Rozdział 20

21 5 0
                                    

  Niran nie mogła znieść obecnej sytuacji.

Dlaczego cierpieć musi niewinne małe dziecko, przecież on ma dopiero czternaście lat.

To nie sprawiedliwe, że już musi walczyć o życie.
Jeszcze nigdy nie miał w ręku prawdziwego miecza, nie walczył z przeciwnikiem, nie przeżył prawdziwej miłości i to wszystko ma być mu odebrane ?
Gdyby był, rycerzem lub kimś innym w tym rodzaju to może by to zrozumiała, ale on? Niewinne dziecko.
Bogowie nie mogą być tak okrutni, aby pozbawić go życia na ziemi.
Położyła głowę na kamieniu i zaczęła płakać.
Jeśli Otlu nie wybudzi się, ze śpiączki to ona chyba zapadnie w nią z nim.
Złożyła ręce do modlitwy i wolała o pomoc.
- Anioły proszę was, jeśli mnie tylko słyszycie, to wysłuchajcie moich próśb.
Nigdy nie błagałam was o nic niepotrzebnego. Od dziecka chodzę do waszych świątyń i modlę się, do was składając wam cześć. Wiem, że nie robię tym nic wielkiego, bo to mój obowiązek, ale proszę was. Uratujcie mojego brata.
Jeśli potrzebujecie, ofiary weźcie ją ze mnie, ale jemu pozwólcie żyć. Jest za młody na śmierć.
Podniosła oczy do nieba i pomyślała o swojej siostrze.
Ciekawe do kogo ona się modli. W tej swojej mroczności Niran nie wykluczała, że Efneja może modlić się również do czarnych aniołów inaczej zwanymi upadłymi. Duszami, które błądziły, po świecie nie mogąc zaznać spokoju. Uwięzionych między ziemią a niebem.
W tym momencie wydało jej się to nieważne. Gdyby tamte anioły miały pomóc to i ona oddałaby im część, ale nigdy nie były, znane z pomocy więc nie warto było się do nich zwracać.
Jeszcze raz wymówiła te same prośby kierując je do Negaji.
Negaj była anielicą o rudych świecistych długich lokach.
Historia opowiadała, że w dawnych latach kiedy jeszcze anioły zlatywały, na ziemię zakochał się w niej ludzki syn młynarza.
Zobaczył, ją kroczącą pośród pola jak wypowiada modlitwy i obdarowuje ziemię swoją łaską.
Najwidoczniej wysłuchała modlitwy innego człowieka i na jego prośbę zleciała na ziemię.
Kiedy młynarz zobaczył, ją nie mógł myśleć już o nikim innym.
Codziennie modlił się o to, aby znów pojawiła się na polu i choć na chwilę mógł ją zobaczyć i poznać jej imię.
Mężczyzna modlił się wytrwale, aż wreszcie anielica wysłuchała jego prośby i zleciała na ziemię.
Ukazała mu się w blasku księżyca w swojej nieskazitelnej postaci.
Jej całe ciało promieniowało ciepłym światłem.
Mężczyzna tak jak mówił, w modlitwie poprosił ją jedynie o imię.
Negaj wypowiedziała je swoim melodyjnym delikatnym głosem, a kiedy je poznał wzniosła skrzydła ku górze i odleciała do nieba.
Młynarz nie miał pojęcia czy cała historia wydarzyła się naprawdę, czy była tylko snem, ale od tamtej pory modlił się tylko do Negaj.
Historia mówi, że już nigdy jej nie zobaczył, ale nikt tak naprawdę nie wiedział, jaka jest prawda.
Niran kochała miłosne opowieści i wierzyła w to, że skoro Negaj złamała zasadę aniołów i pokazała się, żywemu stworzeniu to może i pomoże jej.
Wierzyła w moc aniołów i miała nadzieję, że i tym razem jej nie zawiodą.
Po długiej modlitwie wyjęła swój zeszyt do zajęć z muzyki.
Przy sobie nie miała wiolonczeli, ale miała flet.
Potrafiła na nim grać tak samo dobrze jak na wiolonczeli, trzeba było przyznać, że Niran radziła sobie świetnie z wieloma instrumentami.
Jak mawiano, miała talent do muzyki i dlatego przyswajała ją sobie tak szybko.
Położyła nuty na kamieniu i zaczęła grać.
Swoją pieśń rozniosła po kwiecistym ogrodzie, do którego miała zakaz wstępu.
Ojciec zabronił się zbliżać tu wszystkim, dopóki sprawa z rzekomym wampirem nie wyjaśni się do końca.
Dziewczyna wiedziała, że widziała go naprawdę i nie mogła zrozumieć, dlaczego ojcu tak ciężko w to uwierzyć.
Zawsze słuchał tylko Efneji.
Dlaczego ? Bo miałam rację, że matce grozi nie bezpieczeństwo ? Czysty przypadek, a ona zrobiła z siebie wyrocznie.
Niran nie znosiła tego niezrozumienia.
Starała się darzyć siostrę sympatią, ale wiedziała, że szanse są nikłe.
Zawsze kiedy chciała, być dla niej miła ta pokazywała swoje różki.
Niran krążyła, po ogrodzie grając pieśń żywiołów.
To nie była zwykła melodia, tak jak wtedy kiedy grał nią Tałman tak i teraz poczuła jej magię.
Księżniczka poczuła zapach morza, tak jakby woda nad pływała z naprzeciwka.
Machnęła, głową zarzucając w ten sposób do tyłu włosy i nagle uderzyła w nią morska fala.
Dziewczyna zaparła się w sobie, aby wytrzymać kolejną nadciągającą falę.
Poczuła, jak miliardy kropelek uderzają w jej twarz.
Po chwili była już cała mokra, ale mimo to nie przestawała grać.
Woda opadła, na ziemię tworząc małe jeziorko, a ona skakała w nim i tańczyła niczym morska nimfa.
Po chwili poczuła uderzenie ciepła.
Zaczęła rozwiązywać sukienkę tak, że na wierzchu miała już tylko gorset.
Cały ogród stanął w płomieniach.
Wszystkie rośliny były zniszczone.
Na policzkach Niran pojawiły się słone łzy.
Cały świat pogrążył się w ogniu.
Nie było żadnego miejsca, gdzie można byłoby się schronić.
Chociaż szukała, kryjówki ogień nie przestawał szaleć, a ona grać.
Ogień otoczył ją ze wszystkich stron, a ona nadal raczyła w rytm rozbrzmiewającej muzyki.
W momencie kiedy ogień był, już bardzo blisko zerwał się wiatr.
Rozgonił, on poprzedni żywioł pozostawiając tylko suszę.
Dziewczyna upadła na ziemię i na moment wstrzymała się z graniem.
Zapadła głuchą cisza.
Przyroda zaczęła budzić się do życia i unosić wszystko, co zniszczył ogień.
Każda zwiędła roślinka zaczynała wypuszczać swoje listki na nowo, a po chwili powstał cały ogród.
Dziewczyna zaczęła tańczyć i grać popadając w obłęd.
Zaczęła się kręcić jak oszalała, lecz nagle poczuła przerażające zimno. Odsunęła flet od ust, a kiedy obudziła się, z obłędu okazało się, że cały ogród jest w śniegu, a ona czuje lód tak jak poprzednio.
Patrząc na wszystko trzeźwymi oczami nie mogła uwierzyć w to co się stało.
Jakim cudem w jesiennym czasie spadło tyle śniegu i to tak szybko.
Spojrzała na flet i z przerażeniem rzuciła go w przestrzeń.
Zaczęła rozcierać swoje ręce, ale nie potrafiła przywrócić ciepła.
Krew jakby przestała krążyć w żyłach.
Żałowała, że nie ma tu jej przyjaciela Tałmana, on na pewno by jej pomógł, a dodatkowo miło byłoby poczuć jego dotyk.
Przerwała zajmować się dłońmi kiedy zza wysokiej zaspy wyłonił się mężczyzna.
Był ubrany w czarną długą pelerynę sięgającą do ziemi.
Kiedy szedł, jej dół posuwał się po śniegu.
Spodnie mężczyzny były czarne jak peleryna, lekko rozkloszowane i wkasane w białą bufiastą koszulę.
Niran wszędzie poznałaby tę bladą twarz i czarne hebanowe włosy.
Tym kimś był nikt inny jak wampir które spotkała pierwszy raz w ogrodzie.
- Nie — spojrzała się złowieszczym wzrokiem. Nie wierzyła, że znów go spotkała.
Nigdy nie zapomniała o ich spotkaniu, ale chciała wierzyć w to, że nigdy go nie spotkała, a to, co mówi jej siostra, że wszystko było, wyobrażeniem jest prawdą.
Wampir jednak naprawdę tu był i nie zamierzał zniknąć. Szedł, prosto na nią stawiając ciężki krok przez zaspy.
- Wiem, że moja obecność nie jest dla ciebie czymś przyjemnym.- powiedział, bardzo powoli akcentując każde słowo.
- Zgadza się- przerwała — Chce, żebyś zniknął z mojego życia i więcej się tu nie pojawiał. Jeśli teraz grzecznie sobie pójdziesz, to nie zawołam straży.
Wampir roześmiał się, głośno wystawiając przy tym swoje białe lśniące zęby.
Dziewczyna na ich widok odskoczyła lekko do tyłu.
- Skoro chcesz, to wołaj straż. Niech zobaczą, co spowodowałaś.
- Ja ? - wskazała na siebie.
- No, a kto inny? Chyba nie myślisz, że to moja sprawa. Twój Tałman opowiadał ci historię łańcuchu żywiołów i nauczył cię ożywiać instrument, a jeszcze jaśniej mówiąc, Wiolonczelę tylko nie wiedział, że ty potrafisz ożywić każdy instrument i sprowadzić nim iluzje żywiołów.
- Co ? - księżniczka zmarszczyła, czoło jakby to pomagało jej w myśleniu.
- A no to, że jesteś Bardem i to nie byle jakim, a Bardem iluzji.
Niran jeszcze bardziej skrzywiła twarz.
To, co usłyszała, z ust Wampira było dla niej czymś niezrozumiałym. Słyszała o bardach, ale nigdy nie o bardach iluzji. Nie miała pojęcia, o czym mówił.
- Widzę, że nie zdajesz sobie sprawy z tego kim jesteś, a może bardziej z tego kim możesz się stać. - uśmiechnął się zagadkowo.
- Jestem księżniczką Niran z Serymsak nikim więcej. - wypowiedziała to stanowczo i ze złością, że w ogóle musi podejmować się dyskusji z kimś takim jak on.
- Przestań się oszukiwać. Na pewno wiesz, że nie każdy potrafi dokonać tego co robisz w tej chwili.    

- A co robię ? - skrzyżowała ręce
- Tworzysz iluzję?
- Iluzje ? A może ty jesteś iluzją? - zapytała złośliwie.
Wampir zbliżył się jeszcze bliżej. Księżniczka zaczęła się odsuwać, ale ten nie przestawał podchodzić.
Odkręciła się i zaczęła uciekać.
Biegła poprzez zaspy starając się robić jak największe kroki.
Jej ubranie w ogóle nie było przystosowane do chodzenia po mrozie, ale musiała próbować.
Podwinęła sukienkę do góry i pędziła ile sił w nogach.
Nawet przez chwilę nie pomyślała o tym, aby się odwrócić i sprawdzić, czy wampir faktycznie za nią biegnie.
Nagle jej noga zapadła się w śnieg i wywróciła się, lecąc głową na ziemię.
W tym momencie poczuła dotyk czyjejś dłoni.
Nie rozgrzał jej rąk, był tak samo zimny jak śnieg, a nawet może bardziej.
Chwyciła dłoń i pozwoliła się jej podnieść.
Stanęła twarzą w twarz z wampirem.
Jego oczy były trupioblade, ciężko było określić je czy są szare, czy może lekko niebieskie, ale gdyby miała, obstawiać postawiłaby na pierwszą opcję.
Przy pierwszym spotkaniu wydawały jej się być czarne, dopiero teraz dostrzegła, że była w błędzie.
Wampir był od niej mniejszy.
Stworzenia te szczyciły się wysokim wzrostem, ale przecież i Serzy nie próżnowali, dlatego też wampir był parę centymetrów niższy.
Niran dostrzegła coś w jego twarzy, coś, czego nie dostrzegała wcześniej, a mianowicie to, że był na swój sposób piękny.
Owszem przerażał ją, ale również interesował, pewnie dlatego, że był pierwszym wampirem, jakiego spotkała.
Głupio jej było spytać, ale przypomniała sobie, że przecież ów wampir przedstawiał się jej już z imienia, tyle że ona nie pamiętała, jak się nazywał.
Chociaż miała, opór postanowiła przemówić.
- Przypomnij, mi swoje imię proszę. - zadygotała, z zimna odczuwając coraz większy chłód.
- Już zapomniałaś? A ja myślałem, że takiej osoby jak ja nie da się zapomnieć. Łamiesz mi serce ja twoje imię pamiętam cały czas Niran. - westchnął głośno i roześmiał się do niej. - Geweg. Mam nadzieję, że tym razem zapamiętasz.
Dziewczyna uśmiechnęła się i pokiwała głową. - Nie miała pojęcia, dlaczego to robi, ale czuła, że potrzebuje z nim porozmawiać. Coś ją do niego przyciągało.
- Jesteś cała lodowata
- Tak samo jak ty. - zauważyła, że cały czas trzymali się za rękę.
- Dla wampira to normalne, ode mnie nigdy nie poczujesz niczego innego. Jestem zimnym chłopakiem.- uśmiechał się zawadiacko, a dziewczyna poczuła się skrępowana, bo czuła, że wampir ją podrywa.
- Musisz się ogrzać, bo w przeciwnym razie zamarzniesz tu na śmierć.
Dziewczyna rozłożyła bezradnie ręce.- Jak ?
- Tak samo jak to stworzyłaś. Pamiętaj, że to tylko iluzja.
- W iluzji śnieg nie byłby zimny, a ja nie wpadłabym w zaspę.
- Ty tworzysz prawdziwe iluzje, takie, które potrafią ukazać nam świat taki jakim nie jest, tylko wyczulone zmysły odróżnia prawdę od wyimaginowanego świata.
- A ty widzisz różnicę? - zapytała.
- Oczywiście — odparł. - wiem, że tak naprawdę nie ma tu śniegu.
- Jak się tego pozbyć ? Dlaczego ja cały czas to widzę? - nie miała pojęcia jak przywrócić świat takim, jakim był i czy we wszystkich miejscach w tym momencie stała się Zima.
- W bardzo prosty sposób Niran, wystarczy zrobić to znowu.
- Zrobić co? - zapytała zmęczona zagadkami.
- Tak samo jak ją zbudziłaś, tak samo musisz ją uśpić. - pochylił głowę jakby do pokłonu i zaczął przemieniać się w nietoperza.
To było tak szybkie, że dziewczyna nie zdarzyła się, przyjrzeć jak z tak dużej postaci robi się coś tak małego.
- Geweg nie odchodź!
- Nie odchodzę. - odpowiedział jej już jako nietoperz. Ja cały czas tu jestem, jeśli tylko będziesz, potrzebowała, ze mną porozmawiać wystarczy zawołać.
- Jak ?
Nietoperz zatrzepotał skrzydłami i uniósł się do góry. - wystarczy, że powiesz moje imię, a na pewno się zjawię.
- Geweg — wypowiedziała
A on roześmiał się ponownie. - O nie, już powiedziałem ci, co nasz zrobić dalej musisz rozwinąć to sama.
- Geweg! - krzyczała coraz bardziej wściekła, ale nietoperz już jej nie słuchał. Unosił się coraz wyżej i wyżej aż w końcu zniknął jej z widoku.
Jak ma, przywrócić jesteś? Ma wziąć łopatę i zgarniać śnieg? Trochę by to potrwało.
Co mogło znaczyć tak samo jak ją zbudziłaś.
I wtedy zdała, sobie sprawę co miał na myśli wampir.
Podniosła flet do ust i zagrała melodię pani ziemi, a wszystkie rośliny na nowo odrodziły się w te, którymi były przedtem.

Łańcuch żywiołówWhere stories live. Discover now