Piękna i Bestia .

420 33 61
                                    

Młoda dziewczyna wybiegła przed dom aby pożegnać ojca ruszającego w drogę. Ruwee siedząc już na koniu schylił się do ukochanej jedynaczki i pocałował w czoło.
- Co mam ci przywieść kochanie.
- Różę tato. Najpiękniejszą.
- Dostaniesz ją skarbie. Wrócę jutro.
Dziewczyna machała ojcu aż nie zniknął za bramą miasteczka.

Została sama w miasteczku pełnym ludzi uważających ją za pokręconą. Może i była inna niż inni lecz właśnie to w sobie lubiła. Szła rynkiem z koszykiem i książką. Wszystkie spojrzenia były skierowane na nią. Nie wiedziała czy to wścibstwo czy zaineresowanie jej niezwykłą urodą.

To znów on. Gaston. Co za natręt. Był zwykłym wpatrzonym w siebie półgówkiem. Może i był wybornym myśliwym ale nie dla niej. Chciał się jej oświadczyć. Co za tupet! Wzieła książkę i po raz kolejny odpłyneła w krainę marzeń.

Było już ciemno. Samotny mężczyzna zgubił w lesię drogę. Postanowił skręcić w nieznaną dróżkę. Dotarł nią do zamku. Dość niezwyklego. Wszystko wokół niego pokryte było śniegiem chociaż był środek lata. Zatrzymał konia przed wejściem.

Nie zagościł w nim długo. Przerażony Nabierrie jak najszybciej chciał opuścić zamczysko. Wskoczył na konia. Będąc już w ogrodach zobaczył kwitnący krzew. Zatrzymał się. Róża. Przepiękna róża kwitła mimo mrozu i śniegu. Zerwał ją. Usłyszał głośne rżenie konia. Zerwał się i uciekł. Mężczyzna usłyszał za sobą ciężki oddech. Upuścił kwiat.

Karmiła przed domem kury, gdy wrócił koń jej ojca. Sam. Bez wozu i woźnicy. Coś się stało. Wbiegła na werandę. Odłożyła miskę z ziarnem i chwyciła chustę. Wsiadła na wierzchowca i ruszyła na ratunek ojcu.

Dojechała do ogromnego zamczyska. Wokół panowała zima. Weszła do środka. Drzwi były otwarte. Weszła. Wołała. W odpowiedzi dostała wołanie ojca o pomoc. Chwyciła świecznik i pobiegła za głosem.

- Padmé! Uciekaj stąd za nim on wróci.
- Nie! Wyciągnę cię z tego.
- Nie masz czasu. Zostaw mnie i zapomnij. Wróć do domu i nigdy nie wracaj.
Przerwał im głośny, powolny oddech.
Właściciel zamku przybył do nich.

Uniosła świecznik aby go zobaczyć. Zamarła. Okuty w ciężką czarną zbroję. Jego oddech mroził krew w żyłach. Górował nad nią znacznie wzrostem. Głowę przykrywał hełm a twarz zakrywała maska. Pozwolił jej porozmawiać z ojcem.

Siedziała w celi. Podstępem uwolniła ojca i sama przyjeła karę. Naberrie został wygnany z zamku. Obiecał wrócić po córkę. Została sama za towarzyszów miała żywy świecznk i zegar. Poznała dzięki nim tajemnice zamczyska i wyszła z celi. Poznała też imię władcy zamku. Vader zwany też Lordem Vaderem. Był wobec niej oschły. Nie cierpiał jej po tym co zrobiła. Podziwiał ją za spryt i odwagę lecz tego nie okazywał.

Ruwee wrócił do miasteczka. Opowiedział wszystko mieszkańcom. Wzieli go za wariata. Nik nie chciał mu pomóc. Jedynie Gaston, zainteresowany Padmé udawał zaangażowanie. Poczekał aż odzyska siły i obmyśli plan odbicia córki z rąk tego potwora.

Mijały dni. Padmé spędzała je samotnie. Tylko czasami widywała Vadera. Za towarzyszy miała ożywione meble i inne sprzęty. Chciała poznać ich tajemnice. Raz zawędrowała do opuszczonego skrzydła budynku.

Meble były powywracane i zniszczone. Na ścianach widniały głębokie bruzdy. Jej uwagę zwrócił obraz. Wielki i poszarpany. Podeszła do niego. Dotkneła postrzępionego kawałka płótna. Obraz był teraz kompletny. Wpatrzyła się w niego. Był niezwykły.

Na płótnie namalowany był portret. Przedstawiał mężczyznę. Młodego i przystojnego. Usta kształtowały się w łagodny i przyjazny uśmiech. Krótkie, złote włosy a do tego piękne, jasne oczy koloru nieba. Ubrany był w królewskie szaty. Tylko kto zniszczył ten obraz? I kim był młodzieniec z obrazu? Nie znalazła odpowiedzi lecz różę. Przyktyty kloszem kwiat unosił się delikatnie. Podeszła bliżej chcąc jej dotknąć. Usłyszała oddech.

Odległa Galaktyka , czyli Dziobak tworzy  ❤Where stories live. Discover now