Zbudził mnie świergot ptaków i wesołe okrzyki biegających niedaleko dzieci. Powietrze pachniało igliwiem. Uwielbiałam te wakacyjne poranki na polu kempingowym w sercu lasu.
Jednak, gdy tylko otworzyłam oczy cała ta bajkowa sielanka prysła.
W uszach zaczeło mi dzwonić głośne chrapanie. Uchyliłam powieki i ujrzałam Damerona w pełnej krasie.Wszystkie cztery kończyny wystawały poza śpiwór. Nie zapiął go na noc, bo mu za gorąco. Jama ustna otwarta na oścież i wydobywa się z niej masa uporczywych dźwięków zwanych potocznie chrapaniem.
- Dameron daj spać! - cisnełam w niego tym co miałam pod ręką, czyli swoim butem.
Cios trampkiem w twarz skutecznie go uciszył.
- Dziękuję. - burknełam i niezadowolona wyszłam z namiotu.Wziełam głęboki wdech. Ranne pronienie słonecznie przenikały przez gałęzie drzew i przyjemnie grzały.
Mimo nieprzyjemnej pobudki miałam nadzieję na udany dzień, który zaczełam od szybkiego prysznica.Wracając ze wspólnej, dla wszystkich wczasowiczów, łazienki natknełam się na znajome. Zza drzwi jednego z domków wyjrzały dwie twarze.
- Poe jeszcze śpi?
No oczywiście. Pola, zamiast powitać mnie swoją wieloletnią znajomą z którą spędza wakacje co roku w tym miejscu, pyta o mojego kuzyna, którego poznała ledwie dwa dni temu.
- Nie wiem. - ledwie skończyłam mówić a ta jakby wystrzelona z procy pobiegła do namiotu.
- Pójdę z tobą. - Julka poprawiła okulary i poszłyśmy zobaczyć czy Poe po zjawieniu się Poli jest w jednym kawałku.- Nieźle się urządziliście. - powiedziała z podziwem Julka.
Musiałam przyznać jej rację. Namiot w którym mieszkaliśmy był wielki. Zapewne pomieścił by miejsca do spania dla dziesięciu osób a ja znalazłam niejsca do spania dla dwóch osób, małą kuchnię ( palnik gazowy, stolik i dwa krzesła) , przebietalnie ( koc na sznurku, mający ukrywac osobą chcącą się przebracć) i kąck do czytania dla mnie ( leżak i skrzynka na której leżały moje książki ). W dachu były niewielkie okienka, zakryte plastikowymi szybami. Obok naszych śpiworów walały się nasze rzeczy.Tym czasem Apolonia usadowiła się nam moim miejscu do spania i z typowym dla siebie wyrazem twarzy, opentanej przed demona małolaty, wlepiała ślepia w przebierającego się Poe.
- Jula wypad z namioty. - poleciłam młodszej.
- Już się robi. - wyszła starając się nie patrzeć na to co się dzieje w drugim końcu namiotu.
- W tej chwili za kotarkę Dameron! - krzyknełam wskazując mu koc wiszący na sznurku.
- Jak rozkarzesz. - wziął swoje ubrania i zniknął we wskazanym przezemnie miejscu.
Pola spojrzała na mnie morderczym wzrokiem.Szturchnełam Julke w ramię. Ta otworzyła oczy i usiadła na kocu. Przedpołudnie planowałyśmy spędzić na plaży kilka kroków od pola kempingowego.
- Co znowu?
Ruchem głowy wskazałam na siedzącą na pomoście dziewczyne.
- Przejdzie jej to. - mrukneła i ponownie położyła się na kocu.
Nie mając ochoty na wejście do wody ani leżenie plackiem aż się zesmarzę rzuciłam w Pole niewielkim kamykiem. Moje mistrzowskie umiejętności ciskania czego kolwiek w kogo kolwiek zawiodły i kamyk wpadł do wody. Przweróciłam oczami słysząc jak Pola woła coś do mojego kuzyna i macha radośnie.- Czy ona nie ma innego zajęcia? - zapytałam Julkę.
- Ma ale to zapewne jest o wiele przyjemniejsze.
Jeszcze chwilkę popatrzyłam na Polę, która wręcz nachalnie zmuszała Poe do rozmowy i wróciłam do czytania.
Moja toważyszka z leżaka obok i kontynuowała opalanie.- Ja tego nie wytrzymam! - krzyknełam wstając z leżaka.
Julka, która zdążyła zasnąć i spiec się na raka, obudziła się.
- Tej dwójki! - wskazałam na Polę i Poe.
Dameron właśnie uczył ją prawidłowego zarzucania wędką. Pola stała z nią w ręku a Poe pokazywał co ma poprawić. Dziewczyna była czerwona na twarzy i cały czas chichotała.
- To co zamierzasz zrobić? - zapytała Julka.
- Idę do lasu. - wstałam.
- My też. - zapiszczała Pola i błyskawicznie znalazła się obok mnie.- Powieśmy ją na drzewie za szyję. Ładnie proszę. - szepnełam Julce do ucha.
- Zgadzam się. Pomogę ci i to bardzo chętnie.
Szłyśmy naburmuszone przez las. Głowy nam pękały od pisków Poli zachwycającej się każdą sylabą wypowiedzianą przez Poe.
- A może ukamienujemy ją szyszkami?
- Utopimy w jeziorze.
- I zasypiemy w piasku.
Zajęte sposobem pozbycia się Poli nie zauważyłyśmy zniknięcia owej dwójki.- Nic ci nie jest? - zapytał zmartwionu nachylając się przy niej.
- Boli. Bardzo boli! - Pola teatralnie położyła sobie dłoń do czoła i wysuneła do młodzieńca bolącą nogę.
- Spokojnie. Zaraz coś poradzimy. - ostrożnie wziął ją na ręce i ruszył w drogę powrotą.
- Ty to widzisz? - zapytałam.
Wniebowzięta Pola wtulała się w niosącego ją Damerona.
- Nigdy nie wymarzę sobie tego z pamięci. - jękneła Julka.- No i gdzie one się podziały? - zapytałam siebie samą.
Cała trójka rozpłyneła się w powietrzu, gdy tylko na chwilę opuściłam ich aby skorzystać z toalety.
Rozejrzałam się do okoła i zobaczyłam Julkę idącą w moją stronę.
- Idź szybko do namiotu.Stanełam przy wejściu i nasłuchiwała.
- Nie będzie boleć? - zapytała Pola.
- Zrobię to delikatnie. - zapewnił ją Poe.
- Ja nie wiem. A jeśli...
- Spokojnie. Postaram się zrobić to jak najlepiej.
- Poe a czy to twój pierwszy raz?
Na te słowa zrobiłam wielkie oczy. Co oni tam robili?! Julka nie wyglądała na zszokowaną a na zaciekawioną.
- Ja tam wchodzę. - szepnełam do Julki.
- Nie. - też szeptała ale jej głos był stanowczy.
Po chwili ciszy w namiocie znów było coś słychać.
- Gotowa?
- Tak.
Nie wtrzymałam i wparowałam do namiotu i zobaczyłam to.Pola leżała na moim śpiworze i jęczała. To samo robił Poe, pochylając się nad nią. Nawet ściągnął swoją bluzę a ona trampki. Jedną mogę położyła na jego barkach.
- Spokojnie. Nie zrobię ci krzywdy.
Kolejny pisk dziewczyny rozbrzmiał w namiocie. Wyglądało to dość dwuznacznie. Pewnie nie zwrócili by uwagi na moje wejście ale ja sama je zakomunikowała i to dość głośno.
- Co tu się dzieję?!- Nic. - powiedział Poe odsuwając się od dziewczyny.
- Nic?!
Chwila milczenia i wymiany spojrzeń.
- Chyba kostkę skręciłam a Poe chciał ją nastawić. - Pola pokazała zaczerwienioną i opuchniętą kostkę.
- Czy ty oszalałeś?! - ruszyłam w stronę swojego kuzyna.
- Chciałem pomóc.
- Dobra koniec tego. Bierzemy ją do szlitala. - zaczełamszukać kluczyków do jeepa Poe.
Całej sytuacji przyglądała się Julka.
- To ja poszukam rodziców Poli.- Ty wiesz jak to wyglądało?!
- Domyślam się.
Kłótnia a raczej moje wrzaski na Poe miały swoją dalszą część przed szpitalem.
Lekarze zajeli się nogą Poli a nasza trójka czekała na jej rodziców, którzy mieli zaraz się zjawić.
- Nie jesteś za stary na uganianie się za małolatami?
- Ona sama za mną łazi.
- Nie dziwie się jej. Jakbym spotkała faceta o wyglądzie przystojnego latynosa to też bym nie narzekała. I my jesteśmy rodziną?!
- Najwidoczniej.
Wziełam kilka wdechów.
- Od teraz nie spuszczam ciebie i Poli z oczu. O żadnych a tym bardziej nocnych wypadach do lasu nie marz.
- Ale...
- Milcz!
Odeszłam.- Siedz! - syknełam widząc jak Pola chce wstać.
- Tylko na chwilkę.
- Nie.
Po tym całym incydencie z nogą i jej leczeniem przez Damerona zostałam niańką tej dwójki.
- Chwileczkę. - jęczała błagalnie Pola.
- Ostatni raz mówię nie.
Zawiedziona dziewczyna patrzyła na Poe, który uczył nurkowania Julki.
- Na mokro jest taki boski. - powiedziała rozmarzonym głosem i została przez to zdzielona po głowie moją książką.¤₪¤₪¤₪¤₪¤₪¤₪¤₪¤₪¤₪¤₪¤₪¤₪¤₪¤
The_Fugitive_Runner mam nadzieję, że kolejny wypad pod namiot z Dameronem potoczy się wam lepiej 😏

YOU ARE READING
Odległa Galaktyka , czyli Dziobak tworzy ❤
RandomW mojej książce znajdziesz różnego rodzaju one - shoty ze świata Gwiezdnych Wojen. Wiem że to nic orginalnego lecz wejdź i oceń moją pracę. Życzę miłego czytania.