Śnieg .

271 26 35
                                    

Blondwłosy chłopiec stał z nosem przyklejonym do szyby. Spadł właśnie pierwszy w roku śnieg. Bardzo śpieszyło mu się z wyjściem. Rozejrzał się po pokoju. Nigdzie nie było widać jego taty. Bez kurtki chciał wyślizgnąć się do ogrodu. Odsunął już oszklone dzwi tarasowe, wpuszczając do salonu chłód.
- A gdzie ty się wybierasz? - Anakin stał za nim z rękami skrzyżowanymi na piersi.

Luke musiał wrócić. Tata obiecał mu, że wyjdą zaraz po tym jak zje obiad. Zrobił to aż za szybko bo dostał czkawki. Obaj rozbawieni panowie po posiłku ułożyli naczynia w zmywarce i poszli przywdziać się w zimowe okrycia.

Cieszył go widok syna bawiącego się w śniegu. W jego wieku nie miał takich atrakcji. Do dziewiątego roku życia musiał znosić piach. Mieszkanie na pustyni i w tamtejszym klimacie na zawsze zapadło mu w pamięci i zostawiło nie najlepsze wspomnienia
Na szczęście jego matka znalazła pracę w innym, dalekim kraju. Na zawsze zapamięta dzień swoich dziesiątych urodzin, gdy po raz pierwszy znalazł się w Coruscant.

- Luke? - mężczyzna rozejrzał się po ogrodzie. Nigdzie nie było widać chłopca lecz do jednego z krzaków był przyczepiony jego szalik. Wziął go ze sobą chcąc oddać właścicielowi.

Zza drzewa chłopiec obserwował swojego tatę. Stał on kilka kroków dalej z jego szalikiem w ręku. Po cichu wtał i wychylił się zza pnia. Rzucona przez niego śnieżka trafiła ojca w głowę.

- Gdzie jesteś mały łobuzie! - Skywalker gonił swojego syna wśród zasp.
Chłopiec uciekał przed nim piszcząc aż nie upadł.
- Tu cię mam! - złapał go i wziął na ręce. - Teraz zapłacisz za to co zrobiłeś!
- Nie! Tylko nie to! - piszczał Luke udając przerażenie.

- Za karę - Anakin kucnął przy synu - założysz szalik. - gdy to powiedział otulił syna błękitną, wełnianą szarfą.
Chłopiec zrobił nadąsaną minkę. Czuł się przegrany.

Obaj Skywalkerzy ukryli się. Ubrany na ciemno ojciec za drzewem a jego syn w błęlitno - białym stroju za nakwiększą z zasp. Po chwili powietrze zaczeły przecinać ciskane przez nich śnieżne pociaki.

Anakin miał pecha. Próbując uniknąć jednego z trafień i poślizgnął się. Wykorzystał to Luke i usiadł na nim nie pozwalając mu wstać.
- Wygrałem! - zakomunikował z dumą.
Był rozbawiony tym, że jego tata leżał brzuchem na śniego z rękami na głowie niczym pojmany przestępca.

Robiło już się ciemno a oni wciąż bawili się na zewnątrz. Z czerwonymi nosami i policzkami kończyli lepić bałwana. Za ręce służyły mu gałązki  a za oczy, usta i guziki szyszki zerwane z iglaka sąsiadów rosnącego nad płotem.

- Pora wracać do domu. - powiedziała stoją w drzwiach tarasowych kobieta z małą dziewczynką na rękach.
- Jeszcze chwila mamo! - krzyknął Luke, tarzając się z ojcem w śniegu.

❄⛄❄⛄❄⛄❄⛄❄⛄❄⛄❄⛄

Krótki, zimowy shotcik napisany w około półgodziny.

Dziś mijają dokładnie dwa lata odkąd w pobliskim kinie obejrzałam po raz pierwszy Gwiezdne Wojny.
3 stycznia 2016r. to dzień w któtym obejrzałam Przebudzenie Mocy, dokładnie o 17.00 ( tak powinno być a było około kwadrans później, rekalamy ) w 3D z dubbingiem.
Wieczór w którym razem z siostrą poznałyśmy ten świat.
Po wyjściu z kina były jeszcze niezapomniane przezemnie Hot - Dog'i na stacji benzynowej ( dostałam czkawki ).
A po do domu powrocie Ep. 1 w TV.

Odległa Galaktyka , czyli Dziobak tworzy  ❤Where stories live. Discover now