Rimmone podążał za Astaroth, trzymając się w bezpiecznej odległości. Duchem jednak umknął daleko. Jego myśli krążyły wokół incydentu z Vagirio. Martwił się, że demon któregoś dnia nie będzie miał sił żeby choćby wstać.
Może i tego nie okazywał, lecz Vagirio był mu bliski. Pomagał Aigorowi go strzec i opiekował się nim po ataku aniołów, dopóki nie odzyskał sił i postanowił ruszyć w swoją stronę.
A teraz to Vagirio potrzebował jego pomocy.Serce podeszło mu do gardła. Zamarł w bezruchu, gdy czarne pióro, niczym ostrze, wbiło się z hukiem w drzewo, które mijał. Spojrzał zaskoczony na lotkę, która omal nie rozcięła mu szyi. Następnie rzucił Astaroth karcące spojrzenie.
- Myślałam, że to kolejny łowca... - odparła, składając skrzydła.
- Najpierw pytaj, później atakuj - mruknął, wyciągając pióro z pnia - Może i jestem po części demonem, i nie najgorzej się regeneruję, ale poderżnięcia gardła raczej nie przeżyję - Obejrzał lotkę. - Fascynujące - Podrzucił pióro w rękach, po czym przesunął kciukiem po sztywnej krawędzi. - Leciutkie, twarde i ostre. Trochę jak nóż - Spojrzał na Astaroth. - Masz ubytki w piórach? Czy od razu ci odrastają?
- Em... Chyba od razu odrastają - Wzruszyła ramionami. - A tak właściwie to co tu robisz? Śledzisz mnie?
- Tak sobie tylko tędy przechodziłem.
- Mhm... A może Vagirio kazał ci mnie pilnować bo za dnia nie może mieć mnie na oku? Nie jestem głupia, Rimmone.
- Nigdy nie myślałem, że jesteś głupia. I dobrze przyznaję, że Vagirio prosił abym miał cię na oku. Martwi się o ciebie. Boi się, że coś ci się stanie.
Astaroth zmierzyła go wzrokiem. Bez słowa ruszyła dalej przed siebie.
- Gdzie się wybierasz? - zagadnął Rimmone, ruszając za nią.
- Szukam jakiegoś dobrego miejsca aby poćwiczyć latanie. No i trochę zgłodniałam.
- Zamierzasz upolować coś z pomocą kija? - zarechotał Rimmone.
- Myślałam o jakiś jeżynach.
Astaroth wzdrygnęła się, gdy poczuła dotyk chłopaka na skrzydle.
- Co robisz? - zdziwiła się.
- Oglądam - Nieco rozłożył jej skrzydło. - Piekielna magia nie przestanie mnie zadziwiać. Nie brakuje nawet jednego pióreczka.
- Skąd wiesz, że to piekielna magia? A może mam takie skrzydła, bo jestem w połowie anielicą?
- Nie ten kolor pierza, ptaszyno - Puścił ją. - Zresztą sądzisz, że to anielskie geny robią z twoich piór ostrza?
Astaroth spuściła wzrok.
Rimmone pacnął się w czoło, zdając sobie sprawę, że przez niego dziewczyna posmutniała.- Przecież piekielna magia to nic złego - próbował wybrnąć z niezręcznej sytuacji - Zresztą masz w sobie też magię Niebios.
- Nie prawda! Jesteś w stanie wskazać we mnie cokolwiek z anioła? Już nawet włosy mam czarne!
- Jak to już?
- Kiedyś miałam srebrne - Zaczęła przeczesywać palcami smoliste kosmyki, patrząc na nie ze smutkiem. - Były takie ładne... Choć przez nie ludzie patrzyli na mnie jak na dziwadło, to je lubiłam. Były wyjątkowe.
- Te też są ładne. Nigdy nie widziałem tak głębokiej czerni.
Astaroth spojrzała na niego wymownie.
Nie mówiąc już nic więcej dotarli do rzeki, od której wspominał Vagirio.
![](https://img.wattpad.com/cover/97834536-288-k592815.jpg)
CITEȘTI
Dwa Oblicza
FantezieAstaroth jest owocem miłości anielicy i demona. Ma dwie skrajne natury. Drzemie w niej zarówno dobro, jak i nieposkromione zło. Długo nie zdaje sobie sprawy kim tak naprawdę jest. Jednak przychodzi czas, że jej wyjątkowe umiejętności zaczynają się...