Pretty Skywalker .

171 15 20
                                    

Opowiadanie to jest prezentem urodzinowym dla The_Fugitive_Runner

Życzenia po przeczytaniu shota 😘

************************************

W jednej z willi, położonej na wzgórzu za miastem, odbywało się przyjęcie. Zaproszonymi gośćmi była istna śmietanka towarzyska biznesmanów pobliskiej metropoli.
Gospodarz, Lando Carlissian, przechadzał się po swej pośiadłości, zabawiając gości któtką rozmową. Zadowolenie zebranych było dla niego ważne, ale w tamtej chwili szukał tego jednego gościa.

Mężczyzna w garniturze rozmawiał przez telefon. Rozmowa jednak niezbyt go wciągała, wolał wpatrywać się w widok miasta. Chciał jak najszybciej wrócić do hotelu i zamknąć się w swoim apartamencie.
Jego rozmowa telefoniczna zmierzała ku końcowy, gdy do pokoju wszedł Lando.

Głos jego rozmówcy zamilkł. Rozłączył się i wsunął telefon do kieszeni marynarki. Odwrócił się do wyjścia w którym napotkał przyjaciela.
- Skończ te wieczne interesy i chodź się z nami troszkę zabawić. Zjawiło się dziś wiele urodziwych panien. - mężczyzna wypowiedział to zdanie ściszonym głosem, zapewne coś sugerując.
- Wybacz, ale ja się stąd ulatniam. - Solo minął go w drzwiach i kierował się do wyjścia.

Carlissian dogonił go dopiero na podjeździe. Próbował go już wcześniej dogonić, co chwila pokrzykując za nim jego imię.
Han, gdy jego partner biznesowy go dogonił, rozglądał się za jakimś autem dla siebie.
- Solo, staruszku, co ty wyprawiasz?!
Nie możesz tak się ulatniać w połowie przyjęcia? Wiesz kto się tu zjechał?
- Wiem kogo zaprosiłeś. To twoje przyjęcie i ty zabawiaj gości. - Han podszedł do niego i poprawił mu kołnierzyk przy kwiecistej koszuli.
- Mieliśmy umowę!
- I dortczyła ona tego, że mam się spotkać z naszym potencjalnym klientem, a nie zabawiać snobów.
Lando wziął głęboki oddech.
- Jeśli chcesz pożycze ci Sokoła. - wyciągnął z kieszeni kluczyki. - Ale dbaj o niego.

Han odszukał jedno z licznych aut Landa, któremu ten nadał swojego rodzaju imię. Na jego masce znajdowała się niewielka figurka drapieżnego ptaka, zapewne sokoła.
Solo wsiad za kierownicę. Wnętrze było eleganckie i wyposażone we wszystkie udogodnienia.
Przekręcił kluczyk w stacyjce i z piskiem opon ruszył z posesji ku drodze do centrum miasta przy akompaniamencie krzyków niezadowolenia właściciela samochodu.

Budzik elektryczny wyświetlił godzinę osiemnastą. Sekundę później włączył się alarm. Uporczywy dźwięk roznosił się po całym mieszkaniu.
Ktoś poruszył się na łóżku i spod kołdry wyłoniła się ręka poszukująca przycisku na budziku, aby go wyłączyć. W ślad za ręką, po chwili wyłania się całe ciało.
Złotowłosy chłopak siada na łóżku i przeciera zaspane oczy.

Gdy przeciętni mieszkańcy miasta wracają już do domów, on dopiero szykuje się do wyjścia. Odkąd zamieszkał w metropoli wiódł nocny tryb życia. Wyszedł z niewielkiej łazieki i skierował swe kroki do szafy.
Nie miał w niej jeszcze zbyt wielu ubrań i dodatkowo większość nadawała się tylko do prania.
Chłopak przeszukał resztki swoich ubrań zdatnych do noszenia.

Ostatni rzut oka na swoje odbicie w lustrze i jest gotowy do wyjścia.
Otwiera drzwi tylko po to, aby napotkać za nimi sporą szafę.
Co prawda facet mieszkający obok kiedyś wspominał o tym, że ma wymieniać meble i będą one wnoszone do jego mieszkania i mogą wystąpić utrudnienia, ale nie wspomniał o tym, że robotnicy mający je wnieść są bandą przygłópów i dla swojej wygody wniosą wszystkie meble na korytarz, a potem każdy mebel osobno do mieszkamia.
Chłopak tylko sestchnął i zamknął drzwi. Musiał znaleś inne wyjście.

Nigdy nie był fanem tych drewnianych krat będących podporą dla pnączy, ale tym razem okazały się przydatne. Sprawdził czy są dobrze przymocowane do ściany i zszedł po niej. Mieszkanie na drugim piętrze nie wydaje się czymś trudnym. Czym innym jest zejście z niego po kracie obrośniętej bluszczem.

Odległa Galaktyka , czyli Dziobak tworzy  ❤Where stories live. Discover now