Rozdział 7

21 5 0
                                    

  Ciało jeszcze nie zdarzyło zaśmiardnąć, ale od stęchlizny, jaką miała, w sobie sama kamienica śmierdziało tak, że każdy normalny chciałby jak najszybciej opuścić pomieszczenie.
Pokojówka za pewne gdyby nie drastyczna sytuacja zatkałaby sobie już dawno nos, ale przerażenie, jakie wywołały, porzucone zwłoki nie pozwoliły jej na zachowanie swojego odruchu.
Pierwsze co zrobiła kiedy ją ujrzała to wydanie głośnego krzyku połączonego z piskiem.
Nigdy nie widziała zamordowanej osoby i nie spodziewała się, że kiedykolwiek może jej się to przytrafić.
Dijiśin leżała na półkach z przetworami, jej twarz była cała sina a suknia, którą miała na sobie poplamiona krwią.
Pokojówka starała się przezwyciężyć przerażenie i w końcu zacząć trzeźwo myśleć.
Była pewna, że dziewczyny już nie da się uratować. Nie poruszała się, a jej ciało wyglądało na martwe.
Zaczęła sprawdzać dla pewności czy jest szansa na wyczucie pulsu, ale w momencie kiedy ją poruszyła, zdała, sobie sprawę jak naprawdę zginęła.
Rana na plecach była głęboka i niezatamowana. Nic dziwnego, że cała jej sukienka była czerwona.
- Biedne dziecko — wyszeptała przerażona kobieta i łapiąc się, za serce osunęła się na ścianę.
Nigdy nie lubiła dziewczyny, ale w życiu nie życzyłaby jej śmierci. Nie cieszyła się kiedy Dijiśin była chora, a nawet odmawiała, za nią modlitwy dlatego teraz poczuła się okropnie ze świadomością, że dziewczyna nie żyje. Kto mógł jej zadać taki cios ? I to jeszcze na zamku ?
Znów popatrzyła z litością w zimne oczy dziewczyny i zapłakała gorzko.
- Niech pamięć święci nad twoją duszą. Mam nadzieję, że w niebie przyjmą cię z otwartymi rękoma. - zbliżyła się do niej i położyła, dwa palce na jej powiekach zamykając je już na zawsze.
Zostawiła dziewczynę w piwnicy i schodami w górę popędziła zawiadomić straż.
O mało nie potknęła się na schodach, ale zahaczyła ręką o barierkę i dźwignęła się do góry.
- Pomocy! - zaczęła, krzyczeć bez przerwy zdzierając sobie gardło.
Szybko została usłyszana, bo i trudno byłoby nie dosłyszeć takiego hałasu.
- Co się dzieje ? - rycerz w srebrzystej zbroi podszedł, do niej stając naprzeciwko.
- W zamku jest morderca, zabił naszą Dijiśin — mówiła, przerażona wymachując przy tym rękoma.
- Morderca zabił Dijiśin? Gdzie? - starał się myśleć trzeźwo i powoli analizować to co mówiła pokojówka.
- W piwnicy, leży tam martwa, a jej ciało... - nie dawała rady mówić. Do oczu napływało jej coraz więcej łez, s słowa stawały się niezrozumiałe.
- Uspokój się i powiedz wszystko powoli. - położył, na jej ramieniu rękę zachęcając ją do wdechu i wydechu.
Pokojówka zrzuciła jego dłoń. - Człowieku jak ja mam mówić spokojnie kiedy w piwnicy leży martwa dziewczyna, a wy jako zamkowa straż nic nie wiecie! - wybuchła, a po chwili spojrzała się przerażona w dal. - Panienka
- Jaka panienka ?- dopytywał się rycerz. Czuł się, trochę tak jakby nie rozmawiał z kimś do końca poważnym.
- Księżniczka Amanda- powtórzyła, ledwo ruszając wargami.
- Coś grozi naszej królewnie?
- Skoro morderca jest, na zamku to musi jej coś grozić.
Rycerz dopiero teraz poczuł się gotowy do pomocy. Kiedy chodziło, o życie księżniczki musiał stanąć na głowie, aby jej nie spadł nawet włos.
- Czekaj tu, a ja wyślę straże, aby ją odnalazły i zapewniły ochronę, a potem przeszukam piwnice.
Kobieta pokiwała głową i oparła się o ścianę. Nie miała już na nic siły. W życiu nie była tak zmęczona jak dzisiejszego dnia. Chociaż ze swoich obowiązków nie zrobiła, jeszcze prawie nic to czuła się, tak, jakby wzięła za kogoś nadgodziny.
Rycerz poinformował o wszystkim straż i wysłał ich do sali Łazego, aby sprawdzili, czy nic im nie grozi.
Kiedy zlecił, już zadanie wrócił do sprzątaczki z nadzieją, że w końcu uzyska bardziej szczegółowe informacje.
- Czy możesz mi wyjaśnić wszystko jeszcze raz? Twierdzisz, że w piwnicy znajduje się martwa dama dworu ? - powtórzył pytanie ponownie.
- Ja nic nie twierdzę. Ona tam naprawdę jest. Wiem, że nie mamy szans jej uratować, bo widziałam, w jakim jest stanie, ale mam tylko nadzieję, że w końcu pójdzie, pan zobaczyć jak to wszystko wygląda i zajmie się poszukiwaniem sprawcy. Bo jeśli nikt nie dostał się, do zamku to sprawcą musi być ktoś z nas.
Rycerz zrobił wielkie oczy. - Ktoś z naszych zabił Dijiśin? Ale po co ?
Kobieta wstrzymywała się, aby nie wybuchnąć. - Nie wiem po co, ale ktoś przecież musiał to zrobić. - z zażenowaniem podkręciła głową na bezradność rycerza. Już dawno powinien być tam na dole, a tymczasem on stał tu przy niej i prowadził niepotrzebne rozmowy.
Amanda oraz Łazy zjawili się wraz ze strażą królewską.
- Co tu się dzieje ? - zapytała przerażona dziewczyna. - pani Fije, dlaczego przerwała nam pani lekcje?
Rycerz od razu stanął na baczność na widok swojej pani.
- Księżniczko, ona twierdzi, że w piwnicy zostały znalezione zwłoki Dijiśin.
Usta Amandy ułożyły się pod innym kontem, a oczy przybrały ognisty kolor. - Słucham?
- Tak mi przykro panienko. Chciałam ją tylko znaleźć. - kobieta wysunęła ręce, aby dodać jej otuchy, ale dziewczyna nie zwróciła na nią uwagi.
- To niemożliwe ? Jak to mogło się stać ?
Łazy w ostatniej chwili złapał ją gdy upadała. Chwilowe omdlenie, ale po chwili wróciła do żywych.
Pokojówka od razu znalazła się przy niej.
Strażnicy właśnie wyszli z piwnicy potwierdzić to co mówiła kobieta kiedy nagle pojawił się król Karu-Co tu się dzieje ? Czy ja zawsze muszę o wszystkim dowiadywać się ostatni ?
Podciągnął wyżej spodnie, które zjeżdżały mu z wielkiego brzucha.
Jak zwykle nie prezentował się jak władca.
Bardziej przypominał wieśniaka z dołu, ale to nie miało dla niego większego znaczenia.
- Królu, właśnie dowiedziałem się o popełnieniu morderstwa na zamku.
Pokojówka czekała kiedy wspomnie, że to ona wszystko odkryła, ale tak jak myślała, mogła o tym zapomnieć.
Rycerz nigdy nie przywiązywał specjalnej uwagi do tego kto wykonał zadanie, no, chyba że sam by się czymś wykazał, wtedy od razu chętnie zaznaczał, kto wpadł na tak genialny pomysł.
Fije nie zamierzała tłumaczyć królowi, że to ona znalazła Dijiśin, a jego rycerz jak zwykle chce sobie tylko przypisać zasługi, teraz nie to było najważniejsze.
Miała nadzieję, że z rozkazem króla rycerze wezmą się za odszukanie mordercy, który jak już wiadomo, musiał znajdować się na zamku.
- Morderstwa na zamku ? - powtórzył słowa swojego sługi, po czym skierował wzrok na leżącą Amandę  

Łańcuch żywiołówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz