61.

325 33 6
                                    

Astaroth pomimo rwącego bólu w skrzydle, leciała w bezpiecznej odległości od Vagirio. Co rusz patrzyła na gładką taflę jeziora, nad którym przelatywali, bądź na lecącego obok niej Rimmone'a.
Spieszyli się. Niebo już robiło się szare, a lada chwilę słońce miało wyłonić się zza pasma niezwykłych, białych skał, wyrastających jeszcze z wód jeziora, w którym czaił się Uros.

Nagle Vagirio nieco obniżył lot. Zanurzył szpony w chłodnej wodzie, by zmyć zasychajacą na jego kończynach anielską krew. Po chwili schylił też pysk, by ugasić pragnienie i obmyć także kły. Jego błoniaste skrzydła z każdym ruchem lekko przecinały dotąd spokojną taflę jeziora.

- Tam! - Rimmone krzyknął nagle, dostrzegając ciemną, wielką płetwę grzbietową, która niespodziewanie wyłoniła się z głębin jeziora i zaczęła szybko sunąć w ich stronę.

- W górę! - ryknął Vagirio.

Rimmone chwycił Astaroth i w ostatniej chwili pociągnął ją wyżej, nim potężna, rybia paszcza Urosa, pełna wielkich kłów, wyłoniła się z wody. Demon zaryczał głośno, wyskakując dość wysoko, by następnie znów zniknąć pod powierzchnią. Uros miał dość krępe ciało i zaskakująco małe płetwy brzuszne. Choć wyglądał na raczej mało zgrabnego i zwinnego, to nie należało go lekceważyć. Był szybki i silny. Jego łuski były ciemnozielone, przez co dobrze maskował się na dnie jeziora. Oczy dość duże i szeroko rozstawione były żółte i wyłupiaste. Zęby miał smukłe i większe na dole. Część z nich wystawała zza rybich warg i dziąseł.

Uros następnie postanowił porwać się na Vagirio.
Znów wyskoczył, chcąc chwycić demona za łapę i pociągnąć go w głębiny.

Vagirio nie miał zamiaru dać się tak łatwo chwycić. Zrobił szybki unik, składając skrzydła i robiąc błyskawiczną beczkę, przez co Uros chybił. Nie minęło kilka sekund, gdy wodny demon znów wyskoczył i spadłby na jego grzbiet, gdyby Vagirio nie zapikował, wpadając do wody jak strzała. Machnął skrzydłami, przez co nabrał rozpędu i wyrwał się z powrotem na powierzchnię, gdy Uros znów znalazł się w swoim żywiole. Wyrwał w górę, chcąc jak najszybciej i jak najwyżej się wznieść. Jednak Uros nie zamierzał mu tak łatwo odpuścić.
Kiedy wodny demon ponownie skoczył, chcąc jeszcze raz go zaatakować. Zrobił szybki przewrót, po czym chwycił szponami u łap i skrzydeł cielsko Urosa.  
Z impetem wpadli do wody. Wodny demon zaczął się szarpać, próbując się wydrzeć ze szponów rywala. Płacił za to głębokimi ranami. Pazury szarpały jego pysk, a łapy rozrywały mu brzuch. Vagirio wbił mu kły w bok, po czym mocno szarpnął, wydzierając mu łuski i kawałki ciała.

W końcu Uros zdołał mu się wydrzeć i ranny zrezygnował z dalszej walki. Mocno krwawiąc, szybko umknął w głębiny, zostawiając Vagirio w spokoju.

Zaś skrzydlaty demon powoli opadał w stronę dna, patrząc czy Uros jednak nie zdecydował się na ponowny atak. W końcu machnął skrzydłami i wyskoczył z wody, łapczywie nabierając powietrza do płuc. Pomimo mokrej skóry bez problemu, znów wzniósł się w powietrze i ponownie zaczął szybko lecieć w stronę białych skał, już czując na skórze pierwsze promienie wschodzącego słońca.

- Ten unik - rzekł Rimmone, próbując z Astaroth za nim nadążyć - Widać, że Vagirio miał kiedyś dwie pary skrzydeł.

- Chyba nie rozumiem...

- Ta beczka, którą zrobił, gdy ten stwór próbował go chwycić, to charakterystyczny ruch dla demonów o dwóch parach skrzydeł. Latają o wiele szybciej i są zwinniejsi, lecz przez dodatkowe skrzydła łatwiej ich chwycić, dlatego podczas uników, mocno składają skrzydła i wykonują gwałtowny ruch. Dzięki temu są wstanie umknąć przed atakiem.

- Kiedyś podobny ruch zrobił, gdy ścigały nas Wyjce. Na drodze miał małą szparę między skałami. Zrobił jak mówiłeś. Złożył skrzydła najmocniej jak umiał i przecisnął się przez dziurę. Jest aż tak duża różnica między demonami o jednej parze skrzydeł, a tymi, co mają dwie?

- Żebyś wiedziała. Tamci są o wiele szybsi, gdy używają obydwóch par. Co więcej ich skrzydła potrafią się zrastać w jedno, dzięki czemu mięśnie są silniejsze i zużywają mniej siły.

- Skoro demony mogą się regenerować, to czy skrzydła mogą odrosnąć?

- Demony nie potrafią uleczyć się ze wszystkich urazów. Kości się nastawiają i zrastają. Rany zasklepiają, ale utracone kończyny raczej nie odrastają, podobnie jak skrzydła. Uszkodzone oczy również nie powracają do dawnego stanu. 

- To wyjaśnia częściową ślepotę Danjala.

- Owszem.

Kiedy w końcu dotarli do szczytów z białych skał, Vagirio niemal natychmiast przeistoczył się w Egzekutora, po czym umknął w dość głęboką dziurę, kryjąc się przed słońcem. Nie czekając na Astaroth i Rimmone'a, zwinął się w kłębek i zamknął oczy, oddając się zasłużonemu odpoczynkowi. 

Nastolatka z pomocą mieszańca, delikatnie wylądowała nieopodal upatrzonego przez Vagirio schronienia. Nieco zdyszana, przysiadła na ziemi dość daleko od Vagirio. Co rusz zerkała w stronę ojca, który wyglądał na wyczerpanego. Zaś Rimmone niemal od razu zrzucił z ramienia worek, położył się wygodnie na plecach i wepchnął ręce pod głowę.

- Czy demony mogą zdziczeć? - spytała cicho.

- Co? - Chłopak otworzył jedno oko, zaskoczony tym pytaniem.

- Czy demony mogą zdziczeć? - powtórzyła.

- W jakim sensie zdziczeć? Jak zwierzęta?

- Nie wiem jak ci to wytłumaczyć... - Zamyśliła się na chwilę. - Widziałeś oczy Vagirio? Gdy Sherin umarła, jego ślepia zrobiły się czerwone. A zawsze ma białe... Czy to możliwe, że stanie się zły? 

- Najgorszym wrogiem demonów jest ich gniew, Asta. To złość sprawia, że pragną zemsty i ulegają żądzy krwi. Vagirio, ani żaden inny demon nie staje się od tak zły, jeśli stłumił na dość długi czas swoje instynkty. Musi go do tego popchnąć jakiś impuls. Jak strach, albo co gorsza złość - Ułożył się wygodnie i znów zamknął oczy. - Nie myśl o tym, ptaszyno. Odpocznij. Pewnie nie zabawimy tu długo.

Astaroth siedziała przez chwilę i obserwowała swoich towarzyszy. Rimmone dość szybko oddał się zmęczeniu. Jednak Vagirio nie zasnął od razu. Skryty w cieniu, leżał zwinięty w kłębek i nieobecnym wzrokiem wpatrywał się gdzieś przed siebie. Na szczęście jego oczy tym razem były białe. Po dłuższej chwili, gdy promienie słońca zaczęły się wyłaniać zza skał, jego powieki opadły, a oddech stał się spokojny i głęboki.

Astaroth spojrzała na worek, leżący nieopodal Rimmone'a. Po krótkim namyśle sięgnęła do niego. Z lekkim zahawaniem, wygrzebała z niego pudełko, w którym spoczywała jedyna pamiątka po Nadele. Prowadzona przeczuciem delikatnie ujęła dłonią pióro i położyła się wygodnie, jakby liczyła, że pomoże jej szybko i spokojnie usnąć. Gdy zamknęła oczy, poczuła lekki dreszcz, a w jej głowie zrodziło się kolejne wspomnienie.

Dwa ObliczaWhere stories live. Discover now