*****

38 5 0
                                    

Niran grała na swojej wiolonczeli smutną pieśń marynarską. Mimo tego, że jej głos przypominał, śpiew słowika nie odważyłaby się nigdy zaśpiewać na głos w obecności swojej siostry Efneja. Mimo tego, że były bliźniaczkami bardzo się od siebie różniły .
Niran zawsze była marzycielką bujającą w obłokach i pragnącą nowych przygód natomiast jej siostra nie nawiedziła kiedy ktoś, zamiast myśleć, trzeźwo cały czas żyje marzeniami. W sumie ciężko byłoby powiedzieć czy cokolwiek jej się podobało. Miała bardzo trudny charakter, posępny do granic możliwości.
- Czy możesz w końcu przestać grać i mruczeć pod nosem ? Nie mogę się skupić na czytaniu. - rzuciła złośliwym tonem.
- Przepraszam siostro, ale chciałbym dobrze wypaść kiedy przyjedzie tu do nas księżniczka Amanda.
Nanette przewróciła oczami. - To nie możesz ćwiczyć gdzie indziej ? Już głowa mnie boli od tego twojego rzępolenia.
Niran posmutniała słysząc słowa siostry.
Myślała, że gra na wiolonczeli wychodzi jej coraz lepiej. Nawet brała dodatkowe lekcje u swojego nauczyciela muzyki. Czy naprawdę była aż tak zła?
Oczywiście to wszystko były tylko stwierdzenia złośliwej siostry która za wszelką cenę chciała pozbyć się dziewczyny z pokoju mimo tego, że to ona miała łatwiej wyjść z książką niż Niran z wiolonczelą.
- A czy ty nie masz słuchu? - zamknęła książkę i odwróciła się do siostry. - Grasz tak, że każdemu pękają uszy, jestem pewna, że księżniczka Amanda prędzej ucieknie, niż będzie zachwycać się taką muzyką.
Niran podniosła się ze stołka i z płaczem wybiegła z pokoju.
Na twarzy Efneji ukazał się uśmiech triumfu.
Natalina pędziła po schodach ze łzami cieknącymi po jej twarzy. Przytrzymała swoją złocistą suknię tak, aby się o nią nie potknąć i biegła w dół schodów.
- Księżniczko co się stało? - zainteresowała się jedna ze sprzątaczek, ale Niran tylko machnęła swoimi ciemnymi jak heban włosami i pobiegła, dalej nie zwracając uwagi na nikogo.
Wszyscy mieszkańcy zamku przyglądali się, na nią zastanawiając się, co też mogło się stać.
- Zapewne znów pokłóciła się z siostrą. - zaczęła jedna z pomywaczek.
- Ja z moją żyłyśmy zawsze w zgodzie, ciężko mi to sobie wyobrazić, żebym zachowywała się tak jak one.- dodała druga.
Natalina wbiegła prosto do różanego ogrodu i rzuciła się, na ziemię zanosząc się głośnym płaczem.
Dlaczego Nanette musiała taka być, wiecznie jej coś nie pasowało i nigdy nie odnosiła się do niej życzliwie tylko zawsze z wrogością, a przecież Niran nie chciała dla niej źle nigdy.
- Gdyby mama żyła, na pewno pomogłaby rozstrzygnąć nam spór, ona zawsze wiedziałam, co należy zrobić. Tata jest za bardzo zajęty rządzeniem państwem, a teraz kiedy ma, przyjechać Amanda w ogóle z nami nie rozmawia. - zaczęła, jeszcze bardziej płakać nie zwracając uwagi na to, że leżąc, na ziemi brudzi swoją sukienkę.
Wychyliła rękę i zerwała pąk róży. Zaczęła, odrywać płatki wypowiadając słowa "zależy mu na nas, nie zależy"
Kochała ogród, ponieważ przypominał jej czasy dzieciństwa, kiedy to wszyscy beztrosko zatrzymywali się tu na parę godzin, aby pobyć po prostu ze sobą. Teraz ciężko było, aby cała rodzina spędziła ze sobą dziesięć minut.
Każdy miał swoje plany i nie było już takiej beztroski jak kiedyś.
Dziewczyna podniosła się i wygładziła swoją suknię.
- Tata chyba mnie zabije- popatrzyła na jej wygląd
- Nie zabije — powiedział głos za nią.
Księżniczka odwróciła się, aby zobaczyć kto to, ale nie dostrzegła nikogo. Pomyślała, że widocznie tylko jej się wydawało. Chciała mieć kogoś, komu mogła się wyżalić i zapewne dlatego się przesłyszała.
Postanowiła iść dalej w stronę ogrodu, ale ponownie usłyszała głos.
- Taka piękna dziewczyna nie powinna płakać.
Księżniczka ponownie rozejrzała się po ogrodzie. Tym razem była pewna, że wcale się nie przesłyszała, ten głos był tu na prawdę, lecz nadal nie wiedziała, do kogo należał, ponieważ w ogrodzie oprócz niej nie było nikogo.
- Przepraszam, ale kto to powiedział. - poczuła na swoim ciele dreszcze. Była sama, a tajemniczy głos prowadził z nią rozmowę.
- Jestem tutaj, przepraszam jeśli cię przestraszyłem.
Niran spojrzała jeszcze raz nie dowierzając w to co widzi. Jej rozmówcą był nie kto inny jak nietoperz.
Zawisł w liściach drzewa i patrzył się na nią ciemnymi oczami.
- Przepraszam, ale czy to ty coś powiedziałeś? - podeszła ciut bliżej, aby się upewnić.
- Tak, jeszcze raz przepraszam jeśli cię przestraszyłem księżniczko. - wydawało się, jakby pokłonił przed nią głowę.
- Nie wierzę, czy ja naprawdę rozmawiam z nietoperzem? - mówiła sama do siebie lekko zdziwiona.
- Gdzie moje maniery, tyle czasu spędziłem w tej postaci, że zapomniałem, jak wypada rozmawiać z innymi.
I nagle stanął przed nią wysoki mężczyzna o czarnych włosach i ciemnych oczach w długiej pelerynie, a po nietoperzu który zwisał, z drzewa nie pozostało nic.
Dziewczyna mimo woli cofnęła się do tyłu o mało nie przewracając się przez wystający korzeń.
Mężczyzna roześmiał się i wyciągnął w jej stronę rękę, aby pomóc jej złapać równowagę ,ale dziewczyna odrzuciła pomoc.
- Proszę cię, tylko nie zacznij krzyczeć, nie mam zamiaru ci nic zrobić i mam nadzieję, że mogę na to samo liczyć z twojej strony.
- Kim ty jesteś ? - zapytała lekko przerażona, ale też podniecona. Już dawno w jej życiu nie zdarzyło się nic tak bardzo emocjonalnego. To właśnie dziś poczuła dreszcze na całym ciele wywołane przerażeniem na widok nietoperza przeistaczającego się w mężczyznę.
- Nazywam się Geweg — ponownie pokłonił się przed nią.
- Ja jestem ...
- Niran — dokończył za nią z uśmiechem na twarzy
- Skąd wiesz?- w sumie zadała głupie pytanie, przecież była księżniczką i córką Kijarona
- Dobrze cię znam
- To dziwne, bo ja nie znam ciebie — cały czas przyglądała się mu z zaciekawieniem.
- Nic dziwnego, raczej ciężko miałaś zauważyć nietoperza schowanego w koronie drzew. - znów pozwolił sobie na uśmiech.
- Czyli ty tu byłeś cały czas? - zapytała lekko przerażona.
- Zdążyłam cię bardzo dobrze poznać i muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem. Ja nie wytrzymałbym długo z tak okropną siostrą, pewnie prędzej bym ją zabił. Jestem pełen podziwu, że nigdy nawet nie podniosłaś na nią ręki. Często widziałem cię, jak płaczesz w ogrodzie oparta o ławkę lub po prostu leżąca na ziemi. Przychodzisz tu również pisać opowiadania, piosenki oraz czytać książki. Marzy ci się zobaczenie czegoś więcej niż tylko murów zamku. Czasami chciałem do ciebie podejść i powiedzieć ci jak bardzo ci współczuję, ale zawsze bałem się, że kiedy mnie zobaczysz, nie będziesz chciała ze mną rozmawiać. Jednak dzisiaj postawiłem przełamać swój lęk i wyciągnąć do ciebie pomocną dłoń. Nie mogłem już dłużej patrzeć na to jak rozpaczasz samotnie w ogrodzie.
Niran słuchała, wszystkiego ze skupieniem nie przerywając mu zdań i pozwalając wypowiedzieć się do końca.
- Ale po co mnie obserwowałeś i w ogóle kim ty jesteś? Bo na pewno nie Serem - przyjrzała się na jego dziwny styl ubrań.
- Obserwuję cię, ponieważ jesteś tu prawie codziennie, nie potrafiłbym być obojętny na takie piękno.
Ma twarzy Niran zagościły rumieńce.
- A jestem wampirem.
Dziewczyna przerażona odskoczyła do tyłu. Spojrzała się, na niego tak jakby wyrządził jej jakąś krzywdę, a przecież po prostu odpowiedział na zadane pytanie.
- Wynoś się stąd! - krzyknęła i przerażona zaczęła uciekać z powrotem do zamku.
Wampir nie zamierzał jej gonić. Ponownie przyjął postać nietoperza i zawisł w jednym z krzewów.

Łańcuch żywiołówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz