Usiadłam na progu łóżka i spojrzałam na chłopaka który oparł się przodem do mnie o komode. Spoglądał na mnie nie wiedząc co powiedzieć za to ja chciałam uzyskać jak najwięcej informacji, chciałam wiedzieć wszystko nawet ze szczegółami..
-A więc.. Całowałeś się z Alison.. - zaczęłam dość mocnymi słowami w jego stronę
-Myślałem że już to przerabialiśmy.. - spojrzałam z dużym zdziwieniem na chłopaka
-Myślisz że to że ci wybaczyłam naprawi to co zrobiłeś i będzie jak dawniej? - spytałam z ironią - Że będziemy jak dawniej szczęśliwą parą? Że zapomnę o tym? Otóż prawda jest taka że nie
-W takim razie co ja mam z tym zrobić? - spytał - Niewiem... Może mam znowu wyjechać i wrócić? Wytłumacz mi to. Przepraszałem cię już. Nie wiem co mogę jeszcze dla ciebie zrobić..
-Nic od ciebie nie oczekuję. Straciłam już do ciebie zaufanie - poczułam napływające łzy jednak spojrzałam na niego - Chciałbym Ci zaufać ale to się powtórzyło drugi raz.. - wstałam z łóżka - Tylko że wolałam gdy stało się to raz i nie z moją siostrą..Wiesz jak to mnie boli? To okropne że własna siostra chciała mi odbić narzeczonego. Że się w tobie zakochała i chciała zatrzymać cię dla siebie - zaczęłam szlochać a Adrien momentalnie mnie przytulił - Zostaw mnie Adrien - uwolniłam się z objęć blondyna - To wina was obu. Nie jesteś bez winy.. - spojrzałam prosto w jego zielone oczy.
Cała ta sytuacja zniszczyła kontakt między mną a siostrą która dalej mnie oszukuje i gdyby Adrien mi tego dziś nie powiedział ona dalej by kłamała w żywe oczy, on również.
-Marinette wiem że ci ciężko.. Uwierz że mi też..
-Tobie? - przerwałam mu - Tobie jest ciężko? Z czym?
-Z tym że patrzę na ciebie w takim stanie który jest spowodowany przeze mnie Marinette - wyjaśnił a ja nie spodziewałam się takiego zdania z jego strony.. Zaskoczył mnie..
Poczułam nagły ból w podbrzuszu. Widziałam co to znaczy. Coś było nie tak..
To wsyztsko przez ten cholerny stres..Złapałam się momentalnie za brzuch dłonią krzywiąc przy tym twarz.
-Marinette? - to było pewne że zauważy - Cholera - złapał się za głowę - Boli cię brzuch? - poszedł do mnie i objął tak żebym nie upadła
-T-tak...-wyjąkałam
-Usiądź na łóżku.. - chłopak pomógł mi usiąść na progu łóżka a ja odrazu na nim się położyłam. - Cholera jasna.. To moja wina. Marinette pojedziemy do szpitala
-Zaraz mi przejdzie... - chciałabym w to wierzyć jednak nie mogłam teraz jechać gdy wszyscy są w domu
-Kurwa dobrze wiemy że nie! - spojrzałam przestraszona na chłopaka - Przepraszam... Zabiorę cię na pogotowie wszystko będzie dobrze - złapał mnie za dłoń.
To tak strasznie bolało. Nie dawałam sobie rady. Wiedziałam że to może się źle skończyć i tylko dlatego postawoniłam się zgodzić
-Zawieź mnie do szpitala.. - powiedziałam cicho. Adrien szybko ale ostrożnie wziął mnie na ręce i zaczął nieść w stronę wyjścia z pokoju
-Jesteś cała blada.. - widziałam jego przerażenie - Wtedy wyglądałaś lepiej i wszystko było okej a jak narazie widzę tylko że jest coraz gorzej - wyznał schodząc po schodach
-Wtedy udawałam..-koniec kłamstw prawda? Poczułam jak zaczyna chcieć mi się spać - Nikt ma się nie dowiedzieć... Rozumiesz?..-powiedziałam już dość cicho i niewyraźnie
-Co? - zapytał jednak nie miałam już siły odpowiedzieć. Czułam że zaczynam zasypiać. Byłam zmęczona - Marinette proszę cię nie zasypiaj... - poczułam chłodniejsze powietrze co znaczyło że wyszliśmy z domu - Marinette błagam.. Już będziemy jechać..-Czułam jego dłoń na swoim policzku jednak nie mogłam już nic zrobić..Chciałam tylko zasnąć.. - Trzymaj się błagam... Bardzo cię kocham..-ostatnie co pamiętam to to że mnie pocałował..
____________________________________
Siemanko <3
W sumie to nie mam jakichś nowości czy coś więc po prostu czekajcie na następny rozdział :')
________
Just Me
![](https://img.wattpad.com/cover/121063381-288-k252951.jpg)
CZYTASZ
⚪ With You ⚪ //Miraculous // ✔️
FanfictionKtoś kto ją zranił wraca po czasie prosto do jej domu. Niestety zastaje zupełnie inną osobę niż tą którą zapamiętał. Marinette ma 19 lat niedawno zakończyła swoje nauczanie w szkole. Mieszka ze swoją ciocią od małego. Nie jest taka sama jak kiedyś...