110.

328 25 9
                                    

Indra podskoczyła, gdy huk ciężkich drzwi przerwał męczącą ciszę. Ciężkie skrzydła otworzyły się z impetem, by mocno odbić się od ściany i siłą rozpędu niemal zamknąć tuż za plecami Simura, który zdyszany wpadł do komnaty. Indra szybko poderwała się z łóżka i stanęła niemal na baczność, kiedy do niej podszedł. Wepchnął jej dzban do rąk, po czym zmęczony zgiął się w pół. Nie mógł złapać tchu. Stękał cicho, dociskając prawą rękę do piersi. Czarna krew rozlewała się po otulającej go ciemnobrązowej tkaninie. Drżał z wysiłku i bólu, który promieniał od rozszarpanego przedramienia. Indra miała wrażenie, że w tej ciemnej brei w jaką zmieniła się jego ręka, dostrzegała nawet kość. 

- Simur - szepnęła, przykładając dłoń do ust, jakby chciała powstrzymać wymioty - Ty krwawisz.

- Wiedziałem, że Nimfy to agresywne kurwy, ale nie sądziłem że rzucą się na mnie nim zdążę zanurzyć dzban. I to stojąc na brzegu - Pokręcił głową. - Ale to teraz nie ważne - Spojrzał na Astaorth. - Jak się trzyma?

-  Robiłam co mogłam. Nastawiłam jej kilka kości, ale nic więcej nie mogłam zrobić - Zerknęła na nieprzytomną Astaroth. - Jest słaba. Tak ciężko oddycha.

- Więc na co czekasz? - Wskazał dzban, na którym było krwawe odbicie jego dłoni. - Zrób z tego użytek. Nie po to gnałem na złamanie karku do Serca Piekła i dałem się pogryźć, aby...

- A co jeśli to ją zabije, albo gorzej? - spytała Indra, skupiając się na nim - Przecież jest po części anielicą. Pamiętasz co spotkało króla Niebios?

- To córka Vagirio. W jej żyłach krąży też krew demona, więc Woda ją uleczy. 

- Ale...

- Nie umrze. Jedynie jej anielska natura może ucierpieć, ale spójrz na nią. To nie jest ciało anielicy.

- A co jeśli zabijemy w niej tą anielską cząstkę? Stanie się bezużyteczna dla Beliala, a wtedy...

- Teraz najważniejsze jest, aby w ogóle przeżyła. Zrób to. Już.

Indra niepewnie podeszła do masywnego regału, stojącego naprzeciwko dużego łóżka. Otworzyła barek i wyciągnęła wąski kieliszek. Łypnęła na Simura, gdy przelewała trochę krwawej wody do naczynia. Czekała na jego reakcję. Liczyła, że zmieni zdanie jednak tak się nie stało. Patrzył na nią czujnie. Zdrową rękę niecierpliwie, co rusz zaciskał w pięść i rozluźniał. Był zdeterminowany i gotów podjąć każde ryzyko. Wiedziała, że jeśli ona tego nie zrobi, to Simur ją wyręczy. Położyła uszy, wolno się zbliżając do łóżka, z kieliszkiem w rękach. Musnęła dłonią blade lico Astaroth, odgarniając jej mroczne włosy. Następnie ujęła jej podbródek i lekko rozchyliła usta.

- Jeśli coś się stanie... - szepnęła, zamykając oczy - Mam nadzieję, że mi wybaczysz...

Wlała zawartość kieliszka do ust Astaroth, po czym odsunęła się, czekając na reakcję. Czujnie obserwowali, jak dziewczyna leży nieruchomo. Słuchali jej cichego, świszczącego oddechu do chwili, aż... po prostu ustał... Simur napiął się z przerażenia. Pobiegł do łóżka i zerwał z niej kołdrę. Już przykładał splecione dłonie do jej piesi, chcąc ją ratować, gdy nagle sama z siebie wzięła głęboki wdech. Szybko się cofnął, kiedy z jej gardła wydarł się krzyk, a dłonie zacisnęły się na pościeli. Jej kręgosłup wygiął się gwałtownie, jakby coś próbowało się z niej wyrwać. Wrzeszczała z bólu, gdy strzaskane żebra i reszta połamanych kości powoli się zrastały. Po chwili jej krzyki ucichły. Znów bezwładnie opadła na miękki materac. Jej dłonie przestały ściskać prześcieradło. Teraz widoczne rany zaczynały się goić. Płytsze znikały od razu, zaś te dotkliwsze zmieniały się w strupy.
Simur przykucnął przy łóżku, sięgając do jej ręki.

Dwa ObliczaWhere stories live. Discover now