Zdrajca .

399 31 36
                                    

Młoda dziewczyna stała na zboczu góry. Z tego miejsca rozciągał się  widok na leżącą u jej stóp równine. Już od pięciu lat mieszkała na tej planecie.

Nie była taka sama jak inni Jedi. Wychowała się w Świątyni i tam dorastała. Ale na początku Wojen Klonów ona i jej mistrzyni zostały przysłane aby strzec Opuszczonych Archiwów. Dawne Archiwa Jedi mieściły się we wnętrzu owej góry. Były ich strażniczkami. A raczej ona. Mistrzyni opuściła ją kilka miesięcy temu. Dostała wezwanie powrotu do Świątyni w stolicy. Zaraz po jej odlocie została sama.

Od czasu odejścia mentorki wyczuwała potężne zaburzenia Mocy. Czuła potężną ciemność. Powoli zeszła ze stoku. Zbliżała się noc. Pora wracać. Nie wiedziała że ktoś ją odnalazł i niebawem się zjawi.

Niewielki prom wylądował blisko góry. Trap został opuszczony. Ze statku wyszedł niewielki oddział klonów. Po upewnieniu się że jakiekolwiek niebezlieczeństwo nie istnieje dołączył do nich ich przywódca.

Miał na sobie czarną zbroję i hełm. Twarz ukryta była za maską. Peleryna spływała z jego ramion. Milczał. Powolnym i dostojnym krokiem ruszył do wrót wykutych w skale.

Poczuła czyjąś obecność. Przerwała medytację. Opuściła swoją kwaterę zabierając ze sobą swój miecz. Trochę się bała. Był środek nocy. Mieszkańcy pobliskiej osady czasem do niej zaglądali ale nigdy w nocy. Może potrzebują pomocy? Jako Jedi musi im pomagać i strzec. Szybko szła w kierunku wrót. Echo jej kroków odbijało się od skał.

Zatrzymała się. Ciemna Strona. Czuła ją i to dość wyraźnie. Ten kto się zjawił ma ją w sobie. Była prawie u wejścia. Postanowiła użyć Mocy. Wyciągneła przed siebie rękę. Ogromne, skalne drzwi uchyliły się wpuszczając do środka blask jednego z trzech widocznych na niebie księżyców i postać w zbroi. Na piersi widoczny był mały panel ze świecącymi się czerwonymi guzikami.

Nie odezwali się do siebie ani słowem. Błyskawicznie ruszyli do walki. Szkarłatne ostrze przeciw zielonemu. Dziewczyna nigdy nie była dobra w walce na miecze. Odepchnięta przez przeciwnika postanowiła wykorzystać to że góra to jej dom.

Zmęczona wpadła do sali archiwóm. Tysiące holoksiążek zalegało na wysokich regałach. Zabezpieczyła je i wejście do pomieszczenia. On nie mógł ich dorwać a po to zapewne się zjawił. Skarbiec z holokronami też był zamknięty. Mogła opuścić Archiwa.

Rana od klingi miecza na nodze strasznie bolała. Nie mogła biec a on znów ją dorwał. Walka nie miała sensu. Mogła ją uratować tylko ucieczka. Wyczerpana padła. Czerwone ostrze miało już ją uśmiercić. Pozbawiona miecza wyciągneła ręce ku górze krusząc wiszące tam skały. Olbrzymie odłamy zaczeły spadać. Przeciwnik uskoczył w bok ratując się przed zmiażdzeniem.

Pokonanie tego gruzowiska zajmie mu dużo czasu. Wyszła przez jedną ze skalnych szczelin. Poobijana i wyczerpana szła w stronę wioski. Potrzebowała pomocy.

Udało mu się wydostać. Odnalaz ją i dogonił. Dziewczyna była o obec niego bezbronna. Chciała uciekać. Dorwał ją. Nie użył miecza. Chwycił ją i uniósł w górę. Dziewczyna szybko chwyciła w dłoń spory kamień i w momencie gdy miał ścisnąć jej gardło zamachneła się i uderzyła go w maskę.

Upadł na ziemię a ona podniosła i zaczeła uciekać. Nie udało jej się. Rzucił zapalonym  mieczem w jej kierunku. Ostrze Sitha przeszyło młodą Jedi przez samo serce. Padła martwa a rękojeść miecza potoczyła się po trawie.

Uwolnił się od uszkodzonego kawałka metalu, który więził jego głowę i twarz. Jasne promienie wschodzącego słońca oświetlały go. Rozbity kamieniem nos krwawił. Otarł go czarną rękawicą. Poplamił też swój napierśnik. Policzek miał zaczerwieniony. Skóra była tam zdarta i piekła. Ze złotych oczu sływały łzy.

Paliły go. Rzucił hełm daleko. Wydał z siebie krzyk rozpaczy, bólu i nienawiści. Wściekle targał się za włosy. Nienawidził się za to co zrobił. Ale musiał. Tego chciał jego Mistrz. Od tego zależało jego życie  i  rodziny. Podszedł do ciała i odciął dziewczynie warkoczyk. Symbol padawana spoczywał w jego dłoni. Darth Vader znów zwyciężył.

Mieszkańcy wioski do której chciała uciec znalezli ją. Złożyli jej ciało u stóp góry. Zburzyli wejścia do Archiwum. Pradawna wiedza zgineła razem z jej strażniczką.

Vader wrócił do swej twierdzy. Nędzna namiastka domu, jeśli można to tak nazwać. Pośpieszył do swoich komnat. Zastał tam  swoją żonę. Usypiała właśnie ich dzieci. Spojrzała na niego i podeszła. Jak on tego nie znosił. Uratował ją ale za jaką cenę. Razem z rodziną byli więźniami Imperatora a on jego niewolnikiem.

################################

Doznałam ponownego olśnienia. Wypełniła mnie wena i tak opwstał rozdział o Vaderkinie ( Anikxax wiem że ty wolałaś tą " mhroczną " wersję 😏 ). Heroska04 proszę nie bij a czekaj do weekendu.

Odległa Galaktyka , czyli Dziobak tworzy  ❤Where stories live. Discover now