Rozdział 32

19 5 0
                                    

  W samym centrum miasta, na skrzyżowaniu dróg z kwiecistą alejką, nieopodal targu stała szubienica.
Drewniana konstrukcja opierająca się na czterech belkach.
Chociaż uśmiercał, ludzi stanowiła dla wielu mieszkańców rozrywkę.
Kiedy przyprowadzono, skazańca tego dnia na placu było jeszcze więcej ludzi niż w dni targowe.
Mimo tego, że widok nie powinien, być niczym przyjemnym oni lgnęli do tego miejsca jak zaczarowani.
Tłumaczyli się między sobą, że chcą zobaczyć kto i za co został pozbawiony życia, ale tak naprawdę szukali tylko wytłumaczenia, aby znaleźć się tego dnia na placu.
Mieszkańcy zawsze byli informowani, o której godzinie odbędzie się egzekucja i za co skazany został, powieszony więc naprawdę pobyt na placu był jedynie ich zachcianką.
Co ciekawe widzami spektaklu były również dzieci. Całymi rodzinami przychodzono, aby przyglądać się na wiszącego trupa.
Człowiek, który umierał, w tym miejscu najczęściej pozostawał tu przez dwa dni.
Rycerze zostawiali jego ciało, aby stało się bardziej giętkie i lekkie.
Tego dnia na słupach wisiało dwóch skazańców.
Jeden siwy z brodą sięgającą prawie do ziemi, przypominający krasnala przez swoją niską postawę, a drugi zupełnie sprzeczny z tym pierwszym.
Mężczyzna w sile wieku, wysokiej postury oraz dobrze zbudowanym ciele.
Przy jego ciele stała dziewczyna.
Jej twarz wskazywała na to, że była od niego młodsza.
Ktoś, kto popatrzyłby, zboku pewnie pomyślałby, że jest jego córką, ale ona nie była nikim z rodziny.
Tak naprawdę nie znaczyli dla siebie nic, ale jej rola w jego życiu była bardzo istotna.
Lekki wiatr unosił w powietrze jej delikatną suknię.
Dziewczyna łapała za halkę, aby nie odsłoniła niewłaściwych miejsc, ale jej oczy cały czas były skupione na tym jednym człowieku.
Kiedy zawiało, mocniej podniosła dłoń, aby ochronić oczy przed paprociami unoszącymi się w powietrzu.
Odeszła nieco dalej, ale nadal pozostała przy szubienicy.
- Taki to już nasz los. Rodzimy się jako małe dzieci niemające żadnego celu i pojęcia o tym co czeka nas w tym okrytym świecie. Zaczynamy poznawać jego najlepsze strony, a im szybciej dorastamy, zaczynamy rozumieć, że ten świat wcale nie jest, taki jak nam go przedstawiano. Każdy gra swoją rolę, a kłamstwo, które powinno, być postępiane występuje nawet w najlepszej rodzinie.
Czasami zastanawiam się, czy nie byłoby lepiej umrzeć i zakończyć to wszystko. Może w końcu zaznałoby się spokoju i uniknęło kolejnych rozczarowań.
Kiedy patrzę, na ciebie zastanawiam się, co musisz teraz czuć.
Czy twoja dusza znalazła ukojenie? Czy chociaż gdzieś tam daleko jest ci lepiej?
Wiem, że jestem mordercą, ale musisz mi przyznać, że tylko dzięki mnie uwolniłeś się od tego zakłamanego świata, który ludzie nazywają bajka.
Uśmiechnęła się sama do siebie, a to nie był radosny uśmiech, a raczej żal.
Nie mam, pojęcia jak kiedyś stanę tam między wami wszystkimi i spojrzę w wasze oczy, ale mam nadzieję, że postarajcie się mnie zrozumieć.
Jestem, jaka jestem. Nie wybierałam tego, aby, przeżyć musiałam stać się łotrem, a teraz każdego dnia płacę za to cenę w ofiarach.
Czy nie mogłam odejść ? Oczywiście, że mogłam, ale obawiam się, że tylko w taki sposób jak ty.
Dlaczego więc tego nie zrobię, skoro tak narzekam na swój los ? Hmm- westchnęła i poprawiła kosmyk włosów, który wpadł jej na twarz. - może dlatego, że jakoś trudno mi uwierzyć, że gdzieś tam jest dla nas tyle miejsca na dobre życie.
Mój przyjacielu- zwróciła się do mężczyzny na sznurku. - Mam nadzieję, że spotka cię lepsze życie i zostaniesz doceniony.
Ustala przez moment w ciszy i odmówiła, modlitwę tak jak to zawsze robiła w przypadku jej zmarłych przyjaciół.
Wiatr zaczął, wiać jeszcze mocniej o mało nie przewracając jej na ziemię, ale ona zaparła się, w sobie nie zamierzając dać za wygraną.
- Szczerze muszę powiedzieć, że jestem pod wrażeniem. Udało ci się mnie zdemaskować. Może nie do końca domyśliłeś się kto za tym wszystkim stoi, ale myślę, że gdybyś miał więcej czasu od razu byś mnie rozszyfrował. Jesteś wspaniałym rycerzem. Jedynym z najlepszych, jakich poznałam, w dodatku mnie podnieciłeś. - uśmiechnęła się na samą myśl o ich doznaniach, ale wtedy przypomniała sobie, że to nie była ona.- Och przepraszam, chyba nie powinna tego powiedzieć, to opinia Odety, ale myślę, że się nie obrazi, że przekazałam to tobie.
Hmm jak to się wszystko potoczyło- pomyślała głośno. - zaczęło się od jednego morderstwa, a w tak krótkim czasie dokonałam ich aż czterech, a wszystko to dlatego, żeby pozbawić życia tej czwartej.
Żadne z was nie było na mojej liście zadań, ale niestety stanęliście mi niepotrzebnie na drodze.
Kiedy chodzi, o mój cel nie cofnę się przed niczym. Niektórzy zwą łotrów maszynami do zabijania, nie powiem, że nie mogę zgodzić się z ich zdaniem. Właśnie to jest naszym głównym celem, ale nie można nazwać nas do końca bezwzględnymi zabójcami.
Nie morduje dla satysfakcji ani dla zemsty, robię to wyłącznie na zlecenie, może i to gorsze od wyznaczonego przez siebie celu, ale ja uważam inaczej.
Podeszła bliżej do wiszącego mężczyzny nie zwracając uwagi na silny wiatr, który starał się zdmuchnąć ją z podwyższenia.
- Jeszcze raz życzę ci powodzenia w nowym świecie. - położyła swoją dłoń na jego ręce.- Już na zawsze będziesz moim przyjacielem. - wypowiedziała to tak delikatnie, że patrząc, z boku można byłoby mieć wrażenie, że nie poruszała przy tym wargami.
Schodząc, na dół zauważyła zamglone postacie wyłaniające się naprzeciw niej.
Przyspieszony krokiem zeszła z podwyższenia i zniknęła między szarymi straganami jak rozpływającej się chmura.  

Łańcuch żywiołówМесто, где живут истории. Откройте их для себя