31

21 5 0
                                    

  Ciemne zasłony odchylały się leciutko, odsłaniając, okno poruszane przez wiatr pozwalając na to, aby chociaż parę promieni słońca wpadło do środka pałacu.
Wewnątrz panował półmrok.
Lampiony, które zazwyczaj były, zapalone tym razem pogaszono doszczętnie, a blask jedynie dawała mała świeczka stojąca w rogu stołu.
Na wielkim łóżku w centrum sali siedziała przykryta kocem zgarbiona postać.
Prawie się nie poruszała, a jedynie jej noga drgała, co można było zaobserwować po przemieszczającym się okryciu.
Obok niej tuż przy tysiącach poduszek stała taca, na której znajdowała się gorąca herbata oraz parę ciasteczek.
Dziewczyna wpatrywała się ślepym wzrokiem w przestrzeń tak jakby nie zdawała sobie sprawy z tego gdzie się znajduje. Na jej twarzy malowało się przerażenie. Coś zostawiło piętno na jej psychice, tego można było się domyślić.
Chociaż zwykle dziewczyna prezentowała swoim zachowaniem stanowczość i powagę tym razem zdawała się być szarą myszką zagubioną w rzeczywistości.
Jej wysoka pozycja zanikła pod tymczasowym przerażeniem i nagle z wielce znaczącej pani Serymsak stała się zwyczajną Efneją.
Ciemność dawała jej spokój i ukojenie, to właśnie w nich czuła się najlepiej.
Nie bez powodu mówiono na nią czarny kruk.
Po tym wszystkim, co stało się, tego dnia nie chciała być sama w pokoju, nie potrafiła.
Mimo tego, że zawsze nie były, ze sobą zgodne tym razem potrzebowała jej obecności jak nikogo innego.
Bliźniacza więź to było coś, od czego nie dało się odciąć nawet jeśli by się bardzo starało.
Niran towarzyszyła, jej dając swoją osobą poczucie bezpieczeństwa.

Sprawdzanie tekstu...

W odróżnieniu od siostry wprowadzała do gotyckiego klimatu nieco kolorów.Jej długa zielona suknia, układając się, u dołu w kształt bombki krępowała nieco swobodne ruchy. Dziewczyna musiała stawiać je pomału i uważać, aby się nie wywrócić.
Góra przypominała długi prostokąt ciągnący się wzdłuż piersi pozwalający na odsłonienie ramion.
Pantofelki ze skóry krokodyla nabłyszczane nienaturalnym pyłkiem hałasowały przy każdym jej kroku.
Chociaż były, bliźniaczkami zazwyczaj ich stroje różniły się od siebie. Mimo tego, że miały takie same kształty nie było szans, aby jedna od drugiej pożyczała garderobę.
W stylizacji Niran nie było nic z Efneji, chociaż obudowie ubierały się u tego samego stylisty.
Warkocz zapleciony od góry opadał na jej plecy i poruszał się przy każdym gwałtowniejszym ruchu. Między nim maila powplatane polne kwiaty co nadawało jej jeszcze więcej delikatności i kobiecości.
Kiedy Efneje nazywano Krukiem, Niran porównywano z niebiańską dziewicą.
Oczywiście do obydwóch dziewczyn zwracano się tylko wasza wysokość, nazwy te wykorzystywano, prywatnie rozmawiając między sobą.
Niran kręciła się po sali w tę i z powrotem cały czas głośno rozmyślając nad tym co się stało.
Nie potrafiła znaleźć sobie miejsca. Chociaż to Efneje dotknęło to osobiście, to ona poczuła się tak jakby i jej zagroziło życiem.
– Nie mogę zrozumieć, jak Tiau mogła zrobić coś takiego, przecież wiedziała, że zostanie wypuszczona. Mogła wyjść na wolność i zacząć nowe życie. Ojciec odszedłby z nią i pomógł odnaleźć się w rzeczywistości, poza tym mówisz, że chciałaś jej pomóc i przekonać ojca, aby pozwolił jej zostać. Naprawdę nie mam, pojęcia co w nią wstąpiło. – złapała się, za głowę nie zwracając uwagi na to, że rozmawia sam z sobą. – Szczęście w nieszczęściu, że to wszystko się stało. Gdyby córka Warinikie cię nie zaatakowała, a odegrałaby, rolę niewiniątka moglibyśmy ją wypuścić, a ona zaszkodziłaby całemu państwu. Widocznie jej nieobliczalność nie ustaje. Całe życie jest dzika i nikt tego nie zmieni, nawet oferta z pozostaniem między nami.
Księżniczka starała się zrozumieć co kierowało Tiau kiedy posunęła się do zaatakowania jej siostry, ale nie potrafiła znaleźć dla niej wyjaśnienia.
Efneja wyciągnęła do niej rękę, a ta ją odrzuciła. Z ich pomocą naprawdę miałaby o wiele łatwiej. Widocznie przestępcy po prostu się nie zmieniają.
Kiedy usłyszała opowieść siostry o tym jak córka Warinikie ją potraktowała była w szoku. Podziwiała ją również za to, że weszła sama bez strażników do przestępcy, ona nigdy nie zrobiłaby czegoś tak ryzykownego, a z drugiej strony nie rozumiała, dlaczego nie chciała zostawić przy sobie chociaż jednego strażnika, przecież mogła zginąć.
Dopiero w momencie kiedy zdała sobie sprawę, że Efneji mogłoby, z nią być poczuła to jak bardzo by tęskniła gdyby jej nie było. Chociaż często się ze sobą kłóciły, a Nawet można byłoby powiedzieć, że częściej niż żyły w zgodzie to mimo to kochała tę dziewczynę jak całe swoje rodzeństwo.
Zatrzymała się na moment i spojrzała w stronę skulonej siostry.
Przerażenie nadal nie schodziło jej z twarzy, jeszcze nigdy nie widziała jej w takim stanie.
– Muszę podziękować aniołom za to, że dały ci szansę przeżyć. Może pójdziesz ze mną do świątyni? – zaproponowała. Chciała oderwać ją od złych myśli i zrobić coś, aby w końcu zaczęła mówić.
Efneja poruszyła, lekko nogą a koc zjechał, odkrywając jej kolano.
– Nie możesz tak cały czas siedzieć. Niebezpieczeństwo już minęło, przeżyłaś to.
– Od śmierci dzieliło mnie tylko parę sekund – przemówiła, a jej wargi lekko odkleiły się od siebie, nadal wypowiadała słowa z przerażeniem – jeden zły ruch, a już by mnie tu nie było. Chciałam tylko jej pomóc. Na początku wątpiłam w jej szansę na zmienne, ale stwierdziłam, że skoro Warinikie jej wierzy to, może warto byłoby jej pomóc, że być może nie jest, taka jak wszyscy ją oceniają. – zrobiła chwilową pauzę. – bardzo się pomyliłam, i nie pozwolę sobie na to więcej.
Niran zrobiła delikatne kroki, aby dotrzeć pod łóżko siostry. – Na szczęście już po wszystkim. – chciała przykucnąć obok Efneji, ale sukienka uniemożliwiała jej ten ruch. – jesteś cała, a Koi na pewno wymierzył sprawiedliwy wyrok tej zdrajczyni. Podziękuj aniołom za to, że wszystko skończyło się dobrze.
– Aniołom ? – zapytała ze zdziwieniem – uważasz, że to dzięki nim ocalałam?
– Tak, one nad tobą czuwają. – zapewniła.
– To nie one mi pomogły, to ja pomogłam sobie. Gdyby nie mój refleks i przeczucie, że coś się zaraz stanie to szkło przecięłoby mi szyję. Nie zawdzięczam tego Aniołom i nie zamierzam im za nic dziękować. Wszystko to, co się stało, jest tylko moją zasługą. – odpowiedziała pewna siebie.
Efneja pokręciła lekko głową, ale postanowiła powstrzymać się od komentarza . Siostra zawsze miała inne zdanie na temat religii, niech pozostanie, przy swoich przekonaniach skoro nie wierzy w ich siłę.  

Łańcuch żywiołówWhere stories live. Discover now