6.

853 72 21
                                    

           ~ Piętnaście lat później ~

Szary zając spokojnie skubał młode pędy, ciesząc się osłoną z gęstych koron drzew.

Nagle długa strzała z impetem zanurzyła się w jego drobnym tułowiu, przebijąc go na wylot.

Z zarośli powoli wyłoniła się drobna panienka. Uśmiechnęła się dumna z siebie, widząc ustrzelonego zająca.
Na palcach, zważając by szyszki i gałęzie nie wbiły jej się w bose stopy, podeszła do swej ofiary.
Położyła łuk na ziemię, następnie okryła podrapane kolana materiałem swojej nieco poszarpanej sukienki i opadła na ziemię.
Odgarnęła za uszy długie włosy, o niespotykanej, srebrzystej barwie, po czym przyjrzała się swojej zdobyczy.
W końcu mocnym szarpnięciem wyciągnęła strzałę z zająca i wytarła grot w szmatkę, którą miała  obwiązane biodra. Obejrzała lotkę, po czym wsunęła ją do kołczanu, spoczywającego na jej plecach.
Patrzyła przez chwilę, swymi niezwykle błękitnymi oczami, na szeroko otwarte oczy zwierzątka.
Zrobiło jej się żal zająca, ale musiała go zabić. Jej rodzina potrzebowała pieniędzy, a za skóry i mięso można było dostać parę monet.

W końcu wstała i chwyciła zwierzynę za uszy. Wolną ręką podniosła łuk i nie spiesząc się, ruszyła przez siebie, licząc, że znów trafi na jakieś zwierzę, które mogłaby zastrzelić.

Słuchała śpiewów ptaków i szelestu liści, poruszanych przez lekki wiatr.
Rozkoszowała się cudowną wonią lasu, docierającą do jej nozdrzy. Lubiła samotne spacery po lesie. Zdecydowanie wolała przemierzać leśne ścieżki, niż przebywać w mieście, wśród ludzi.
Miała wrażenie, że nie pasuje do nich.
Nie znosiła ich ciekawskich spojrzeń i szeptania na jej temat. Czasem wręcz miała wrażenie, że wszyscy chcą by zniknęła. Gdy tylko pojawiała się na horyzoncie, nawet najbliżsi sąsiedzi zdawali się być zaniepokojeni jej obecnością. Jakby... Bali się jej.

Panienka westchnęła ciężko, próbując  nie myśleć o niechęci mieszkańców wioski do jej osoby.
Miała przecież rodziców.
To powinno jej wystarczyć.

Nagle zatrzymała się i pociągnęła nosem kilka razy. Zdziwiła się, wyczuwając zapach, przypominający smród mokrego, psiego futra.
Usłyszała dziwne warczenie.
Zainteresowana odgłosami i odorem, zeszła z dotychczasowej ścieżki i ruszyła w głąb lasu.
Z każdą chwilą czuła zapach psiego futra coraz mocniej.
W końcu zwolniła znacznie, by przypadkiem nie narobić hałasu.
Przyczaiła się w gęstym krzaku, po czym powoli odsunęła jedną z gałęzi.

Wstrzymała oddech, dostrzegając wielkiego wilka, raczącego się mięsem i krwią upolowanej sarny.
Z trudem przełknęła ślinę, gdy stwór silnymi szczękami wyrwał duży kawał mięśnia z ciała ofiary.

Panienka przygryzła wargę, szykując się do strzału.
Serce zamarło jej na sekundę, gdy wilk spojrzał czerwonymi ślepiami prosto na nią, w chwili, kiedy cięciwa zatrzeszczała cicho, napinając się.
Zwierz zawarczał groźnie, wyszczerzając krzywe, ostre kły, zalane krwią.

Dziewczyna wystrzeliła, celując w serce bestii, gdy ta powoli ruszyła w jej stronę.

Wilk niewruszony strzałą podniósł się na tylne nogi.
Przednie, dotąd psie łapy, zaczęły bardziej przypominać ludzkie dłonie.
Ostre pazury wydłużyły się jeszcze bardziej.

Panienka patrzyła niedowierzając na przerażającą kreaturę. Serce zaczęło tłuc jej jak szalone. Zrobiło jej się gorąco, a po czole spłynęły krople potu.
W końcu rzuciła się do ucieczki.
Nie przejęła się faktem, że po drodze wyrzuciła upolowanego zająca.
Teraz liczyło się tylko przetrwanie.

Słyszała warczenie i ciężki oddech goniącej ją bestii.
Ziemia drżała, pod wielkimi łapami wilka.

Dziewczynie łzy spłynęły po policzkach. Potwornie bolały ją stopy, okaleczone o liczne gałęzie, szyszki i kamienie, na które przypadkiem nastąpiła. Starała się też nie myśleć o otarciach, których się nabawiła, gdy zahaczyła o pnie drzew, starając się zmylić goniącą ją bestię.
Sapała ciężko. Zaczynała tracić siły. Każdy krok, unik przed przeszkodami i zmyłka, sprawiały, że z każdą sekundą była coraz bliżej zguby.

Teraz panienka myślała już tylko o jednym. O znalezieniu schronienia.
Niespodziewanie dziewczyna zahamowała gwałtownie, tuż na krawędzi niezbyt wysokiego, lecz stromego spadku.
Panna obejrzała się szybko.
Przygotowała strzałę, gdy dostrzegła bestię, która ją ścigała. Jednak to nie zniechęciło potwora, który śliniąc się, powoli zmniejszał odległość między nim, a swą ofiarą.

Los okazał się łaskawy dla dziewczyny, stającej na krawędzi urwiska. Ziemia ukruszyła się jej pod stopami, ratując ją przed szczękami potwora. Choć stoczyła się po ostrych kamieniach, cieszyła się. Udało jej się umknąć.
Powoli podniosła się z ziemi. Zerknęła przez ramię. Miała za sobą wejście do jakiejś groty.
Łypnęła na stwora, który krążył w bezpiecznej odległości od wejścia do jaskini, warcząc przy tym wściekle.
Mógłby spokojnie zejść i ją dorwać, ale z jakiegoś powodu wolał trzymać się z dala.

Dziewczyna nie czekając, aż wilk zmieni zdanie i spróbuje ją zaatakować, zniknęła w ciemnościach jaskini.
Nie miała pojęcia, że w mroku czai się coś gorszego...

Dwa ObliczaWo Geschichten leben. Entdecke jetzt