84.

274 25 13
                                    

 Astaroth stała w znajomej jaskini, otulona upiorną ciemnością. Mrok rozpędzało jedynie drobne światło, powoli wypalającej się kupki gałązek. Ciszę przerywały potworne, kobiece wrzaski, które roznosiły się echem wśród kamiennych ścian. Co rusz krzykom wtórowały potężne grzmoty. Na zewnątrz szalała potężna burza. Pioruny co chwilę rozświetlały ciemne niebo. Woda wartkim strumieniem spływała po ścianie dość niskiego urwiska i wlewała się do jaskini. Było jej tak dużo, że dotarła nawet do pomieszczenia, gdzie znajdowała się wrzeszcząca z bólu kobieta.
Była to Nadele. Spocona i zmęczona, opierała się o siedzącego za nią Vagirio. Odchyliła się nieco w tył, przez co jej mokre plecy, przyległy do torsu demona. Sapała ciężko, potwornie zmęczona po kolejnej godzinie porodu. 

- Dasz radę, kochanie - szeptał jej do ucha, ocierając dłonią jej mokre czoło - Przyj. Za chwilę będzie po wszystkim. 

Przygryzł wargę aż do krwi. Zapewniał ją, że za chwilę katusze się skończą, już wiele razy. Błagał w duchu los, aby był łaskawy dla Nadele i żeby jej męka się skończyła. Nie chciał dłużej patrzeć na łzy anielicy i słuchać jej rozsadzających bębenki wrzasków. Pragnął, aby już było po wszystkim. Chciał już przytulić ich dziecko i żeby Nadele mogła w końcu odpocząć. Żałował też, że nie potrafi przekazać jej choć części swoich sił. Nie mógł jej pomóc w żaden sposób.
Nadele znów wrzasnęła, ściskając jego dłoń i zginając się w pół. 

- Vagirio... - jęknęła - Już...

Zrozumiał o co jej chodzi. Szybko umknął spod jej pleców, po czym przesunął się do nóg, gotów chwycić ich maleństwo. Z gardła anielicy wydarł się ostatni krzyk, a sekundę po nim zabrzmiał płacz. Silny i donośny, dorównujący potęgą piorunom. 
Vagirio przytulił do piersi, brudne od srebrzystej krwi niemowlę, po czym jedną ręką sięgnął do szmaty, spoczywającej pod nogami Nadele. Utulił dziecko dokładnie, ocierając przy tym maleńką buźkę z krwi.

- To dziewczynka - rzekł z zaskakującą czułością. 

Kiedy uniósł wzrok i spojrzał na wymęczoną Nadele, w jego mrocznych oczach zebrały się łzy. Wzruszył się szczerze i nie wstydził się tego.
Przysunął się do anielicy tak, by mogła spojrzeć na noworodka. 

- Śliczna - Uśmiechnęła się słabo i musnęła dłonią główkę dziewczynki, korzystając z resztek sił. - Nasza mała Astaroth.

- Astaroth? - zdziwił się - Czemu chcesz jej nadać demoniczne imię?

- Myślę, że idealnie do niej pasuje. W końcu to mały pół demon.

Vagirio uśmiechnął się nieco, po czym ucałował czoło Nadele. Ostrożnie oddał jej maleństwo, po czym z powrotem za nią usiadł, by mogła się wygodnie o niego oprzeć i odpocząć. Siedzieli tak dość długo, milcząc i powoli oddając się senności. Zignorowali fakt, że malutkie ognisko w końcu zgasło i otulił ich mrok. Ich spokój jednak w końcu musiał się skończyć. Vagirio jako pierwszy wyczuł zagrożenie. Szybko otworzył oczy, słysząc echo warczenia i szurania pazurów o kamień. 

- O nie... - szepnął przerażony - Nadele - Chwycił jej ramię i dość mocno nią ruszył. 

- Co się dzieje? - wymamrotała cicho.

- Ktoś tu idzie. Mam przeczucie, że to jakiś demon, którego zwabiły twoje krzyki. Szybko - Poderwał się z miejsca - Musisz uciekać z małą.

- A co z tobą? 

- Ja zajmę się intruzem. Biegnij do wioski, niedaleko stąd. Dołączę do ciebie.

Dwa ObliczaWhere stories live. Discover now