziliśmy się z Paryża..

-Czyli Pani córka była zabrana od pani gdy, miała dwa latka?..

-Tak..

-To naprawdę przykre.. przepraszam..

-Spokojnie..

-Mamo czekamy z tatą na ciebie w aucie.. - spojrzałam na prawą stronę.

Stała tam dziewczyna z długimi włosami w takim samym kolorze jak moje. Oby dwie spojrzałyśmy na siebie nieco zaskoczone naszym wyglądem

-To moja córka Alisson, Alis zaraz przyjdę muszę załatwić jeszcze jeden pokój.. - powiedziała

-Alisson - wyciągnęła do mnie rękę

-Marinette -  odzwajeminiłam gest

-Mamo.. Myślę że Marinette mogła by przenocować dziś u mnie...

-Nie naprawdę nie trzeba - zaprzeczyłam , nie chciałam nikomu robić problemów

-Och Allison ma rację! Przenocujesz u nas a tu i tak już nie ma pokoi, możesz sobie u nas mieszkać i mieszkać! - wstała od biurka i podeszła do nas - Idźcie do samochodu, ja zaraz przyjdę

-Marinette? - spojrzałam na dziewczyne - Nie masz wrażenia że.. Możesz być moją.. siostrą ?

Spojrzałam dość zaskoczona pytaniem od Alisson.. To nie było możliwe.. Moi rodzice zginęli w wypadku... A ja nigdy nie mieszkałam w Paryżu..

-Alisson.. Myślę że.. To nie mogło by być prawda.. Moi rodzice zginęli w wypadku, mieszkałam u cioci ale postanowiłam wyjechać. Mieszkałam w Los Angeles wtedy..

-Marinette ja naprawdę czuje ze mogłabyś być nią.. - dodała - Prozmawiamy u nas w domu.. - Czy ja napewno mogę Im zaufać? Nie mam pojęcia.. Nie chcę z nimi jechać a nawet jeśli to nie chce robić problemów.

Usłyszałam dzwonek telefonu, wyjęłam więc telefon z kieszeni
Jordan.

-Hej Marinette.. Przepraszam cię za tamten dzień.. Długo się zbierałem.. ale..

- Gdzie jesteś? - Spytałam przerywając chłopakowi monolog

-Chciałbym zapytać o to samo.. Twoja ciotka wspomniała coś o tym że wyjechałaś do San Diego? Chyba tak..

-Jordan pytam się gdzie jesteś i czy mogę u ciebie zostać parę dni - powiedziałam stanowczo

-Zawsze się znajdzie dla ciebie miejsce. Właśnie dojechałem do San Diego bo chciałem się spotkać i porozmawiać dlatego też dzwonię żeby się dowiedzieć gdzie jesteś.

-Czy twoje wypowiedzi muszą być zawsze takie długie? - zaśmiałam się

-Nie

-Wow odpowiedziałeś jednym słowem... -zaczęłam się cicho śmiać - Przyjedź pod Hotel Blue River

-Ok zaraz tam będę księżniczko - słyszałam jak się uśmiecha

-Cześć - również się uśmiechnęłam a następnie rozłączyłam

-Allison.. Dzwonił do mnie przyjaciel.. Zabierze mnie z tąd ale dziękuję za pomoc - podziękowałam dziewczynie

-Masz mój numer - podała mi mała karteczkę z jej numerem - wydaje mi się że.. Ze jeszcze zadzwonisz żeby się spotkać.. Siostro.. - tą ostatnią część wypowiedziała najciszej uśmiechając się w moją stronę - A właśnie... To aby napewno przyjaciel? - poruszyła znacząco brwiami i odeszła w swoją stronę co mnie zupełnie wybiło z tropu.

Ona ma rację Czy aby na pewno Jordan to mój przyjaciel.. Czy jednak ktoś więcej...







~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ach te zaburzenia miłosne xD
i tak każdy dobrze wie co będzie. Tak mi się wydaje xd

🌟🌟=💞💞

____________
-Just Me

⚪ With You ⚪ //Miraculous // ✔️Where stories live. Discover now