****

28 5 0
                                    

Niran wpadła niczym tornado do sali tronowej ojca.
Wszyscy obecni popatrzyli się na nią jakby była zaledwie wieśniaczką, a nie przyszłą panią Serymsak.
To z powodu jej brudnej sukienki wywołała zgorszenie wśród królewskiej rady i jej rodziny.
- Ojcze musisz ze mną pójść. - mówiła, ledwo łapiąc oddech. Wcale nie zwracała uwagi na nieprzyjemne spojrzenia zebranych.
Król Kijaron uniósł się, ze swego tronu przytrzymując się peleryny. - Spójrz, tylko jak ty wyglądasz — powiedział ostrym gburowatym tonem. - lada moment może zjawić się tu księżniczka Amanda, a ty zamiast być przygotowaną na spotkanie włóczysz się nie wiadomo gdzie i odprowadzasz się do takowego stanu.
Efneja roześmiała się, pod nosem ciesząc się, że to nie do niej tym razem ojciec miał pretensje.
- Ale ojcze ja muszę ci coś pokazać, w ogrodzie jest wampir
Wszyscy na moment zamarli.
- Wampir ?- zapytał się najstarszy syn króla Kijarona, Koi
- Tak, skrywa się w naszym ogrodzie pod postacią nietoperza, a tym razem pokazał mi się jako wampir.
Nikomu nie chciało się wierzyć w historię którą przedstawiła im księżniczka.
Owszem mieli pojęcie, że takowe istoty istnieją, ale co wampir miałby robić w ich ogrodzie.
Nekropolis było, położone o wiele dalej niż ich państwo więc jak niby wampir przedostał się do nich, a po drugie w jakim celu pokazałby się dziewczynie.
- Dziecko co ty wygadujesz, może ci się coś przewidziało?
- Na pewno tak, cały czas czyta te swoje baśnie i chodzi z głową w obłokach. Nic dziwnego, że zdaje jej się, iż stoi przed nią wampir. - prychnęła Efneja.
- Nie bądź wredna — wtrącił się Kalfetin, syn Kijarona. - po co miałaby nas okłamywać i wymyślać sobie spotkanie z wampirem?
- Może po to, żeby zwrócić na siebie swoją uwagę, nie przyszło ci to do głowy ?- odcięła się siostra.
- Nie jestem taka głupia, żeby wymyślać coś, czego nie ma, a tam w ogrodzie naprawdę jest wampir.
Efneja wyszczerzyła, zęby udając jednego z nich.
- W tej chwili skończmy tę głupią dyskusję, nie mam czasu na zastanawianie się, czy mówisz prawdę, czy nie, ale żebyś nie czuła się, lekceważona wyślę tam straż, aby przeszukali ogród. - Kijaron chciał mieć to już wszystko z głowy. Nie potrzebował w tej chwili kłótni swoich dzieci, miał na głowie ważniejsze sprawy.
- A teraz córko proszę cię, idź i doprowadź się do normalnego stanu tak, żebym nie musiał się wstydzić kiedy przyjedzie tu księżniczka Amanda.
Dziewczyna skinęła głową i poszła do siebie. Nie była zadowolona z całego rozstrzygnięcia sprawy, ale wiedziała, że nic więcej nie uda się jej osiągnąć. Dopóki nie zobaczą, wampira nigdy jej nie uwierzą, że naprawdę tam był.
Nie pocieszona powędrowała do swojego pokoju przygotować się na wielkie spotkanie.
- Myślicie, że naprawdę w naszym zamku mógł się zagnieździć nietoperz? - zapytał jeden z rady króla.
- Nie można tego wykluczyć. - stwierdził, drugi ściskając w rękach zwój.
- Ale przecież nietoperz nie przefrunąłby tak wysoko, nie dałby rady przekroczyć naszych bram, no, chyba że ktoś go tu wpuścił- zaznaczył Niewe, trzeci z rady.
- Ta dziewczyna zawsze była marzycielką, może po prostu wszystko to wymyśliła. - odpowiedział mu Czon, sędziwy starzec zajmujący pozycję w radzie od wieków.
- Nie chce mi się wierzyć, że byłaby w stanie coś takiego zrobić. - powiedział Niewe
- I ja nie wierzę, żeby moja córka kłamała, ale jeszcze bardziej nie mogę, pojąć co mógłby tu robić wampir. Mam nadzieję, że ta sytuacja to tylko niepotrzebne nieporozumienie i nie będzie z niego żadnych problemów, a tymczasem skupmy się na tym co ważne
Koi poprawił swój kołnierz i wyprostował się, tak bardzo jakby do jego gaci wpadła strzała nakazująca mu tę postawę.
To właśnie z nim wiązała się wizyta księżniczki Amandy. Książę jako najstarszy z wszystkich dzieci Kijarona miał poślubić dziewczynę z rasy ludzi, aby dać sojusz dwóm krainom.
Jeszcze nigdy nie widział jej na oczy, a co dopiero, żeby mówić tu o miłości, ale musiał wykonać prośbę ojca dla dobra swojego państwa.
Księże nie okazywał żalu z powodu ślubu z nieznaną dziewczyną, wystarczyła mu wiadomość o tym, że pochodziła z królewskiej rodziny i była bardzo ładna.
Król Kijaron mógł tylko przyklasnąć ze szczęścia, wiele władców miało problem z wydawaniem swoich dzieci za mąż właśnie z powodu braku miłości do drugiej osoby.
Nie długo do całej grupy dołączyła Niran w różowej sukni z tiulu i diademie oplątanym różami.
Król rozłożył ręce z radości i dumy na wygląd swojej córki.
- No i to jest moja córeczka, delikatna i piękna, a nie całą w błocie.
Dziewczyna drgnęła w jego stronę.
- zajmij swojej miejsce i pamiętaj, aby pokazać się z jak najlepszej strony. - wskazał na diamentowe krzesło obok braci.
Cała rada znalazła się po bokach królewskiej rodziny tak jak to zwykle bywało na ważnych spotkaniach na których ustalano to co jest dobre dla państwa.
Jeden z rycerzy strzegących zamku wkroczył na salę, pokłonił się przed królem i przemówił.
- Pragnę przedstawić waszym wysokością króla Karu wraz z królową Sira-Naj i ich córką Księżniczką Amandą, jedynych władców Rustos.
Drzwi otworzyły się szeroko i właśnie w tym momencie przed królem Kijaronem pojawiła się rodzina królewska.
Ludzi i Serów praktycznie nie różniło prawie nic. Mieli podobny typ budowy, podobną twarz, a nawet ten sam język więc nie było żadnego problemu, aby mieszać się nawzajem ze sobą.
Król Karu wyglądał trochę jak wielka kluska. Jego twarz była pyzowata i czerwona zapewne od wysiłku związanym z jego wagą. Koszula którą miał na sobie zdawała się, jakby za chwilę miała pęknąć. Zapewne jego słudzy musieli wielce się natrudzić, aby zapiąć go do końca.
Miał szczęście, że poruszać się triumfalnie raczej wolne ruchy były, wskazane dzięki temu mógł zachowywać chociaż pozoru, że ten cel był zamierzony.
Kalfefin powstrzymywał się, aby nie wybuchnąć śmiechem na widok króla, nie dlatego, że był złośliwy, przeciwnie bardziej chodziło mu samą sytuację.
Królowa Sira-Naj nie była tak gruba jak jej mąż, ale również nie należała do szczupłych. Pod suknią zapewne miała silny gorset który pozwalał na ukrycie niektórych niechcianych fałd. Miała długie blond na lokowane włosy oraz pudrową twarz. Jej suknia rozkładała się na wiele warstw. Specjalnie posiadała wiele falbanów, aby odwrócić uwagę od jej nadmiaru ciała. Jedynie Amanda mogła pochwalić się figurą osy.
Tak zgrabnej dziewczyny jeszcze nie było w zamku Serymsak. Oczywiście nie można było powiedzieć, żeby księżniczki króla Kijarona były grube, nic z tych rzeczy, ale ta dziewczyna była perfekcyjna niczym klepsydra. Poruszała się z taką gracją, że nikt nie mógłby mieć wątpliwości do tego, iż wychowała się na zamku.
Jej długie brązowe włosy były rozpuszczone tak, aby jeszcze bardziej podkreślić kobiecość jaka bez wątpienia w niej była.
Aż nie do pomyślenia było to, że dziewczyna nie ma w sobie nic z magicznych ras. To elfów uważano za najpiękniejsze stworzenia, ale gdyby elfy ujrzały, księżniczkę Amandę mogłyby obawiać się w niej konkurentki.
Niczego jej nie brakowało. Doskonały wzrost, piękne błękitne oczy, długie nogi no i kształtne walory. Dodatkowo piękna dodawała jej welurowa ciemnozielona suknia ozdobiona pięknym czarnym obszyciem.
Najdziwniejsze było to, że w ogóle w niczym nie przypomniała swoich rodziców, można by snuć domysły, że została podmieniona.
- Informowano mnie, że przybędzie piękna księżniczka dla mojego syna, ale nie spodziewałem się, że aż tak. - król Kijaron rozłożył ręce w geście przywitalnym.
Karu uśmiechnął się pod nosem. - Twój syn to prawdziwy szczęściarz, będzie musiał bardzo dobrze dbać o naszą jedynaczkę, z niechęcią oddajemy ją w ręce innego mężczyzny, ale ptaszyna w końcu musi wylecieć z gniazda. - spojrzał w stronę swojej córki która rzuciła mu skromny uśmiech.
- Zaszczyt to dla mnie będzie mieć przy sobie tak piękną żonę. - powiedział Koi
- Na szczęście ty jesteś już przyzwyczajony do pięknych kobiet. Gdybym był trochę młodszy i nie miałbym żony to, kto wie.
Księżniczki posłały mu uśmiech, ale jedynie z grzeczności. Szczególnie Efnei nie bawiło słuchanie tego typu kompletów ze strony starszego mężczyzny, nawet jeśli ten mężczyzna był królem.
- Mój mąż kocha żartować — powiedziała jego żona, tłumacząc zaistniałą sytuację i widząc, jak dziewczyny muszą udawać, że słowa jej męża w ogóle im nie przeszkadzają.
To była jednak prawda. Król Karu kochał śmiech i dowcipy, a zwłaszcza te w towarzystwie młodych dziewcząt.
Małżeństwo zasiadło naprzeciwko króla natomiast ich córka obok rodziców.
Koi wysunął się na przód. - księżniczko Amando, jestem zachwycony twoją urodą. Oczywiście spodziewałem się, że będziesz piękna, ale w największych marzeniach nie spodziewałem się, że aż tak. - pocałował ją w dłoń
Dziewczyna zatrzepotała rzęsami i przemówiła lekkim delikatnym głosem. - Książę, ja również jestem oszołomiona twoją potęgą.
Kalfefin zachichotał cicho, ale kiedy wszyscy skierowało, na niego wzrok powstrzymał się od swoich dalszych niepohamowań.
- Cieszę się, że jest mi dane zostać twoją panią i oczywiście poznać całą rodzinę.
- To będzie od teraz również twoje rodzina. - zaznaczył książę.
- Ale najpierw ślub młodzieńcze — roześmiał się ojciec Amandy i przysunął, ją do siebie nie pozwalając im na zbyt dużą bliskość.
- No właśnie, a skoro młodzi przypadli sobie do gustu to może omówimy tego typu sprawy ? - zaproponował Kijaron podnosząc się z tronu i kierując ręką gości na ucztę w sąsiedniej sali.
- To bardzo dobry pomysł, jestem strasznie głodny. - Karu poprawił spodnie i ruszył za Kijaronem.
- Zechcesz pani mi towarzyszyć ? - Koi wysunął dłoń w stronę Amandy.
- Tak?- zapytała jakby wyrwana z zamyślenia.
- Pytałem, czy zechcesz mi towarzyszyć?
- Oczywiście, z wielką przyjemnością. - dała się mu prowadzić i razem wkroczyli na salę.

Łańcuch żywiołówWhere stories live. Discover now