......

18 5 2
                                    

Obiecała przyjacielowi, że nie posunie się do wydobycia dźwięku z fleta, dopóki on się nie zjawi.
Posługiwanie się zaczarowanymi instrumentami nie było zbyt mądrym ruchem kiedy nie potrafiło się ich kontrolować.
Niran siedziała, znudzona obserwując ruch liści tańczących nad kałużą.
Wydawały się jakby miały swój układ,a wiatr poruszał nimi w takt piosenki.
Tylko że żadna piosenka nie wybrzmiewała.
Niran rozejrzała się czy nikogo nie ma, a kiedy utwierdziła się, że nadal jest, sama zaczęła cicho nucić.
Starała się znaleźć odpowiednią piosenkę do tego co widziała.
Miała dobrą wyobraźnię i wspaniały słuch jeśli chodziło o muzykę, dlatego też bez żadnego problemu dobrała coś, co idealnie pasowało do unoszących się liści.
Na początku zaczęła nieśmiało, ale po chwili jej głos niósł się po całym ogrodzie, a ona zupełnie zapomniała, dlaczego zaczęła to robić.
Podniosła się z ławki i zaczęła tańczyć, snując się po ogrodzie.
Jej ruchy przypominały trochę rozwiewane liście.
Ona również była lekka i spokojna w tym co robiła.
Skakała nad kałużami i kręciła się, z rozłożonymi rękoma jakby chciała pochwycić cały świat.
Na początku starała się przytrzymać sukienkę, aby nie zamoczyć jej w wodzie, ale po chwili o wszystkim zapomniała.
Falbany zamoczył się w błocie, a przy każdym jej mocniejszym skoku chlapała na górę stroju.
Ona i ogród wirowali, razem jakby byli stałymi partnerami w tańcu.
Ani przez chwilę nie zakręciło się jej w głowie.
Flet włożyła między przepaskę, aby nie przeszkadzał jej i nie ograniczał ruchu rąk.
Jednak po chwili jej dłoń powędrowała w jego stronę, a kiedy natrafiła, na niego całego wyciągnęła go i wsadziła do ust.
Jej palce ułożyły się na odpowiednich dziurkach i wybrzmiała muzyka.
Nie wiedziała, do końca co robi, ale nuty które przyszyły jej do głowy pasowały do tego co przed chwilą śpiewała, chociaż nigdy nie uczyła się jej grać.
Muzyka rozniosła się po całym ogrodzie, a Niran nie wydawała się mieć zamiar przestać jej wydobywać.
Kiedy tak poruszała się, w swojej nieświadomości wyrwał ją głos jej nauczyciela.
Wymachiwał rękoma przed jej twarzą i krzyczał na cały głos, aby przestała.
Niran zatrzymała się skupiona oczami na jego twarzy i przestraszona również krzyknęła.
Przez moment zapomniała o całym świecie.
Liczyła się tylko ona i flet.
Odsunęła, go od ust orientując się, że zrobiła coś, na co nie pozwalał jej nauczyciel.
– Och, Tałman, zapomniałam, że nie wolno mi było tego robić. Ja po prostu... Po prostu...
Na twarzy fauna widziała, tylko złość i przerażenie czego jeszcze nigdy nie spostrzegła w jego oczach.
– Patrz, co zrobiłaś. – złapał ją za ramię i odkręcił, w przeciwną stronę kierując prosto na nadciągającą wielką, trąbą powietrzną.
Dziewczyna złapała się, za twarz widząc to, co stworzyła, a jeszcze bardziej groźnie mówiąc to, czym się stała.
Kolana ugięły się pod nią i upadła na ziemię.
Jeszcze nigdy nie widziała z tak bliska trąby powietrznej. Wiedziała, że mogą być one duże, ale nie spodziewała się, że aż tak.
Tak już z daleka zdawała się być większa od zamku w którym mieszkała, więc łatwo było się domyślić jaka potężna jest jej siła.
To zjawisko było w stanie zmieść ich wszystkich, a ona była temu winna.
Serzy mieli zginąć tylko dlatego, że jej nie chciało się poczekać na fauna.
Zrozpaczona przyglądałaś się na swoje dzieło.
– Przestań się teraz obwiniać. Na to przyjdzie jeszcze czas. Musimy się ratować.
Złapał ją za ramiona i podniósł z ziemi.
– To wszystko moja wina.... Co się zemną dzieje. – powtarzała przerażona bardziej sobą niż tym, co miało nadejść, ale to przecież w jakiś sposób łączyło się z nią.
Tałman złapał ją mocno za biodra i przekręcił w swoją stronę.
– Możesz to jeszcze naprawić.
– Jak ?
– tak samo jak to sprowadziłaś, pamiętasz? Przypomnij, sobie co opowiadałaś mi o zimie.
– Zima – powiedziała, jakby tylko to słowo do niej trafiło.
– Dobrze przypomnij sobie.
– Śnieg pojawił się, ponieważ zagrałam mu pieśń, tak samo było z huraganem.
– Zimę odwołałaś więc i odwołasz to.
Niran zaczęła kręcić głową przerażona. – To było zupełnie co innego. – śniegu było trochę, a to – wskazała placem w stronę zbliżającej się  trąby. – Wydaje mi się, że to widzi każdy.
To zadanie znacznie przewyższało poprzednie i wiedziała, że nie jest jeszcze gotowa go wykonać.
Mieli ćwiczyć, a tym, czasem zostało jej zwalczanie katastrofy.
– Posłuchaj, ja w ciebie wierzę. Wiem, że to jest zupełnie co innego, ale pomyśl co się może stać jeśli tego nie powstrzymasz. Kto inny jak nie ty.
Faun naprawdę w nią wierzył. Znał się na łańcuchu żywiołów i był pewnie, że skoro posiada, tak potężną moc to jest w stanie ją okiełznać.
Podniósł flet i włożył jej w ręce.
– Graj, co gorszego może się jeszcze stać.
Ale Niran miała obawy, bała się, że wiatr może się jej nie słuchać i powiększyć się jeszcze bardziej, a wtedy ona nie będzie już w stanie zrobić z nim nic. Upierała się, jak mogła, aby Tałman nie zmuszał jej do gry, ale on cały czas naciskał.
– Chcesz, żeby wszyscy zginęli ?! Zobacz, co się dzieje.– wskazał na wrzaski które zapewne niosły się za sprawą Serów którzy zdążyli się, zorientować co się dzieje. – Proszę cię nie mniej ich na sumieniu.
Niran nie była w stanie tego zrobić, ale w tym momencie przypomniała sobie o swojej ostatniej desce ratunku. Teraz już przestała się zastanawiać czy to wszystko jej się wydawało i co jej przyjaciel sobie o niej pomyśli. Wypowiedziała, słowo czekając, aż nadejdzie pomoc. – Geweg
To nie był krzyk, ani błaganie, a jedynie szept. Nie minęła minuta, a na jej wołanie zjawił się wampir.
– Wzywałaś, mnie księżniczko więc się zjawiłem.
Faun z gwałtownością odepchnął, ją za siebie osłaniając ją własnym ciałem. – Precz stąd odmieńcze.
Wampir roześmiał się głośno. – Nie przyszedłem tu dla ciebie, a dla niej, więc wybacz jeśli nadal tu pozostanę.
Faun już chciał ją złapać za rękę i zabrać, ale księżniczka powstrzymała go przed tym.
– To ja go tu wezwałam. Pamiętasz jak opowiadałam ci o wampirze który pojawił się w naszym ogrodzie? To był właśnie on. Tyle że wtedy się go bałam, a teraz nie.
Faun nie mógł uwierzyć w to co widzi i słyszy. Chciał coś powiedzieć, wykłócać się z nią, ale Niran nie dała mu na to czasu.
– Mam nadzieję, że mogę ci zaufać? – zwróciła się do Gwega.
– Księżniczko. Komu w tych czasach można ufać, ale na pewno możesz zaryzykować.
– Zaryzykuję, powiedziała pewna siebie.
– Widzę, że znów przywołałaś niechciany żywioł.
Tałman obserwował ich bardzo dokładnie i nie do końca wiedział, co miał, na myśli mówiąc, że już to raz zrobiła.
– Pomóż mi. Nie wiem, jak się go pozbyć, a to przecież ja go wywołałam.
– Jesteś pewna, że to ty ? – zapytał zagadkowo.
– Grałam muzykę, a potem pojawiła się trąba więc niby kto.
Geweg zacmokał głośno. – Jest wiele możliwości, ale może o tym później. – powiedział, widząc, że trąba jest już coraz bliżej.
– Przyłóż flet do ust. – nakazał, a ona posłusznie wykonała jego polecenie.
Faun nie protestował. Trąba była tak blisko, że jeśli księżniczka ufała, wampirowi to on również musiał.
– Bardzo dobrze. – pochwalili jej ruch.
– A teraz się skup. Musisz skoncentrować swoje myśli, aby pozostać jedynie z muzyką i żywiołem który nadciąga.
– Co ? Jak mam to zrobić ? – pytała przerażona. A ręce trzęsły się, jej latając jak szalone.
– skoncentruj się i zapomnij o tym co się dzieje.
– Trąba jest już w mieście ? Nie chcę przeszkadzać, ale za chwilę może być już po wszystkim. – powiedział Faun, po czym schylił się, robiąc unik przed lecącą belką.
– Jeśli ona stanie się, nicością nic się nam nie stanie. – wytłumaczył wampir jakby to, czego oczekiwał, było czymś oczywistym.
– Ale jak mam to zrobić ?
Wampir rozłożył pelerynę i stanął naprzeciwko niej.
– Poczuj, jak przeszywa cię wiatr. Jak porusza twoim ciałem. Jak pozwala mu unosić się na wysokości. Przemierzasz przestworza tylko wtedy kiedy stajesz się jego duszą. Znikasz, a zarazem pojawiasz, aby poprowadzić go swoimi ścieżkami. Kto tu kim kieruje ? Kto jest panem?
– Ja – wyszeptała i nawet nie zauważyła kiedy przyłożyła flet do ust.
Muzyka zaczęła wybrzmiewać.
Była delikatna, cicha, ale mimo to posiadała w sobie potęgę tak samo jak Niran.
– A teraz postaraj się posiąść żywioł. Ujarzmij go. Spraw, aby to on się bał, a nie ty.
On nie może sprawować tu władzy. Skoro przyszedł, również odejdzie. Zrób to. – podkreślił rozkaz bardzo wyraźnie, tak, że nawet Tałman zrozumiał, co trzeba zrobić.
Niran posłała falę dźwięków która popłynęła prosto w stronę żywiołu.
– Wysuń dłonie – krzyknął wampir, widząc, jak trąba zbliża się w ich stronę.
Niran rozpostarła, ręce szeroko tak jakby chciała chwycić nadciągającą przeszkodę.
Pourywane latające przedmioty również snuły się w ich stronę, ale przerażenie widniało tylko na twarzy Tałmana. Miał wrażenie, że zaraz zginą. Próbował mówić coś do wampira, ale on zupełnie go lekceważył.
Po chwili z dłoni Niran powstało olbrzymie koło jakby przeładowane, energią powietrzną.
Tałman nie wierzył własnym oczom.
Przed nimi otworzył się portal.
– Skacz! – krzyknął Geweg, po czym wszyscy na jego rozkaz wpadli w magiczne przejście, a za nimi wilka trąba.
Portal pochwycił żywioł oraz całą ich trójkę zamykając się i zabierając ich do zupełnie innego miejsca , natomiast w Serymsak zaginął całkowity ślad po tornadzie .

Łańcuch żywiołówWhere stories live. Discover now