.....

25 5 0
                                    

Na uczcie zebrali się wszyscy mieszkańcy Serymsak z wyższych sfer. Główny stół przy którym siedzieli królowie znajdował się na samym końcu sali którego bacznie przez całą kolację strzegła straż.
Grajkowie umilali im spędzający czas muzyką która zachęcała nie jednego do tańca.
Książę Kalfefin podał rękę swojej siostrze Niran i poprosił ją do tańca.
Dziewczyna nie miała ochoty do zabawy. Po tym jak wszyscy zbagatelizowali, jej problem była oburzona na cały świat. Naprawdę widziała wampira, ale nikt z nich nie chciał jej w to uwierzyć. Jednak nie miała serca, aby nie podać bratu dłoni. On jeden zawsze potrafił, podnieść ją na duchu dlatego miała nadzieję, że może i tym razem tak się stanie.
Jej suknia wirowała i mieniła się niczym gwiazdy na niebie.
Kalfefin obracał ją cały czas, aby wszystkich oczy skupiły się właśnie na niej.
Niran wirowało, już w głowie a przecież wcale nie zamoczyła ust w alkoholu. Miała dopiero szesnaście lat, a ojciec zabraniał, aby w wieku niepełnoletnim pozwalać sobie nawet na jedną kroplę wina.
Dziewczyna musiała przyznać, że wcale jej nie było do tego spieszno. Kiedy widziała innych jak zachowywali się po tym napoju nie wyobrażała sobie, że i ona mogłaby się tak zmienić.
Kalfefin w przeciwieństwie do siostry od kiedy skończył osiemnaście lat pił zawsze kiedy tylko pojawiła się okazja. Nie był alkoholikiem, ale na imprezach potrafił stracić umiar i zacząć nie kontrolować tego co robi.
Sam z siebie był wesołą osobowością, a co dopiero kiedy połączył to z winem. Potrafił opowiadać cały czas jeden żart, po czym śmiać się z niego tak głośno jakby to, co powiedział, było najlepszym dowcipem na świecie.
Niektórzy mówili nawet, że Kalfefin bardziej nadaje się na królewskiego błazna niż księcia.
Niran była jednak innego zdania. Uwielbiała jego poczucie humoru, bo wiedziała, że płynie ono prosto z serca. Kalfefin zawsze był bezpośredni i robił to, na co miał ochotę. Zazdrościła mu jego odwagi i miała nadzieję, że kiedyś będzie taka jak on.
Tysiąc razy wolałaby go na króla niż ich brata Koiego. On myślał jedynie o sobie. Mimo tego, że był, najstarszy z całego rodzeństwa nie można było powiedzieć, że zaliczał się do najmądrzejszych.
Główną uwagę przykuwał do wyglądu oraz tego co mówią o nim ludzie. Chciał słyszeć tylko pozytywne słowa, ale miał problem z zapracowaniem sobie na taką opinię.
Niran już współczuła księżniczce Amandzie związku z jej bratem. Dziewczyna nie wyglądała na próżną, a właśnie w taki tryb życia wpakowała się z Koim.
Wbrew pozorom Niran nie była najmłodsza z całego rodzeństwa. Tę rolę pełnił Otlu, młodziutki chłopiec o jasnych włosach jak śnieg i bardzo bladej cerze.
Wyglądał na jakieś osiem lat, ale tak naprawdę miał czternaście i wcale nie był już takim małym dzieckiem.
W ogóle nie interesował się tym, co działo się w królewskiej rodzinie, prowadził raczej olewający tryb życia. Robił to co mu się podobało i nie zwracał uwagi na słowa innych. Nie był nieprzyjemny, tego nie można było o nim powiedzieć. Po prostu nie czuł się dobrze wśród królewskich sztywnych zasad i zawsze wolał robić to, na co miał ochotę.
Był raczej dzieckiem lasu i to tam wolał spędzać swój czas. Skakanie po drzewach, wybijanie szyb w opuszczonych karczmach to była dla niego rozrywka.
Kiedy ktoś zadawał, mu pytanie chcąc się, dowiedzieć co uważa, na przykład o przygotowanym stroju robił obojętną, minie i wzruszał ramionami. Właśnie tyle można było się dowiedzieć od młodziutkiego księcia. Nic.
Chłopiec siedział wciśniętym krzesłem w ścianę i patrzył się, w sufit mrucząc, coś pod nosem nie zwracając uwagi na towarzystwo.
- A ty Koi nie poprosisz mojej córki do tańca? - zapytał, ojciec Amandy pijąc łapczywie kolejne piwo.
Chłopak zauważył na sobie wszystkich wzrok.
Odsunął krzesło i stanął przed dziewczyną. - Amando, czy zechcesz ze mną zatańczyć ?
- Z największą przyjemnością. - dziewczyna z gracją uniosła się z krzesła.
- No to już do tańca. - król Karu pochłonął ich w głąb tańczących par.
Koi w końcu miał czym zabłysnąć przed przyszłą żoną, tańce były czymś, w czym naprawdę był wyszkolony.
Prowadził ją i razem płynęli po całej sali.
- Zobacz, jak oni pięknie razem wyglądają- zauważyła, Niran zwracając uwagę na nową parę.
- Też mi coś - prychnęła Kalfefin. - Koi jak zwykle chce zachować pozory przyzwoitości, ale i tak z czasem ta dziewczyna się na nim pozna no, chyba że jest taka sama jak on.
Niran zawiesiła na nich swój wzrok, ale Kalfefin szybko odciągnął ją od tego.
- Hej skup się na mnie, a nie na nim - udał oburzonego — Chyba oni nie są aż tak ciekawi ?
- Nie — westchnęła dziewczyna
- Więc o co chodzi?
- O nic
Kalfefin zatrzymał siostrę na środku sali — Przecież widzę, że coś cię gryzie, chyba wiesz, że mnie możesz wszystko powiedzieć, chodzi o tego wampira?
Dziewczyna złapała się za twarz i pociągnęła go ze sobą w stronę wyjścia.
Kiedy znaleźli się, poza salą przemówiła.
- Nie mów o tym tak głośno i na środku sali.
- Przepraszam, wiesz przecież, że nie zrobiłem tego specjalnie.
- Wiem, ale uważaj na to co mówisz, bo wezmą cię za szaleńca. - pomyślała o swojej sytuacji.
- O to nie muszę się przejmować, już dawno mówią o mnie, że jestem królewskim clownem.
Dziewczyna uśmiechnęła się życzliwie.
- Ty naprawdę widziałaś tego wampira? - zapytał ponownie.
- Tak
- I ja ci wierzę
- wierzysz mi ?- zapytała zdziwiona.
- Tak, nie wiem, co ten wampir robi tu w zamku i jak się do niego wkradł, ale radziłbym ci na niego uważać. Nie, choć już samotnie do ogrodu. To nie jest już bezpieczne miejsce.
Księżniczka skoczyła bratu na szyję, a z jej oczu poleciały łzy.
- A za co to ? Jeszcze ktoś pomyśli, że ze sobą romansujemy i wywołamy skandal - starał się brzmieć bardzo poważnie, ale dziewczyna wiedziała, że wciąż żartuje.
- Dobrze wiesz za co. Ty jeden dajesz mi wsparcie jak nikt inny.

Łańcuch żywiołówWhere stories live. Discover now