68.

308 27 4
                                    

Servan szedł przodem, co cieszyło Vagirio, idącego w bezpiecznej odległości od niego. Przynajmniej mógł mieć łowcę na oku. I uspokajał go fakt, że oddzielał Egzekutora od Astaroth, która szła nieco z tyłu, gawędząc z Rimmonem.

Pomimo, że podczas rozmowy dziewczyna nie poruszała tematu myśliwego, to była nim wyraźnie zainteresowana. Zastanawiała się czy zna jedynie demoniczny język i dlaczego pomimo, że niechętnie, to postanowił ich odprowadzić do terytorium zmiennokształtnych. Czasem zerkała na niego ukradkiem, podziwiając jego naturalne przystosowanie do zabijania. Ciekawiły ją też ślady farby na jego ciele i stado, wśród którego się wychowywał. Chciała dowiedzieć się czegoś więcej o łowcach i ich zwyczajach, a Servan mógł się okazać idealnym źródłem wiedzy, o ile zechciałby i potrafiłby z nią porozmawiać. Jednak pomimo ekscytacji nowym towarzyszem, czuła też lekki niepokój. Doskonale pamiętała ostatnie spotkanie z Egzekutorem. Szakur przecież próbował ich zabić i nie miał najmniejszych skrupułów. Astaroth wiedziała, że Servan również by się nie zawahał. To, że teraz był spokojny i po prostu kroczył przed siebie, nie zwracając na nich uwagi, nie znaczyło, że był ich przyjacielem. Łowca mógł w każdej chwili się na nich rzucić i pozabijać ich jednym ruchem, jak zrobił to z wygnańcem, który ich zaatakował w wiosce.

Nagle Servan zatrzymał się przed przerwą między koronami drzew. Vagirio również stanął, przyglądając mu się podejrzliwie. Servan jednak wciąż pozostawał obojętny na obecność towarzyszy. Spojrzał na powoli przejaśniające się niebo, po czym zaczął węszyć. Po chwili zboczył z dotychczas obranej ścieżki. Prowadzony zapachem świeżego mchu, dotarł do małego jeziorka. To był sygnał, że czas na postój. Vagirio nieco się oddalił, by rozejrzeć się za jakąś kryjówką i by sprawdzić, czy nikt za nimi nie podąża. Natomiast Rimmone, wzbił się w powietrze, by również się rozejrzeć i spróbować znaleźć jakąś łąkę, gdzie mógłby znaleźć coś do jedzenia.

Astaroth zamiast ruszyć za ojcem, bądź Rimmonem, zatrzymała się w bezpiecznej odległości od Servana. Patrzyła przez chwilę, jak zważając na ostre pazury zmywa z siebie farbę. Gdy resztki malowideł spłynęły z jego skóry, schylił się by ugasić pragnienie.

- Długo masz zamiar się na mnie gapić? - mruknął nagle, nawet się nie odwracając.

Nastolatka drgnęła niespokojnie, po czym niepewnie podeszła do niego. Łowca dopiero po chwili uniósł pysk i obejrzał się w jej stronę, przez co Astaroth mogła zobaczyć jak resztki smolistej krwi, spływają po jego wystających kłach.

- A jednak rozumiesz naszą mowę - zagadnęła ostrożnie - Myślałam, że mówisz jedynie w demonicznym języku.

- Czego chcesz? - burknął, nie mając zamiaru zdradzać, że potrafił się porozumiewać niemal w każdym znanym ludzkości języku.

- Chciałam podziękować - powiedziała po chwili zawahania - Za to, że ocaliłeś mnie i Rimmone'a przed tamtym demonem.

- Zapewniam, dzieciaku, że nie zrobiłem tego z dobroci serca - mruknął, marszcząc pysk, przez co jego kły były widoczne w całej okazałości.

Astaroth mimowolnie zmarszczyła brwi, odbierając ten gest jako groźbę i wyzwanie zarazem. Jej demoniczne oblicze niemal natychmiast dało o sobie znać. Jej dotąd niewinny i delikatny wyraz twarzy stał się nieco zawzięty. Oczy stały się znacznie ciemniejsze i przemknęły przez nie dziwne iskry.

- Domyślam się - prychnęła.

Młody łowca nieco się zdziwił słysząc nagłą zmianę tonu jej dotąd niepewnego i subtelnego głosiku. Zaskoczył go również fakt, że jej oczy znacznie pociemniały. Jednak nie dał po sobie poznać, że zaintrygowały go te niespodziewane zmiany.

- Ale ponieważ dobrze mnie wychowano, to i tak dziękuję za ratunek - dodała, po czym odwróciła się na pięcie i odeszła, zostawiając Servana w spokoju.

Jednak samotność demona nie trwała długo. Podczas gdy on stał jak wryty i odprowadzał Astaroth wzrokiem, zbliżył się do niego Vagirio, groźnie szczerząc  swe czarne kły. 

- Rozumiem, że musisz za nami łazić, jak kazał twój ojciec - warknął, używając demonicznej mowy - Ale wara ci od mojej córki.

- To ona mnie zaczepiła - odparł Servan spokojnym głosem.

Vagirio westchnął ciężko, patrząc w niebo. Jego złość nieco zmalała, gdyż uspokoił go fakt, że to nie Egzekutor pierwszy podszedł do jego córki. Przynajmniej nie musiał się martwić, że Sevan zrobi jej krzywdę. Łowca nie wyglądał na zainteresowanego jej osobą.

- Astaroth jest niestety jeszcze zbyt ufna - mruknął w końcu, znów skupiając się na Egzekutorze - Każdego, kto nie próbuje jej zabić traktuje jak przyjaciela... Choć nie powinna tak łatwo obdarzać wszystkim zaufaniem, zwłaszcza, że...

- Boisz się, że ją chwycę i zawlokę do Beliala, gdy będziesz spać? - prychnął Servan - Bez obaw. Gówno mnie obchodzi fakt, że Astaroth jest pół aniołem i że jej braciszek się na nią zawziął.

- Skąd wiesz, że jest pół aniołem? - Vagirio z trudem ukrył narastającą panikę.

- Zapach ją zdradził. Wyczułbym ją z kilku kilometrów, pomimo, że mój węch nie dorównuje powonieniu Tropicieli. Ale bez obaw nie wydam jej. Nie interesuje mnie Belial i jego zachcianki. Mam w dupie co robi, o ile nie wtrąca się w strawy stada i nie zagraża moim bliskim.

- Bardziej martwisz się o rodziców i brata?  - Wlepił spojrzenie w ledwo widoczną plamę na skórze łowcy, przypominającą odbicie łapy. - Czy o swoją Vincu?

Źrenica Servana nieco się zwęziła, zdradzając jego zdenerwowanie. Mięśnie pyska drgnęły niespokojnie, na ułamek sekundy odsłaniając blade dziąsła. Jego uszy również niespokojnie zadrżały. Młody Egzekutor nie miał zamiaru ciągnąć rozmowy, więc po prostu się oddalił, zostawiając Vagirio. Dał mu tym lekką satysfakcję. Właśnie odkrył przed nim jedną ze swych słabości.

Znamię w kształcie łapy, było oznaką silnej już więzi, między młodym Egzekutorem, a jego wybranką. Teraz było ledwo widoczne, gdyż byli daleko od siebie. Lecz gdyby Vincu Sevana była w pobliżu znamię znacznie by pojaśniało, zdradzając jej obecność.
Póki co Vagirio nie musiał się przynajmniej martwić, że podąża za nimi kolejny łowca.

Demon dołączył do nastolatków, dopiero po dłuższej chwili. Astaroth i Rimmone, który zdążył już wrócić, odpoczywali w plamie światła, rzucanego przez pierwsze promienie słońca. Leżeli w bezpiecznej odległości od Servana. Natomiast młody Egzekutor sam z siebie trzymał się od nich z daleka. Leżał wygodnie, zwinięty w kłębek, pod jednym z drzew. Nagle leniwie otworzył jedno oko, słysząc kroki Vagirio. Obserwował go przez chwilę, jak ten trzymając się od niego z dala, również znalazł sobie zacienione miejsce do odpoczynku. Po chwili uniósł pysk i wlepił oboje oczu, w czarnoskórego demona. Vagirio nie pozostał mu dłużny, on również przyglądał mu się czujnie. Łypali na siebie przez dłuższy czas, jakby obaj się bali, że któryś z nich postanowi zaatakować. W końcu Servan odpuścił. Ziewnął, ukazując wszystkie swoje kły i długi ciemnoczerwony język. Następnie przeciągnął się, mocno prostując kręgosłup i w pełni wysuwając pazury. Jego stawy i kości cicho trzaskały, aż w końcu Servan znów zwinął się w kłębek i zamknął oczy. Po chwili, wciąż czując na sobie wzrok Vagirio, przekręcił się w drugą stronę, przez co demon widział jedynie jego kolczasty grzbiet.

Vagirio westchnął ciężko, po czym zmierzył wzrokiem okolicę. Łypnął jeszcze raz na Servana, jakby chciał się upewnić, że łowca jest na swoim miejscu i nic nie knuje. W końcu i on niepewnie położył pysk na łapach. Zerkał na myśliwego jeszcze kilka razy, aż ogarnęło go zmęczenie. 

Dwa Obliczaحيث تعيش القصص. اكتشف الآن