⚫130⚫

1.6K 106 2
                                    

Następnego dnia tylko czekałam aż Cler wyjdzie z domu. Musiałam w jakiś sposób dowiedzieć się gdzie jest szkatułka i przejąć nad nią opiekę.

Tymczasem siedziałam przy stole w salonie i popijałam ciepłą herbatę.
Zastanawiałam się nad tym co mi powiedział wczoraj Adrien. Nadal nie mogłam uwierzyć że on to naprawdę chcę zrobić. Ja również.. Ale z drugiej strony.. To będzie dla nas lepsze. Będziemy mogli być wolni.

-Marinette? - spojrzałam na Cler która usiadła przy stole obok mnie-Adrien jest dalej na mnie zły? - spytała

-On nie jest zły.. Tylko.. jest po prostu nie pewny  i ciężko mu to wszystko zrozumieć - wyjaśniłam - Jeszcze się do ciebie przekona - uśmiechnęłam się

-Mam taką nadzieję - odwzajemniła uśmiech

-Dlaczego nie pojawiłaś się na zlocie? - zadałam nurtujące mnie pytanie

-Pomyślałam że nie była bym tam mile widziana - położyła dłoń na moim ramieniu-Twoi rodzice napewno nie chcieli by mnie widzieć i pewnie by też nie chcieli abyś była teraz u mnie

-zapewne tak.. - westchnęłam 

-Mam ważną sprawę do załatwienia - jej ton głosu stał się poważniejszy - Długo się nad tym zastanawiałam.. Ale myślę że to odpowiedni moment.

-Odpowiedni moment na co?.. - spytałam niepewnie. Kobieta wstała i opuściła jadalnię. Obserwowałam jej każdy ruch. Po chwili zniknęła z pola mojego widzenia.
Długo nie czekałam zanim wyszła z pokoju.
Niosła ze sobą dobrze znają mi rzecz.
Szkatułke z miraculami.
Położyła ją na stole i otworzyła.

-Marinette Cheng czy jesteś godna by podjąć się ochrony jak i opieki nad wszystkimi miraculami i przysięgasz być za nie odpowiedzialna do końca twoich dni? - momentalnie otworzyłam szerzej oczy. Wstałam i położyłam dłoń na sercu

-Przysięgam. - powiedziałam bez zawahania

-Mianuje cię strażniczką wszystkich miraculów - zamknęła szkatułę i podała mi ją prosto do rąk - Bądź rozsądna. Nie dawaj nikomu biżuteri.

-Będę odpowiedzialna przysięgam - w moim oku zakręciła się łza.

-Marinette? - odwróciłam się w stronę Adriena trzymając drewniane pudełko z magiczna biżuterią na rękach. W moich oczach pojawiały się kolejne łzy. Jednak były to łzy szczęścia - Co się stało? - poszedł bliżej mnie

-Marinette jest od teraz strażniczką - Adrien był ta wiadomością zaskoczony.

-Na prawdę? - spytał mnie niepewnie na co kiwnęłam głową a na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Blondyn odrazu mnie do siebie przytulił. Cieszyłam się. W tym momencie mogliśmy już żyć po swojemu.

-Zostawię was samych-powiedziała - Pójdę do sklepu

Nie mogłam uwierzyć że to się wydarzyło. Byłam teraz strażniczką.
Musiałam chronić swojego. Musiałam dbać o to by nikt się o niczym nie dowiedział. Zadbać o przyszłość i teraźniejszość.

~~~~~~~~~~~~~

-Wszystko? - spytałam blondyna który schodził po schodach

-Walizka jest spowrotem w samochodzie.- powiedział

-Napisałam list. Możemy jechać - uśmiechnęłam się do chłopaka. Byłam w tym momencie mocno zdesperowana. W końcu mogliśmy się odciąć od tego miasta, od spraw związanych z nim.

-Nie chcesz się pożegnać z rodzicami? - zapytał niepwenie. I w tym momencie moja ogromna radość mnie opuściła a w mojej głowie pojawiło się wspomnienie. Gdy dowiedzieli się że jestem ich zaginioną córką tak bardzo się cieszyli.

Najpierw uciekłam od Cler do rodziców teraz uciekam od rodziny w nieznany, nowy świat.

Właśnie.

Nie wiem gdzie uciekam. Przed czym. Na jak długo.
Co jeśli jednak to nie wystarczy

-Marinette? Coś się stało? - chłopak objął mnie w tali

-Nic - odpowiedziałam z wymuszonym uśmiechem - Kiedyś ich przecież zobaczę.

-No jasne - pocałował mnie czule w czoło

-A co z Aurore? Ona nas zabije- westchnęłam - Ta kobieta jest zdolna znaleźć nas nawet w tym Paryżu - zaśmiałam się

-Masz rację..  Zadzwonię do niej i powiem że postanowiłem cię zabrać na wakacje - wzruszył ramionami - Tak jak planowałem

-Jesteś wariatem - Nie wierzyłam w to co chcemy zrobić.

-Wariatem, idiotą, kretynem, dupkiem.. - zaczął wymieniać - Ale żadnego z tych słów nie mówiłaś serio - zadrwił - Znam cie na wylot Mari

-Ale mówiłam - złożyłam ręce na krzyż

-Nie zapomnę jak nazwałaś mnie kiedyś pieprzoną perfekcją - zaśmiał się

-To było dawno a ty dalej mi to wypominasz - przewróciłam oczami - Trzeba było nie czytać sms'ów które pisałam z Emmą 

-Trzeba było blokować telefon - fakt

-Dobra, zmywamy się z tąd? - spytałam a ten kiwnął głową

-Z tobą zawsze i wszędzie - i w ten oto sposób ruszyliśmy w nową przygodę.

Marinette razem z Adrienem wkraczają na tą lepszą stronę. Na koniec mostu.
Koniec.
Żyją pełnią życia, są szczęśliwi.
Zapomnieli tak naprawdę do czego im były miracula. Tu ich nie potrzebowali. Byli bezpieczni. Nikt nie widział gdzie są. Nie potrzebowali nikogo prócz siebie ich nienarodzonych dzieci.
Jednak.. Cóż z tego jak szczęśliwie i bezproblemowe potrafi być życie. Cóż z tego że żyje się jak w bajce i zapominamy o złej przeszłości.

To że zapomnimy o przyszłości nie znaczy że problemy znikną tak jak wspomnienia.
One kiedyś wrócą.






~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

No to mamy 130 rozdział.
Zastanawiałam się czy na tym nie zakończyć książki  i zrobić drugą część.
Ale jednak będę kontynuować to tutaj.
Więc noooo.

Rozdział w poniedziałek chyba że nie zdążę to będzie w środę xd

Także pozdrowionka <3

___________
Just Me

⚪ With You ⚪ //Miraculous // ✔️Where stories live. Discover now