Pamiętam cię mamo .

327 33 50
                                    

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Po hucznym świętowaniu zwycięstwa nad Imperium nie było już śladu

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Po hucznym świętowaniu zwycięstwa nad Imperium nie było już śladu. Wszyscy mieszkańcy wioski na drzewach i ich goście pogrążyli się w śnie po długiej zabawie. Jednak wśród nich był wyjątek.

Leia nie mogła spać. Nie było to spowodowane głosnym, jak nigdy, chrapaniem Hana czy Lando. To coś innego nie pozwalało jej spać. Dziwne uczucie jakby ktoś ją obserwował lub był tuż obok. Ostrożnie, aby nie obudzić leżącego obok Solo, wstała z miejsca i wyszła z niewielkiej chatki.

Niebo mieniło się tysiącami gwiazd, chłodny wiaterek muskał liście drzew i roślin. Otaczała ją cisza i ciemność. Przeszła kilka kroków w kierunku wiszącego mostka. Coś ciągneło go w kierunku lasu. Wśród zarośli, w oddali zauważyła dwa, blade, błękitne
światła. To one je wzywały.

Luke przewrócił się na bok otwierając oczy. Rozejrzał się po chatce. Wszycy spali brakiwało tylko jego siostry. Zrzucił z siebie koc i chwycił miecz. W Mocy wyczuł że Leia oddala się od wioski.

Siedziała skryta za wielką paprocią. Obserwowała niewielką polanę, na której znajdowała się para młodych ludzi. Jej rodzice. Słyszała ich cichą rozmowę. Nie chciała im przeszkadzać. Czy miała pełne łez. Otarła je rękawem, a gdy podniosła głowę zobaczyła stojącego obok ojca. Anakin uśmiechał się do niej.
- Nie musisz się kryć. Czekamy na ciebie. - młoda kobieta poszła za duchem.

Młody Jedi błądził po ciemnym lesie. W ręku ściskał miecz, w każdej chwili był gotowy do ataku. Czuł silną obecność Leii. Przeczucie kazało mu spojrzeć w bok. Pomiędzy drzewami ujrzał dziewczynę w jasnej sukience w towarzystwie dwójki duchów.

Padmé tuliła do siebie swoją córkę. Robiła to po raz pierwszy. Opuściła ją zaledwie kilka chwil po narodzinach. Przez te wszystkie lata jedno spojrzenie na twarzyczkę maleństwa musiało jej wystarczyć. Organa objeła ją w pasie i przytuliła. Nie zaprzątała sobie głowy tym że jej matka jest duchem, była z nią i tylko to się liczyło. Kobieta była taka jak w jej wspomnieniach.

Luke stał osłupiały wpatrując się w scenę na polanie. Zapłakana lecz szczęśliwa Leia stała obok ich ojca i kobiety niezwykle do niej podobnej. Spojrzenia zebranej trójki padły na blondyna. Nieznana mu kobieta puściła córkę i wyciągneła do niego rękę, prosiła go aby do nich dołączył.

Młodzieniec przyjrzał się jej dokładnie. Długie, kasztanowe włosy opadały na plecy, ubrana była w niebieską sukienkę, otaczała ją błękitna poświata. Spojrzał w jej brązowe oczy, identyczne do oczu Leii.
- Luke... - wyszeptała.
Znał ten głos. Łagodny i melodyjny z niutką radości jak i troski. Było to pierwsze słowo jakie kiedykolwiek usłyszał. To słowa jego matki.

Blondyn podszedł do matki. Zamknął oczy i oparł głowę na jej ramieniu. Uśmiechnięta Padmé gładziła go po włosach.
- Pamiętam twój głos.
- Wiem Luke. Nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłam synku. Byłeś taki maleńki, gdy cię opuściłam. Wybaczysz mi to?
- Nigdy bym cię o to obwinił mamo. - Amidala pocałowała go w czoło.

Anakin stał z boku. Cieszył go widok żony z dziećmi a jednocześnie bolał. Jego rodzina była szczęśliwa a jego zżerały wyrzuty sumienia. Tak mogło by być zawsze lecz on musiał wszystko zniszczyć. Chciał zejść im z oczu czując się winnym. Nie pozwoliła mu na to córka. Jej dłoń dotkneła jego ramienia nie pozwalając odejść.
- Zostań z nami tato. Już raz cię straciliśmy, nie powtarzajmy tego.

Noc nie mogła trwać w nieskończoność. Powili ciemność nocy ustępowała światłu dnia. Bliźnięta jeśli by mogły zatrzymałyby czas aby rodzice zostali z nimi. Od kilku godzin Anakin z żoną opowiadali prawdziwą, nieznaną dzieciom historię ich przeszłości.

Niebo rozświetlały pierwsze promienie słońca a sylwetki małżeństwa Skywalkerów zaczeły blednąć. Wystraszona Organa chwyciła ich za ręce chcąc w ten sposób zatrzymać ich przy sobie.
- To nic nie da kochanie. Nasz czas nadszedł. Musimy wracać.
- Nie zostawiajcie nas.
- Nie zostawimy was. Jesteśmy z wami zawsze i będziemy.
Para duchów rozpłyneła się w powietrzu.

- Nie martw się. Są z nami. - Luke pomógł jej wstać ze starego pnia na krórym siedzieli.
Szatynka przytakneła mu. Musieli wrócić do wioski zanim zaczną ich szukać.

₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪

IlandaMalfoy udało się! Napisałam!

Odległa Galaktyka , czyli Dziobak tworzy  ❤Where stories live. Discover now