⚫108⚫

1.6K 121 27
                                    

~Adrien ~
Wbiegłem do szpitala trzymając bladą, nieprzytomną dziewczynę na rękach. Cholernie się o nią bałem. Co z nią, co z dzieckiem?.. To wszystko moja wina. Gdybym jej ufał nie pomyślał bym o tym że mogła mnie zdradzić w jakikolwiek sposób z Feliksem...

Zobaczyłem lekarza do którego odrazu podbiegłem. Nie zwracałem uwagi na krzywy wzrok ludzi siedzących w poczekalni. Teraz liczyła się tylko moja Marinette.

-Proszę ją tu położyć - zaprowadził nas szybko na salę. Położyłem Marinette na szpitalnym łóżku. Oddział lekarzy odrazu zebrał się wokół nieprzytomnej.

-Co się stało? - zapytał opanowany

-Ona jest w ciąży... Proszę ją ratować.. - powiedziałem szybko. Wzrok zaczął mi się zamazywać przez łzy.

-Żeby ją ratować muszę wiedzieć co się stało proszę pana. Proszę się uspokoić - gdyby to było takie proste - Co jej się stało? Spadła? Miała wypadek? Znalazł ją Pan? - zaczął zadawać mi serię pytań

-Zaczął ją boleć brzuch, była blada... - starałem się opisać sytuację - zemdlała..

-W którym jest tygodniu ciąży? - zaczął ją badać

-Nie wiem... - nie pamiętam nawet w którym jest tygodniu. To zaczyna być okropne, jak mogę tego nie widzieć?!

-rozumiem.

-Doktorze mamy zatrzymanie akcji serca - jeden z lekarzy powiedział coś czego nie mogłem dopuścić do myśli. Nie. To napewno nie ona..

-Proszę wyjść.. - skierował mnie szybko do wyjścia

-Błagam.. Ratujcie ją... - powiedziałem praktycznie płacząc

-Zrobimy wszystko co w naszej mocy - powiedział zamykając za sobą drzwi. Stałem za nimi i patrzyłem przez mleczne szklo. Widziałem że cały czas coś się tam dzieje. Odsunąłem się i oparłem o ścianę. Brzsilnie zsunąłem się po niej na ziemię. Usiadłem i zakryłem twarz dłońmi. To miał być najwspanialszy dzień w naszym życiu.

Okazał się jednym z najgorszych.

Po cholere jej to powiedziałem? Gdybym jej ufał nie powiedział bym tego co powiedziałem. I było by idealnie.
A teraz?

Cała rodzina jest szczęśliwa w naszym domu. Bawią się i cieszą spotkaniem w momencie gdy przeżywam swój najgorszy koszmar.

Błagam Marinette.
Kocham cię i nie możesz mnie tak po prostu zostawić.
Wiem jestem egoistą.
Jestem pieprzonym egoistą.
Myślę wyłącznie o sobie.
Mam ogromną nadzieję że ją uratują. Że wszystko będzie jak dawniej..

W tym momencie dostałem prześwitu.
Wspomnienie które dobrze zapamiętałem..

"
-Bo obiecałem Ci że wrócę, nadal cię kocham Marinette - spojrzałem w jej piękne oczy.. Jednak nie pajały radością jak kiedyś-Chciałbym zobaczyć twój szczery uśmiech, chciałbym cię przytulić, chciałbym żeby wróciła tamta Marinette, chciałbym cię pocałować, chciałbym wiedzieć że mnie kochasz, chciałbym wiedzieć czy mam jakieś szanse Marinette..

-Masz za dużo marzeń Agréste. - powiedziała tak jakby moje słowa ją w ogóle nie ruszyły -
Tamta Marinette nie wróci. - powiedziała odwracając wzrok

-W tym problem... Mam za dużo marzeń, za dużo myślę - uznałem

-twój problem, nie mój, sam sobie je rozwiąż. - wzruszyła ramionami "

Już nie kontrolowałem emocji które starałem się w sobie stłumić. Twarze wszystkich ludzi będących na tym korytarzu były skierowane na mnie.
Czułem to.
Czułem jak część się ze mnie skrycie śmieje, czułem ich pewnego rodzaju współczucie czy smutek, czułem.. Nie czułem nic prócz braku mojej narzeczonej..

Poczułem jak mój telefon dzwoni. Roztrzęsioną dłonią powoli wyciągnąłem telefon z kieszeni. Na wyświetlaczu ukazywał się numer mojego  kuzyna z którym w tym momencie nie chciałem rozmawiać. Nie chciałem w tym momencie z nikim rozmawiać o czym kolwiek.
Przecież nikt teraz nie może dowiedzieć się o tej sytuacji. Marinette by tego nie chciała, wiem o tym.

Powiedziała by :

"Nikt nie może się o tym dowiedzieć. Rozumiesz?"

Mam deja vu?

Czy to po prostu czysty przypadek..

Chcąc nie chcąc odebrałem telefon starając się uspokoić by nie narobić kolejnych problemów. Jednak co gdy Marinette...
Nie. Nie dam rady tego powiedzieć. Ani w myślach ani normalnie..

-Adrien? - to był napewno Feliks

-Tak? - szepnąłem ledwo słyszalnie

-Gdzie jesteście z Marinette? Szukamy was po całym domu a wy przepadliście - westchnął

-Jesteśmy w sklepie, Marinette chciała kupić lody - skłamałem.. Nienawidzę kłamać.

-A to spoko za ile będziecie? - zapytał śmiejąc się. Nie mogę być sam w tym momencie. Nie potrafię być  sam..

-Feliks.. Nie mów nikomu o tym..-zacząłem a mój głos momentlanie zaczął się łamać

-Stary co jest? - zapytał łapiąc powagę

-Nikt ma się nie dowiedzieć... - powtórzyłem

-Stary mów co jest na rzeczy..

-Przyjedź do szpitala błagam..

-Jak.. Jak to do szpitala? - spytał przestraszony

-Marinette.. - zacząłem płakać gdy wypowiedziałem jej imię

-Dobra zaraz będę.. Spokojnie wszystko ki wyjaśnisz na miejscu - rozłączył się a ja pogrążyłem się jeszcze raz w płaczu...








____________________________________

Hejka <3

No to 108 rozdział hehe :3

Next niebawem także czekajcie, myślę że jureo się pojawi kolejny rozdziałek❤️

____________
Just Me

⚪ With You ⚪ //Miraculous // ✔️Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon