25.

526 44 32
                                    

- Wstawaj! - wrzasnęła Astaroth, wskakując na kolczasty grzbiet Vagirio.

Demon mruknął coś, wpychając głowę pod skrzydło. Nie miał zamiaru ruszać się z miejsca, choć już nastała noc.

- Vagirio! - zawołała nastolatka, próbując połaskotać go po żebrach - Wstawaj!

Jednak ten ani drgnął. Dzięki grubej skórze nie czuł łaskotania.
Niechętnie otworzył jedno oko dopiero, gdy Astaroth siłą, choć z trudem uniosła jego skrzydło.

- No chodź - sapnęła.

- Gdzie? - mruknął zaspany.

- Sama nie wiem - Uśmiechnęła się. - Gdziekolwiek. Chcę pozwiedzać góry, nim odejdziemy, a ty się upierałeś, że będziesz mnie pilnować. Zatem chodź. 

- Nie mam zamiaru się włóczyć bez celu po tych jaskiniach. Magia zmieniła to miejsce. Cholera wie, co się tu czai. 

- Nie to nie - burknęła Astaroth, po czym puściła skrzydło ojca i sama ruszyła do jednego z korytarzy, omijając przejście, przez które trafiła do Shanti. 

- Eh... - westchnął Vagirio, przysiadając w postaci małego nietoperza na ramieniu dziewczyny - Nie mogłaś sobie darować?

- Nie - odparła dumna, że postawiła na swoim, po czym spojrzała na niego - Oh. Jak uroczo wyglądasz - zachichotała.

- Uroczo? Ja? - Poderwał się do z jej ramienia i odleciał nieco do przodu.

Kiedy spoczął na ziemi, jego drobne, kruche ciałko zastąpiła masywna, psia sylwetka.

Astaroth wzdrygnęła się, wlepił w nią w puste ślepia i wyszczerzył kły, warcząc przy tym groźnie.

- V-vagirio? - Odruchowo zrobiła kilka kroków wstecz.

Nie otrzymała odpowiedzi. Patrzyła jak demon powoli się do niej zbliża, warcząc i śliniąc się przy tym. Dziewczyna spanikowała. Wystraszyła się, że przez pełnię nawet Vagirio traci nad sobą kontrolę. Tym bardziej, że dawno nic nie jadł.

Zawróciła i ruszyła biegiem przed siebie. Słyszała warczenie i tupot łap ściągającego ją demona. Biegła coraz dalej, mijając kolejne części jaskini. Gwałtownie zmieniała kierunki, cudem omijała lewitujące kamienie i skakała nad nagłymi wyrwami. Jednak nie miała szans uciec Vagirio.

Po chwili ją dopadł. Skoczył na nią, niczym wygłodniały drapieżnik i zrobił z nią kilka koziołków. Astaroth wystraszona patrzyła na silną, wilczą sylwetkę wiszącą nad nią. Czuła jego ciężki, ciepły oddech na swojej skórze. Słyszała jak dyszy, ale i warczy zarazem. Patrzyła, jak jego paszcza powoli się zbliża do jej lica. Zamknęła przerażona oczy, gdy czarne kły, omal nie dotknęły jej policzka. 

- Dalej sądzisz, że jestem uroczy? - Vagirio spytał nagle, prostując się.

Odsunął się od niej, po czym śmiejąc się, przybrał postać człowieka. 

- Nie strasz mnie tak! - wrzasnęła Astartoh, podrywając się z miejsca.

- Nie denerwuj się - zarechotał - To tylko głupi żart.

- Nawet bardzo głupi! -  krzyknęła na całe gardło.

Jej wrzask rozniósł się echem po grocie, w której się znaleźli. I szybko otrzymał odpowiedź z głębi, mrocznej jaskini. Zabrzmiał mrożący w żyłach ryk, przypominający krzyk i pisk za razem.

- To nie jest zabawne - mruknęła Astaroth.

- Ale to nie ja.

- Skoro nie ty, to... Co to było? - spytała zaskoczona.

Dwa ObliczaWhere stories live. Discover now