Czas dokopać Imperium .

334 29 40
                                    

Rebeliant stał na dachu jednego z budynków. Obserwował znajdującą się u dołu ulicę. Było jeszcze dość wcześnie, więc jaki kolwiek ruch był znikomy.

Zrzuciła na ziemię skrzynki stojące obok jednego ze sklepików. Liczyła że to zatrzyma żołnierzy Imperium. Była już zmęczona ucieczką. Musiała znaleść kryjówkę. Wbiegła w wąską uliczkę. Niech to diabli. Ściana. Próbowała zawrócić lecz szturmowcy jej na to nie pozwolili.

Nie mogła się podać. Widziała że mają ją na celu. Broń była w gotowości. Jeden ze szturmowców szedł w jej kierunku z kajdankami. Stała spokojnie czekając na dogodny moment do ataku.

Pocisk niewiadomego pochodzenia ugodził jednego z Imperialnych w głowę. Dwójka pozostałych chcąc dowiedzieć się skąd atakują nie dopilnowała zatrzymanej. Wyciągneła  przymocowaną do nogi broń. Jednym sprawnym ruchem rozsuneła elektropałkę i zaatakowała.

Ciosem w kark z zaskoczenia powaliła jednego, drugi stawiał większy opór lecz kilka kopniaków starczyło. Skończyła w momencie, gdy zjawił się jej wybawca. Rebeliant czatujący na dachu czekał właśnie na nią. Zobaczył że ma kłopoty i postanowił działać. Pomógł sobie blasterem.

Przykucneła pod murem rozmasowojąc bolącą nogę. Pancerze wojskowych były twarde. Znów będzie miała siniaki od kopania szturmowców. Umiała się bronić lecz jej ruchy nie były wyćwiczone. Działała instynktownie.

- Dziękuję panu za pomoc. - powiedziała w kierunku idącego do niej  mężczyzny.
- Nie ma za co. Ale i bez tego byś sobie poradziła.
- Przysyła pana Sojusz?
- Tak.
- Musi mi pan pomóc w dotarciu do dowództwa.

Po kryjomu wróciła po swoje rzeczy zostawione w kosmoporcie. Z domu zdążyła zabrać tylko torbę z kilkoma rzeczami. W okolicy lądowisk nie było widać żadnych żołnierzy, poszła do promu którym przyleciała i zabrała swoją własność.

- Powiesz mi dlaczego twój ojciec jest tak ważny dla Rebeli? - mężczyzna spojrzał na nią ustawiając autopilot.
- Zajmuje się pozyskiwaniem nowych ludzi. Czasem też uda mu się nawiązać współpracę z jakimś przedsiębiorcą skłonnym wspomagać Sojusz. Dzięki niemu rebelianci mają część sprzętu. - skuliła się na fotelu drugiego pilota.
- Imperium go dorwało?
- Dwa dni temu. Próbował ich zatrzymać a ja pobrałam wszystkie dane z komputera i uciekłam.

- Witamy ponownie kapitanie Skywalker. - mężczyzna z rasy kalamarian wyszedł przybyłej dwójce na spotkanie.
- Admirale Ackbar przedstawiam panu córkę Bordema.
- Dobrze cię widzieć dziecko. Zapewne ojciec cię przysłał.
- Nie admirale. Został aresztowany. Jestem tutaj aby ostrzec Sojusz.

Dziewczyna siedziała sama w pustym pomieszczeniu. Zebranie się skończyło. Osoby z którymi jej ojciec  współpracował dla Rebeli zostali ostrzeżeni. Padła też propozycja odbicia jej ojca.

- Przez to całe zamieszanie nie wiem nawet jak masz na imię. - Anakin wszedł i usiadł obok zamyślonej nastolatki.
- Peneole. Podobno pomysł matki. Porzuciła mnie dla własnej kariery w Imperium.
- Dlatego walczysz? Aby się zemścić.
- Nie. Chcę pomóc innym aby dzięki temu poczuć że jestem dla kogoś ważna.
- Dla Sojuszu jesteś ważna i to bardzo.

Peneole została w bazie buntowników. Została tam dla bezpieczeństwa a także dlatego że Imerium zniszczyło jej dom. Nie miała niczego a czas zabierały jej myśli o ojcu w więzieniu.

- Proszę mi pozwolić. - próbowała dogonić jednego z dowódców.
- Decyzja zapadła. Zostajesz.
- Ale tu chodzi o mojego ojca. Ja muszę go ratować.
- Zostajesz i koniec dyskusji.

Nerwowo krążyła po swojej kwaterze. Paznokcie były już obgryzione. Peneole już od rana czekała na wieści czy jej ojciec został odbity.
Usiadła na twardym materacu, gdy ktoś wszedł.
- Nie leciałeś?
- Nie. Zostałem aby nie było ci smutno. - Anakin usiadł obok niej.
Dziewczyna spojrzała na niego chłodno.

Płacząc ze szczęścia biegła w stronę ojca. Misja się udała. Bordem ściskał ukochanę jedynaczkę. Wypełniała go duma na myśl że wolność zawdzięcza właśnie jej. Dostrzegł że dorosła przez te kilka dni.

- Wylatujesz? - podeszła do jednego z myśliwców.
Skywalker wychylił się zza maszyny.
- Wracam do rodziny. Nie ty jedyna nasz kogoś bliskiego kto za tobą tęskni.
- Zapomniałam ci podziękować.
- Za co?
- Za wszystko. Za pomoc i wsparcie.

¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤

Kompletnie nie miałam pomysłu na tego shota. Znając pewne osoby i tak mnie zasłodzą. Jestem tego pewna.

Odległa Galaktyka , czyli Dziobak tworzy  ❤Where stories live. Discover now