.....

19 4 0
                                    

- Nic nie zrobiłem tej dziewczynie, a ta cała historia jest nieprawdziwa, ewidentnie ktoś chce mnie wrobić. Nie ma innej szansy na wyjaśnienie tego co się stało.
- Czyli nadal nie przyznajesz się do winy ? - zapytał dla upewnienia mężczyzna.
- Nie mam zamiaru przyznawać się do czegoś, czego nie zrobiłem ! - krzyknął, nie wytrzymując tego wszystkiego, co działo się wokół niego.
- Mamy twoje listy na nich jest twoje pismo, koszule we krwi damy dworu, czy to naprawdę niewystarczające dowody ? - starzec był oburzony postawą Tomba. Uważał, że jako rycerz mógłby mieć, chociaż teraz trochę honoru i przyznać się do tego co zrobił, ale czego tu wymagać od mordercy i to takiego co potrafił przez tyle czasu siedzieć cicho i zgrywać niewiniątko.
- Spodziewaj się, że jutro usłyszysz wyrok i nie licz na to, że będzie łaskawy. Dopilnuje, żebyś dostał to, na co zasługujesz.
- Śmierć za śmierć ? - przeraził się Tomb - Chyba nie planujecie mnie powiesić? Ja naprawdę nic nie zrobiłem, nie mam, pojęcia kto tak bardzo mnie nienawidzi, ale gdybym tylko mógł, zabrałbym się za to, aby przed wami stanął prawdziwy przestępca. Jeśli mnie zabijecie, to nic wam nie da. Ten który tu grasuje, dalej będzie stwarzał niebezpieczeństwo, a wy pozbędziecie się najlepszego rycerza na swoim zamku.
Cała rada zlekceważyła jego przemowę i zabrali się, za zbieranie papierów kończąc spotkanie.
Główny przewodniczący wskazał palcem w stronę strażnika, aby odprowadził jeńca do swojej celi.
- Nie macie prawa mnie aresztować! Nie zabiłem tej dziewczyny! Mordercą jest ktoś inny!- krzyczał i szarpał się dziko wyprowadzany z sali.
Kiedy znalazł się, poza nią było słychać tylko trzask zamykających się drzwi.
Nan- gła złapał się za głowę i usiadł załamany przy stole.
- Dobrze się czujesz przyjacielu ? - zapytał drugi doradca
- Tak, tak — poklepał go po ręku którą położył na jego ramieniu.
- Więc czym się przejmujesz ?
Starzec przeciągnął ręką po twarzy i westchnął głośno. - Nie mogę zrozumieć tego, że nawet tak zaufany człowiek jak Tomb może okazać się mordercą. Wychodzi na to, że nie powinno się nikomu ufać. Skoro główny rycerz króla jest zdrajcą to, co można pomyśleć o reszcie.
Drugi mężczyzna o ciemnej długiej brodzie i krzaczastych wąsach zaczął głośno rozmyślać. - Takie jest życie. W każdej chwili możemy się na kimś zawieść, chociaż w ogóle nie spodziewaliśmy się tego. Tomb jest mordercą. Co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Wszystkie dokumenty w śledztwie grają na jego niekorzyść, to by było naprawdę dziwne gdyby okazało się, że jest niewinny.
Starzec pokiwał głową i uderzał piórem w kartkę. - I ja nie podejrzewam, że Tomb jest bez winny.
- A ja jeśli można się, wtrącić nie jestem do końca pewien. - z końca stołu odezwał się gruby mnich zasiadający w ich radzie jako przedstawiciel religii. Zawsze miał trochę odmienne zdanie na temat wszystkich co inni, ponieważ jak twierdził, on mądrość czerpał od Aniołów.
Cała rada skierowała w jego stronę oczy.
- Uznam wasz wzrok za pozwolenie. - powiedział, zaznaczając w ten sposób, że nie uzyskał żadnej odpowiedzi.
- Ta cała sprawa wydaje mi się trochę dziwna. Owszem Tomb mógł zabić dziewczynę, bo jak czytamy, list tak właśnie z niego wynika. Miał romans, prześladował ją, a kiedy nie chciała, z nim być po prostu się jej pozbył. Takie sprawy się zdarzają, niestety psychika ludzka do dziś pozostaje wielką zagadką dla mędrców, jednak ja mimo tych wszystkich faktów widzę w oczach tego człowieka przerażenie, a musicie sami zauważyć, że jak do tej pory nigdy nie zastaliśmy go w takim stanie.
Nan- gła machnął lekceważąco ręką. - Jeśli to są, twoje spostrzeżenia to daruj, ale ja pozostanę przy swoich.
Cała reszta również poparła, starca mówiąc między sobą co o tym wszystkim myślą.
- Był przerażony. Też masz się czym dziwić. Każdy by się bał gdyby jego zbrodnia wyszła na światło dzienne. Tomb po prostu wie, że jeśli nie przedstawi, nam zadowalających dowodów czeka go śmierć i to stąd jego stres.
Kapłan przekręcił się lekko w krześle i poprawił wielki brzuch który zasłaniał mu cały świat znajdujący się przed nim.
Jego wielką zmorą było obżarstwo.
Nie potrafił się povhamowac kiedy widział coś przed sobą. Każde jedzenie połykał w całości i czekał na dokładkę.
Nawet teraz kiedy wszyscy zachowywali powagę on zabierał ze stołu winogrona które stały przed nim zajadając się nimi co chwila.
- Nie mówię, że mu wierzę, ale według mnie jego przerażenie i słowa które wypowiada, wskazują również na to, że mógłby, by zostać przez kogoś wrobiony. W końcu przecież wszyscy jak tu jesteśmy znamy Tomba, jedni lepiej drudzy gorzej, ale każdy wie jaki on jest. Kiedy dowiedział się, że Dijiśin nie żyje nie wydawał się być przerażony tym, że cała prawda wyjdzie na jaw. Podsuwał nam pomysły i starał się jak najszybciej rozwiązać całą zagadkę, aby znaleźć sprawcę. Obraz tego Tomba zupełnie nie pasuje mi do niego wydarzeń które poznaliśmy wtedy. Musicie mi przyznać, że w tym wszystkim jest coś dziwnego.
Cała rada patrzyła się, na siebie nie wiedząc co odpowiedzieć na podejrzenia kapłana.
W sumie było w tym trochę racji, Tomb był w szoku kiedy dowiedział się, że to jego podejrzewają o morderstwo, ale przecież mógł też dobrze grać.
- Więc co twoim zdaniem należy zrobić ? Uniewinnić go ? - zapytał z irytacją Nan- gła
- Nie mówię tu od razu o uniewinnieniu, ale może warto byłoby na trochę wstrzymać się z podejmowaniem decyzji o wyroku kary śmierci. Jeśli ocenicie, człowieka źle a okaże się, że nie był, niczemu winny będziecie mieli jego krew na swoich rękach, a jemu już nie przywrócicie życia.- ponownie wsadził winogrono w usta i pogryzł pestkę.
- Dobrze wiem, że jesteś od zawsze za życiem, ale czasami trzeba się kogoś pozbyć jeśli zagraża innym.
- Nie mówię, że nie — odpowiedział kapłan. - Ja tylko proszę was o umiarkowanie i przeanalizowanie całej sprawy. Może warto byłoby, poszukać świadków którzy mogliby zeznać, że widywali Tomba i Dijiśin razem. Dobrze by było gdyby ta dziewczyna która wskazała, nam dowody mogła zeznać osobiście.
- Będzie ciężko ją namierzyć — zauważył jedne z rady.
- Moglibyśmy wywiesić informacje, że wszystkich którzy wiedzą coś w sprawie śmierci Dijiśin prosimy przed oblicze króla — zaznaczył drugi.
- To doskonały pomysł — potwierdził Nan- gła
- Mam jeszcze jedną osobę którą warto byłoby wezwać w tej sprawie. - zauważył kapłan
- Kogo masz na myśli ? - zainteresował się starzec.
- Córkę króla. Amandę
Karu odkręcił się, w ich stronę po raz pierwszy reagując podczas całej narady.

Łańcuch żywiołówWhere stories live. Discover now