Wolny wieczór .

391 21 59
                                    

Młoda mirialanka zapukała do drzwi pokoju. Rozsuneły się po chwili i weszła do środka. Siedzący dotychczas na łóżku chłopak podszedł do niej. Podała mu przyniesione ubrania.
- Dzięki Daree. Mam nadzieję że uda nam się wyjść ze Świątyni.
- Na pewno. Nie po to szukałam dla nas ubrań abyśmy mogli zwyczajnie poszwędać się po mieście. A to rzadka okazja, mieć kilka dni tylko dla siebie.
- Tylko że mój mistrz jest inny. Nadal traktuje mnie jak młodzika. A mam już piętnaście lat.
- Dobra panie dorosły. Pospiesz się. - padawanka poprawiła swój kaptur i upewniła się czy warkoczyk nie jest widoczny.
- Poczekaj chwilkę. Przebiorę się i idziemy. - odwrócił się i zdębiał. W drzwiach stał jego mistrz.

Nie mu uciec. Odwrócił się tylko a mężczyzna stojący za nim zarzucił mu ręce na ramiona nie pozwalając mu się ruszyć.
- Mistrz Skywalker. - dziewczyna uśmiechneła się do niego.
- Tak to ja. Zdziwieni?
Nie wiedziała co powiedzieć. Jej oliwkowa twarz pobladła jak zwykle gdy nie wiedziała co robić.
- Planujecie coś w tajemnicy?
Nadal panowała cisza. Dwójka padawanów nie wiedziała jak z tego wybrnąć. Anakinowi za to sprawiało to przyjemność. Z zaciekawieniem czekał na to co zrobią.

Cisza trwała już od dłuższej chwili. Czerwone ze złości chłopak wyszarpnął się nauczycielowi.
- Obi - Wan co się stało?
- Mistrzu zrozum że to za wiele. Nadal traktujesz nie jak dziecko. I ośmieszasz przed innymi. - wskazał na milczącą Daree.
- Ja się tylko martwię.
- Dlatego mam ciągle siedzieć w Świątyni?
- Nie. Możesz wychodzić. Tylko tego nie ukrywaj.
- Dobrze mistrzu.

Dziweczyna wyszła zostawiając ich samych. Kenobi się niecierpliwił. Chciał już się przebrać i wyjść.
- Mistrzu. Ja powinienem się przebrać.
- Nie przeszkadzam.
- Ale jakbyś mógł wyjść.
- A tak jasne. - mężczyzna zerwał się z miejsca. - Tylko nie wracajcie późno. - wyszedł.
Żałował tego. Nie wiedzieć czemu. Mistrz był dla niego ważny. Najważniejszy. Lecz ostatnio coś się zmieniło. To on się zmienił. Jego nastawienie do mistrza.

Przebrany chłopak wyszedł. Ona czekała na niego. Ściemniało się już.
O tej porze stolica jaśniała tysiącami świateł. Niesamowity widok. Dziewczyna radowała się wolnością. Za to jej towarzysz spochmurniał. Twarz ukrył pod kapturem a ręce wbił w kieszenie. Zaniepokojona jego zachowaniem pociągneła go w stronę bocznej uliczki.

- Co się z tobą dzieje?
- Nic. Po prostu jakoś tak.
- Obi - Wan widzę że coś się dzieje. Jesteś jakiś inny.
- Wydaję ci się.
- Nie. Od jakiegoś czasu jesteś inny. Ukrywasz coś?
Chłopak chciał uciec bał się wyznać prawdę. Jego znajoma wyczuła to.
- Chodzi o twojego mistrza?
Przytaknął rucham głowy.
- Nie dogadujecie się?
- Nie. Ostatnio ja się chyba zmieniłem. Nie mówię mu prawdy.
- Ale o co chodzi.

Zamilkł. Bał się prawdy. Sam długo z tym walczy żeby tego nie ujawniać. Ale teraz już nie mógł. Daree jest bystra. Wyczyję to lub się domyśli.
- Ja... - zaczął szeptem.
To co usłyszała zszokowało ją. Wiedziała dlaczego Kenobi się zmienił. Nigdy by tego nie podejrzewała. Spojrzała na niego. Płakał. Przytuliła go.
- Powiedz mu. On to zrozumie.

Korytarze Świątyni były puste. Wrócili dość wcześnie. Większość Jedi już spała. Odprowadził ją do jej pokoju. Za jej radą chciał powiedzieć mistrzowi prawdę. Bał się tego.

Stał przed drzwiami mistrza. Wahał się. Jego ręka była kilka centymetrów od drzwi. Musiał zapukać. Zrobił to i wszedł.

- Już wróciłeś? Bawiłeś się dobrze?
- Nie mistrzu.
- Coś nie tak?
Obi - Wan usiadł na jego łóżku ze spuszczoną głową. Po policzkach znów spływały mu łzy. Anakin usiadł obok niego. Przytulił go do siebie tak jak robił to gdy był jeszcze mały.

Nastolatek spiął się czując dotyk nauczyciela. Zrobiło mu się gorąco. Pociły mu się ręce. Nerowo bawił się swoim warkoczykiem. Milczał. Nawet nie miał odwagi mu powiedzieć. Skywalker widział to. Złapał go za rękę.
- Co się dzieje?
Chłopak uspokoił się. Podniósł głowę. Otarł łzy i spojrzał mu w oczy.
- Kocham cię. - wyszeptał.

- Obi - Wan czy ty żartujesz? Czy ty coś piłeś?
Jego padawan pokręcił głową. Zbliżył się do niego. Pogłaskał mężczyznę po policzku. Chciał to zrobić. Zamknął oczy. Pocałował go. Zrobił to powoli i czule. Rozkoszował się tą chwilą. To miał być pierwszy i jedyny pocałunek. Wiedział że zaraz Anakin odepchnie go od siebie i znienawidzi. Ale on musiał.

Był już gotowy. Przestał. Otworzył oczy. Widział na twarzy mistrza że jest on  nadal w szoku. Wstał i wybiegł z pokoju.

Leżał skulony na swoim pokoju. Znów płakał. Było mu wstyd za to co zrobił. Nadal czuł słodki smak pocałunku. Jego ciało przechodził przyjemny dreszcz, gdy o tym myślał. Zdawał sobię sprawę że za to co zrobił zostanie ukarany. Zapewne straci mistrza. I tak już miał złamane serce.

************************************

Nadal nie wierzę że to napisałam.
Bo długich namowach napisałam Obikina.

Odległa Galaktyka , czyli Dziobak tworzy  ❤Where stories live. Discover now